MKTG SR - pasek na kartach artykułów

A gdyby Hitler wygrał tę wojnę? Kilka historii alternatywnych

Jan Dziadul
Od lat o tej porze zanurzam się z wypiekami na twarzy w historię alternatywną. Generalnie rajcują mnie trzy scenariusze dziejów.

Pierwszy: samodzielnie lub z pomocą - niewielką! - Francji i Anglii dajemy w 1939 r. łupnia III Rzeszy. Sojusznicy wypruwają flaki na Linii Zygfryda, ale dzięki związaniu sił hitlerowskich, nasi ułani zatrzymują się dopiero nad Łabą albo Renem, żeby napoić konie.

W dyktacie pokojowym bierzemy od Niemiec kawałek Śląska - po wytyczoną w 1921 r. „linię Korfantego”, a w zamian - włączamy do Polski Prusy Wschodnie; w najgorszym razie ziemie, na których nie wyszedł nam plebiscyt. Londyn i Paryż nie chcą słyszeć, rzecz jasna, o granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej. Ale godzą się na Trój-morze. Co do losów województwa śląskiego - można domniemywać, że zwycięska Warszawa zniosłaby autonomię, która już w latach 30. mocno ją uwierała, a o języku etnicznym i narodowości nie chciałaby, jak dziś, w ogóle słyszeć. Niektóre historie alternatywne, choć tak sercu miłe, można, niestety, o kant dupy roztrzaść. Powyższa właśnie do nich należy.

Drugi scenariusz jest ciut bardziej prawdopodobny, choć niewiele różni się od pierwszego. Zakłada, że w 1939 r. dogadujemy się z Berlinem i wespół przemy na Moskwę. I wchodzimy jak w masło - witani chlebem i solą. Nasi ułani i szwabskie „Tygrysy” zatrzymują się dopiero na Uralu. Niemcy mają - co chcieli - lebensraum, a w tej nowej przestrzeni życiowej kaspijską ropę i moc innych surowców. Nie ma jasności co do sytuacji za Uralem. Albo szczytami szłaby granica przyjaźni Tysiącletniej Rzeszy z Cesarstwem Japonii - albo, tu ukłon do komuchów, do dzisiaj trwałaby tam partyzantka radziecka, zasilana bronią i zielonymi przez wraże USA. Po klęsce na Pacyfiku Amerykanie ogłosili wprawdzie neutralność, ale wiadomo, że jankeskie deklaracje też można o kant… Przez Alaskę, której nie zdobyli Japończycy, dalej jątrzą na Syberii, czyniąc z Uralu płonącą granicę.

Przed sowieckimi kanaliami bronią jej wprawdzie nasi chłopcy malowani, ale z biegiem lat - jakoś bez szwunku. Jak szliśmy z Hitlerem na Moskwę - obiecano nam Wielką Polskę, na kształt dzisiejszego Trójmorza, a tu - figa z makiem. Powstają marionetkowe Wielkie: Finlandia, Litwa ze stolicą w Wilnie, Rumunia, Węgry, nawet Słowacja… Rechis-komissariat Ukraine bezpośrednio zarządzany jest z Berlina.

O Wielkiej Polsce Hitler nie chce słyszeć - Śląsk i Pomorze już na początku sowieckiej kampanii wróciły do Rzeszy. Ponieważ nie wykazaliśmy entuzjazmu w marszu na Paryż i Londyn - fuhrer zrobił z nas plus-minus Księstwo Warszawskie, bez Lwowa, rzecz jasna. I tak, przewiduję, potoczyłyby się nasze losy po braterstwie broni, interesów i wspólnym zwycięstwie nad Stalinem.

A co do przedwojennego Śląska - nie byłoby tu śladu po żadnych dziadulstwach, haziajstwach i innych tałatajstwach. Jak i po autonomii, języku i narodowości. Nie byłoby batiarstwa. Byłby ordnung.

No i mamy trzeci scenariusz - po mojemu - najbardziej prawdopodobny. Hitler, po zmiażdżeniu Polski, Francji i reszty zachodniej Europy, rozjeżdża ZSRR. Jak? Choćby z pomocą Japonii, gdyby sojusz japońsko-niemiecki nie był papierowy i propagandowy. Gdyby Japonia nie poszła na USA, tylko na Sowietów. W 1941 r. Armia Kwantuńska liczyła w Państwie Manudżukuo i Chinach ponad 1,1 mln żołnierzy. Eksperci sądzą, że to by zupełnie wystarczyło, aby wzdłuż Kolei Transsyberyjskiej dojść do Uralu, niszcząc syberyjskie dywizje, które potem poszły na odsiecz Moskwie. Na nasze szczęście Japonia i Rzesza prowadziły dwie niezależne wojny światowe.

Znawcy wymieniają dziesiątki wielkich bitew, które mogły odmienić los wojny. Choćby niepotrzebne koncentrowanie się na Leningradzie i Stalingradzie, symbolach ZSRR - a nie na Moskwie, stolicy imperium. Zwycięstwo w Afryce Północnej, przecież nie niemożliwe, pozwoliłoby zdobyć Kanał Sueski i Bliski Wschód - tym samym odciąć Wielką Brytanię od surowców. Z kolei antybrytyjsko nastawione kolonie wystawiłyby armie do uderzenia w muzułmańskie południe ZSRR. Uważa się, że wynik byłby przesądzony. Wymieniane są ważne bitwy przegrane przez strategiczną indolencję Hitlera i brak zaufania do generalicji - szczególnie po lipcowym zamachu na jego życie. Możliwe zwycięstwo na Atlantyku też zmieniłoby bieg wydarzeń.

Ważny też był wyścig po broń atomową, który na początku wojny nie był jeszcze dla Hitlera przegrany. Kreśli się scenariusze ataku atomowego na Londyn i Nowy Jork, ale w tej alternatywnej historii nie brak głosów, że Hitler nie śmiałby wypuścić nowej broni na „cywilizacje zachodnie”, tylko skupiłby się na Leningradzie czy Moskwie. W każdym razie, spacyfikowałby i zwasalizował najwię-kszych przeciwników. Jak w poprzednich rozdaniach, dotarłby do Uralu. Dalej by nie poszedł, bo za tym pasmem są przestrzenie nie do utrzymania i ogarnięcia. Najpewniej powstałyby tam marionetkowe twory.

O Polsce nikt by się rzecz jasna nie zająknął, stąd tacy jak ja: trzeci, czwarty sort trwalibyśmy niewolniczo na kolanach jak przed dwoma jeszcze laty. Być może w takiej właśnie roli znalazłbym się na czysto niemieckim Śląsku. I całą godkę, język i autonomię moglibyśmy sobie o kant… lub posłuchać o nich w historii alternatywnej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!