Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żywiec: Tragedia w Wilczym Jarze. Mijają 44 lata od wypadku. Zobacz archiwalne ZDJĘCIA

Jacek Drost
Jacek Drost
W katastrofie autobusowej w Wilczym Jarze zginęło 30 osób
W katastrofie autobusowej w Wilczym Jarze zginęło 30 osób Materiały archiwalne
We wtorek, 15 listopada, przypadła 44. rocznica katastrofy autobusowej w Wilczym Jarze, w której zginęło 30 osób. Co roku delegacja m.in. z kopalni Brzeszcze składała kwiaty pod pomnikiem ofiar tragedii, ale w tym roku - z racji trwającej przebudowy drogi - nie będzie to możliwe. - Mamy jednak w pamięci ten dzień, ofiary które pochłonął ten straszny wypadek, więc dziś zamiast zapalenia znicza w naszych sercach obecna będzie modlitwa - zaapelował burmistrz Żywca Antoni Szlagor. Zobacz ARCHIWALNE ZDJĘCIA.

- Wszedłem do tego autobusu. Miał powyrywane blachy, więc po takich ożebrowaniach dostałem się do środka. A tam było inferno. Istne piekło. Czarno i woda chlupała, jak w jakiejś sztolni. Byłem przerażony – opowiadał mi przed kilkoma laty emerytowany strażak, podpułkownik Czesław Pruski, oglądając archiwalne zdjęcia z akcji ratowniczej w Wilczym Jarze w podżywieckim Oczkowie.

W katastrofie dwóch autobusów zginęło wtedy 30 osób. To druga pod względem liczby ofiar (po katastrofie autobusu pod Gdańskiem w 1994 r.) katastrofa drogowa w powojennej historii Polski. Właśnie mija kolejna rocznica tej tragedii.

Godzina 4.50

Był 15 listopada 1978 roku. Bardzo wczesny ranek. Ciemno i zimno, kilka stopni poniżej zera.

W stronę mostu w Wilczym Jarze podążały, jak każdego dnia, autobusy wypełnione górnikami z Żywiecczyzny, jadącymi do pracy w śląskich kopalniach. Sunęły stromymi, krętymi drogami.

Dwoma z nich – autosanami H9-03 o numerach rejestracyjnych BBA 020E oraz KX 5579 – podróżowali pracownicy KWK Brzeszcze, KWK Mysłowice oraz lędzińskiej KWK Ziemowit. Tuż po godz. 4.50 autosany najpierw jeden, a zaraz później następny wpadły w poślizg, przerwały metalowe barierki, po czym spadły z wysokości 18 metrów z mostu do Jeziora Żywieckiego. Chwilę potem przejmującą ciszę przerwały odgłosy wody wlewającej się do zniszczonych autobusów i przerażone głosy tych, którzy widzieli wypadek i zaczęli wzywać pomocy.

Cisza i ciemność

Kazimierz Semik był wówczas wicenaczelnikiem miasta. Właśnie wybierał się służbowo do Krakowa, kiedy dotarła do niego wiadomość o wypadku w Wilczym Jarze.

– Na dworcu dowiedziałem się, co się stało i kazałem się zawieźć na miejsce – opowiadał mi przed laty Kazimierz Semik. – Nim zszedłem na dół, gdzie leżały autobusy, dwa razy się wywróciłem – tak było wszędzie ślisko. Było minus pięć stopni.

Czesław Pruski o tragedii dowiedział się tuż po piątej.

– Mieszkałem obok szpitala. Nim dojechał do mnie mój kierowca, już byłem ubrany. Jeździłem do każdego pożaru, więc w przedpokoju wisiały ubrania bojowe. Wskoczyłem w saperki, wciągnąłem gacie, żona podała mi zieloną kurtkę. Kiedy zszedłem na dół, powiedział: „Komendancie – Wilczy Jar”. Odpowiedziałem: „No to jedziemy”. Ale jak on jechał tą wołgą! Ile fabryka dała! Przez żywiecki rynek przejechał na dwóch kołach – opowiadał podpułkownik, a wówczas kapitan Pruski. I dodał: – Podczas jazdy układałem w głowie, co robić, jak wydawać poszczególne dyspozycje. Kiedy dojechaliśmy, było niesamowicie ciemno i cicho. Wyszedłem z auta. Widzę, że bariera wyrwana. Kręcą się ludzie z innych autobusów.

Najtrudniejsza chwila

Najpierw górnicy, a później strażacy wyciągnęli ciała pasażerów ze zniszczonych autobusów. Były układane na brzegu, identyfikowane przez funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej i odwożone do prosektorium. Zginęło 27 górników, wdowa po zmarłym dwa tygodnie wcześniej w wypadku drogowym górniku kopalni Brzeszcze oraz dwóch kierowców.

Kazimierz Semik wspominał, że pojawiła się nieścisłość co do liczby ofiar katastrofy.

– Pamiętam, że Czesław Pruski powiedział do nieżyjącego dziś wicewojewody Antoniego Kobieli, że wszystkie zwłoki zostały wydobyte. Obok niego stał prokurator. Stwierdził, że ciał jest nie 30, a 31. Zapanowała konsternacja. Wojewoda Kobiela powiedział do mnie: „Chłopcze, wsiadaj do samochodu, jedź do prosektorium i policz zwłoki”. Tak też zrobiłem. Dla mnie to była najtrudniejsza chwila, bo wśród zabitych były dwie osoby, które bardzo blisko znałem z PKS-u, czyli Józefa Adamka i Bolesława Zonia. W prosektorium okazało się, że zwłok jest 30, a to jedno ciało to była kobieta, która zmarła tej nocy. To, co zobaczyłem w prosektorium, to był koszmar. Przypomniały mi się filmy z Oświęcimia. Zabici leżeli jeden na drugim, bo nie było miejsca – opowiadał Semik.

Przyczyny wypadku

W oficjalnym komunikacie Polskiej Agencji Prasowej, w oświadczeniu, pod którym podpisał się prokurator prokuratury wojewódzkiej w Bielsku-Białej, czytamy: „[…] Przyczyną katastrof drogowych było niezachowanie przez kierowców prędkości bezpiecznej (poniżej 30 km/godz.) w chwili wjazdu na most i właściwej techniki jazdy, […] co miało miejsce w szczególnie niekorzystnych warunkach atmosferycznych. W nocy temperatura spadła do minus 6 st. Celsjusza. Świadkowie mówili, że na drogach w pobliżu zbiorników wodnych tworzyły się białe osady zamarzniętych kropel rosy”.

Pamięć o tragedii

Tragedię w Wilczym Jarze upamiętnia tablica, postawiona tuż przy moście. Alfabetyczną listę zabitych otwierają i zamykają kierowcy: prowadzący pierwszy autobus Józef Adamek – ojciec znanego boksera Tomasza Adamka i drugi pojazd – Bolesław Zoń. Trzy najmłodsze ofiary miały po 18 lat, najstarsza 48.

- Co roku pod pomnikiem przypominającym te tragiczne chwile składaliśmy wiązanki kwiatów i zapalaliśmy znicze. Dzisiaj, kiedy na znajdującej się obok drodze wojewódzkiej trwa wielki remont, dojazd na miejsce jest ograniczony tylko do mieszkańców, a sam pomnik został zabezpieczony przed możliwymi zniszczeniami, nie będzie możliwości złożenia kwiatów. Mamy jednak w pamięci ten dzień, ofiary które pochłonął ten straszny wypadek, więc dziś zamiast zapalenia znicza w naszych sercach obecna będzie modlitwa - zaapelował burmistrz Żywca Antoni Szlagor.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera