Bo kiedy słyszę, że na zakup supernowoczesnych wojskowych F-16 mój kraj wydał 4,5 mld dolarów, a teraz musi płacić za ich permanentne naprawy (na same części do tej pory wydaliśmy 120 mln kolejnych dolarów), to zdroworozsądkowo pytam - po co je braliśmy?
Może tańsze i mniej nowoczesne inne samoloty byłyby sprawne? No, ale skoro się mleko wylało, to przecież każdy rzecznik praw konsumenta poradzi naszym politykom, żeby, powołując się na rękojmię, zwrócili wadliwy towar, albo przynajmniej zażądali jego wymiany. I tu wychodzi na jaw nieprzystawalność logiki polityka do myślenia przeciętnego Polaka.
F-16 zwrócić Amerykanom nie możemy, bo podpisaliśmy beznadziejną umowę (raczej bez konsultacji z rzecznikiem praw konsumenta), nie chcemy narażać się naszemu strategicznemu partnerowi, czyli Amerykanom, ani się ośmieszać wobec innych państw, których oferty zakupu wojskowych samolotów po drodze odrzuciliśmy.
Ciekawe, że strategiczne partnerstwo jest jednostronne, bo USA jakoś nie boi się nam narażać, sprzedając F-16 do naprawy. Dlatego nie rozumiem polityków i rozumieć nie chcę. Bo gdyby mi się jednak udało, to musiałabym zapytać o sens wyboru naszych sojuszy politycznych i militarnych, a to już pachnie sabotażem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?