Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czego szuka konsument kultury

Krzysztof Karwat
Organizatorzy Kongresu Kultury Województwa Śląskiego (23-25 września 2010 r.) zachęcają do dyskusji i polemik.

Chodzi o to, by o sprawach kultury nie rozmawiali tylko urzędnicy i zaproszeni goście. Pomysłodawcom Kongresu marzy się, by nadchodzącym debatom nadać obywatelski ton.

Nigdy nie przykładałem specjalnej wagi do podobnych spędów nawet organizowanych z altruistycznych i szlachetnych powodów. W ostatnich latach nierzadko się zdarzało, że podobne, nieraz kilkudniowe debaty, przeradzały się w zbiorowe bicie piany. Z jednej strony rozbrzmiewał ostrożny głos zadowolenia i naznaczonego stosownym dystansem zrozumienia (to przedstawiciele władzy różnego szczebla), z drugiej - jękliwe utyskiwania środowisk twórczych, przez które przebijają ślady egoizmu i wstydliwe świadectwa "branżowego" myślenia o świecie tzw. wartości duchowych. Takie było pokłosie Kongresu Kultury Górnego Śląska z 1998 r.; wtedy dość nachalnie odwoływano się do doświadczeń roku 1981 i ówczesnej próby konsolidacji stowarzyszeń i środowisk artystyczno-kulturalnych, co notabene było znakiem czasów pierwszej Solidarności w Polsce. Sugerowanie, że to nasz region niemal wyznaczał standardy, stanowiło rodzaj moralnego nadużycia.

Górny Śląsk i Zagłębie Dąbrowskie przez długie lata raczej cierpiały na syndrom kultury dworskiej, dość łatwo poddając się naciskom polityczno-ideologicznym. Na pewno nie były bastionem kultury niezależnej. Rychło potwierdził to stan wojenny. Podgrzewanie zatem "mitów założycielskich" z innej epoki na nic się zdało, co najwyżej poprawiło dobre samopoczucie paru osobom.

Osobna rzecz, że inne ogólnopolskie kongresy i raporty przygotowywane po 1989 r., również przechodziły bez echa, pogłębiając frustracje środowisk kulturalnych, jeszcze silniej zaznaczając ich atomizację i przedagonalny stan stowarzyszeń twórczych. Dość niespodziewanym przełomem okazał się dopiero ubiegłoroczny Kongres Kultury Polskiej w Krakowie, mimo że inicjatywa jego zwołania też wyszła z kręgów władzy (zależało na nim głównie ministrowi kultury i dziedzictwa narodowego Bogdanowi Zdrojewskiemu, który w Katowicach będzie jednym z patronów honorowych). Dyskusje i wnioski naprawdę były ciekawe, bo starannie przygotowywane, choć dało się odczuć pewne międzygeneracyjne pęknięcia, a próba ich zamaskowania nie do końca się powiodła. Zresztą ów podział na "młodych" i "starych", nie we wszystkich przypadkach naturalny i zrozumiały, nieraz jawnie antagonistyczny, to obszar, który warto przeanalizować i poddać dyskusji także w realiach naszego regionu. Stoi bowiem za nim różna ocena nie tyle samych zjawisk artystycznych i działań kulturotwórczych, co odmienne widzenie po-trzeb i oczekiwań odbiorców. W Katowicach, w materiałach przedkongresowych, często pojawia się sugestia, że tzw. konsument kultury nie powinien być traktowany instrumentalnie i statycznie. Trzeba dociec, czego on chce. Widzieć więc w nim raczej współtwórcę świata wartości, kogoś, z kim prowadzimy dialog, a nie biernego statystę, któremu podajemy do zawierzenia prawdy objawione. To, że organizatorzy katowickiego Kongresu problem ten dostrzegli, dobrze wróży.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!