Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel, stres i strzelaniny. Żużlowcy ryzykują życie, i za to ich kochamy

Leszek Jaźwiecki
Kenni Larsen miał szansę, by zostać gwiazdą polskiej ligi. Teraz jednak walczy przede wszystkim o powrót do pełnej sprawności
Kenni Larsen miał szansę, by zostać gwiazdą polskiej ligi. Teraz jednak walczy przede wszystkim o powrót do pełnej sprawności arc
Zawodnicy ścigający się na żużlowych torach ryzykują swoim życiem. I za to szaleństwo kibice ich kochają. Bywa jednak i tak, że wielkie dramaty następują już po wyłączeniu silników.

Lista żużlowców, którzy ponieśli śmierć na torze, jest długa, a wielkie ryzyko jest w ten sport wkalkulowane. Wielu zawodników nie wytrzymuje tej presji, odreagowuje stres w życiu prywatnym i w efekcie wpada w konflikt z prawem. Ale czasami po prostu dopada ich pech.

Najświeższy przypadek to Kenni Larsen. Jeżdżący w Falubazie Zielona Góra Duńczyk, który jeszcze niczego poważnego na torze nie pokazał, pod koniec kwietnia trafił do szpitala uniwersyteckiego w Odense z raną postrzałową głowy. Lekarze wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej. Jedna z wersji mówiła, że został postrzelony przez swojego mechanika podczas zabawy w ogrodzie, sugerując, że obaj panowie bawili się dość upojnie. Inna, że 27-letni żużlowiec chciał popełnić samobójstwo. Zdecydowanie zaprzeczyła temu mama Larsena, mówiąc, że był to zwyczajnie nieszczęśliwy wypadek. Ten rozdźwięk musi rozstrzygnąć duńska policja.

Stan Larsena po przewiezieniu do szpitala lekarze ocenili jako krytyczny. Kula z wiatrówki przeszła z boku głowy przez skroń i zatrzymała się przed drugą skronią. Zawodnik przeszedł jednak pomyślnie dwie skomplikowane operacje i szybko odzyskał świadomość. Po wybudzeniu ze śpiączki stwierdził, że nie pamięta przebiegu feralnego zdarzenia.

Duńczyk ma szansę, by wrócić na tor, nie wiadomo czy taką szansę będzie miał inny zawodnik z Zielonej Góry, Artiom Wojdakow. Utalentowanemu Rosjaninowi wróżono wielką karierę, porównywano go do Australijczyka Darcy’ego Warda. Już jako 16-latek (w Turbinie Bałakowo wypatrzył go Piotr Protasiewicz) motocykl miał opanowany niemal do perfekcji. Wyprawiał na nim cuda.

- Ma wielkie szanse zostać mistrzem świata - zgodnie twierdzili eksperci.

Rosjanin nie miał jednak łatwego charakteru. Nie pomogły rozmowy dyscyplinujące. Nastolatek szybko popadł w konflikt z prawem. Będąc pod wpływem alkoholu spowodował wypadek śmiertelny. Trafił do kolonii karnej. Kilka tygodni temu Wojdakow po kolejnej awanturze został postrzelony na ulicy w Bałakowie w klatkę piersiową. Trafił do szpitala w ciężkim stanie. Lekarze uratowali mu życie, ale nie wiadomo przezwycięży swoje słabości, by na motocyklu powalczyć jeszcze o punkty na żużlowym torze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!