Danuta Hübner na lewej, Marian Krzaklewski na prawej stronie PO. Do środka tego dream teamu prawie udało się ściągnąć Zbigniewa Bońka. A porucznika Borewicza, Hansa Klosa, Ryśka z Klanu i Zulu Guli się już nie dało. Zapomniałem, Zulu Gula dawno zasilił sejmowe szeregi PO.
Z drugiej strony prawej strony występuje Zbigniew Ziobro, który zadeklarował, że w przypadku wygranej PiS w najbliższych wyborach parlamentarnych, zrezygnuje z dobrze płatnego etatu w Brukseli i wróci do Polski. Podsumujmy: dwa lata temu ktoś powierzył mu mandat poselski w Sejmie. Teraz Ziobro się go pozbywa, a za dwa lata, o ile Wielki Strateg przygotuje wielką strategię, dla odmiany pozbędzie się euromandatu i wróci na Wiejską. To Belweder już mu się nie marzy?
Przesiadanie się ze stołka na stołek to jedno, a lekceważenie i szafowanie wolą wyborców - drugie oblicze arogancji władzy. Czego jednak wymagać, gdy partie wciąż traktują wybory do europarlamentu, jak zsyłanie ambasadora do placówki w jakiejś republice na końcu świata. Wszędzie daleko, ale przynajmniej robota miła, przyjemna, do tego dobrze płacą i nikt nad głową nie marudzi.
Eksperymenty Platformy zwiastują inne niebezpieczeństwo. PO nie dość, że jest uśmiechnięta i ładna, jak Taniec z gwiazdami, to jeszcze jej szefowie coraz mocniej zaczynają chyba dążyć do wprowadzenia w Polsce systemu jednopartyjnego. Platforma jest już przecież konserwatywno-liberalno-socjalistyczna, a tacy ludzie, jak Krzaklewski i Hübner, tylko tę transformację legitymizują. W zamian za uśmiech na plakacie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?