Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aby został trwały ślad. Felieton Sebastiana Reńcy

Sebastian Reńca
Barbórka, 4 grudnia 1983 r. W tłumie idącym katowicką ulicą Gallusa można było zobaczyć niską kobietę w płaszczu, wełnianej czapce, z torebką przewieszona przez ramię i w charakterystycznych okularach. Niektórzy kojarzyli, że to Anna Walentynowicz, której zwolnienie z pracy zapoczątkowało w roku 1980 sierpniowy strajk w Stoczni Gdańskiej im. Lenina. Inni pamiętali ją z filmu Andrzeja Wajdy „Człowiek z żelaza” . Idący na czele pochodu nieśli tablicę, która za chwilę miała zawisnąć na murze okalającym kopalnię „Wujek”.

„Kiedy tablica dotarła na miejsce, utworzył się wokół nas chór. Kobiety śpiewały, a Kazimierz Świtoń brał wymiary tablicy i kuł w murze otwory. Zanim Świtoń zabrał się do pracy, zdjął czapkę i kurtkę, podał je do potrzymania jakiejś kobiecie, a sam założył bluzę roboczą. Z torby wyjął młotek oraz przecinak i zaczął kuć w murze kopalnianego ogrodzenia otwory na śruby do umocowania tablicy. Jakiś młody człowiek sięgnął do torby i wyjął z niej drugi młotek i przecinak. Zaczął pracować razem ze Świtoniem…” – opowiadała Anna Walentynowicz w rozmowie z Tomasze Jastrunem.

Tablica była darem od społeczeństwa Wybrzeża w hołdzie górnikom, którzy polegli 16 grudnia 1981 r. Oczywiście funkcjonariusze milicji i bezpieki nie pozwolili na jej zawieszenie. Anna Walentynowicz, Kazimierz Świtoń, a nieco później Ewa Tomaszewska z Warszawy zostali zatrzymani pod krzyżem przy „Wujku”. Zatrzymani najpierw trafili do komendy MO przy ulicy Kilińskiego w Katowicach, a stamtąd do aresztu śledczego przy ulicy Mikołowskiej. W ich akcie oskarżenia napisano, że cała trójka bez „zezwolenia właściwego organu administracji państwowej, działając wspólnie oraz z zamiarem wywołania niepokoju publicznego, zorganizowała pochód około 300 osób”. Dodatkowym przestępstwem Walentynowicz było to, że „położyła się na ziemię i obejmując nogi funkcjonariusza MO, starała się udaremnić prawnie przedsięwziętą interwencję”.

Anny Walentynowicz wówczas nie skazano. Wyszła na wolność po kilku miesiącach. Rok po tamtej Barbórce Annę Walentynowicz odwiedzili związkowcy ze Śląska. Usłyszeli wtedy od pani Anny, że wspólnie z adwokatem, starają się o odzyskanie skonfiskowanej tablicy, ponieważ powinna ona zawisnąć „w miejscu poświęconym krwią górniczą”. Było to możliwe dopiero po 1989 r. Dziś tablica przywieziona przez gdańszczankę do Katowic jest zawieszona na murze obok Pomnika Krzyża przy kopalni „Wujek”.

Przez całe lata 80. obecność pod krzyżem mogła zakończyć się w grzywną, zatrzymaniem, internowaniem, pobiciem, zwolnieniem z pracy. Pomimo tego przez całą ostatnią dekadę PRL w każdą rocznicę pacyfikacji strajku, zawsze zbierali się tam ludzie. Byli to przede wszystkim

mieszkańcy Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego, działacze tutejszej „Solidarności”, którzy wychodzili z ośrodków internowania oraz więzień.

Tych najważniejszych działaczy podziemnej opozycji wówczas tutaj nie było. Pojawili się dopiero pod koniec lat 80. Anna Walentynowicz w odróżnieniu od nich miała odwagę, by przyjechać do Katowic w 1983 r. i próbować oddać hołd zamordowanym 16 grudnia 1981 r.

Ktoś, ponieważ nie wiemy kto, przywiózł z Gdańska na Śląsk dwie takie same tablice. Jedna trafiła do Jastrzębia-Zdroju. Tam została poświęcona i powieszona na ścianie świątyni pw. Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła, Anna Walentynowicz najprawdopodobniej była obecna w tamtej mszy świętej. Kiedy narodził się pomysł, by taką akcję zorganizować?

Anna Walentynowicz wielokrotnie bywała na Śląsku. Zarówno w tzw. karnawale „Solidarności”, jak i w stanie wojennym i później. W sierpniu 1983 r, wzięła udział w pielgrzymce kobiet do Sanktuarium Matki Boskiej Piekarskiej. Wówczas przyszła pod krzyż przy „Wujku”, by się pomodlić.

„Wtedy postanowiłam, że miejsce to musi mieć przynajmniej pamiątkową tablicę. My w Gdańsku mamy pomnik, więc tu niech będzie na razie chociaż tablica, aby został trwały ślad i nie zginęła pamięć” – mówiła Anna Walentynowicz.

Anonimowy górnik opowiedział kiedyś Annie Walentynowicz, że po jej zatrzymaniu w Katowicach zadzwonił do Lecha Wałęsy, by go poinformować o tym. Przyszły prezydent RP miał skwitować wiadomość z Katowic dwoma zdaniami:

- Znowu coś narozrabiała? Czy ta baba nigdy się nie uspokoi?

Autor jest pisarzem, ostatnio wydał powieść „Świadek”.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera