Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stąpając po cienkim lodzie

Redakcja
Podstawowa zasada ratowników głosi, by trzymać się jak najdalej od zagrożonej osoby. Dlatego tak bardzo przydatna jest zwykła rzutka
Podstawowa zasada ratowników głosi, by trzymać się jak najdalej od zagrożonej osoby. Dlatego tak bardzo przydatna jest zwykła rzutka FOT. Arkadiusz Ławrywianiec
Nie ma bezpiecznego lodu. Każdy może się załamać. Jak wówczas wydobyć się z opresji? Wiedzą to nurkowie z Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Ich ćwiczenia podpatrywali Michał Wroński i Arkadiusz Ławrywianiec

Miejsce akcji: Dolina Trzech Stawów w Katowicach. Na środku lodowej tafli swoje krzesełka porozkładali wędkarze i w przeręblach próbują złowić karpia. My postawiliśmy na rybkę z supermarketu, więc nie ruszamy się z brzegu, by dotrzymać im towarzystwa. Nie korci nas to zresztą. Pod nogami skrzypi śnieg, przy każdym słowie z ust unosi się para, ale z lekkim niepokojem patrzymy na lód. Jaki jest gruby? A jaki powinien być gruby, abyśmy mogli na niego bezpiecznie wejść?

Ratunek często zależy od postawy zwykłych ludzi

Wchodzisz - ryzykujesz
Kłopot z jednoznaczną odpowiedzią ma nawet nasz gospodarz - Jarosław Zwierzyna, doświadczony instruktor WOPR (rekordzista Guinnessa w pływaniu pod lodem) przez kilka dobrych minut tłumaczy nam, z jakich warstw składa się tafla, która z nich jest najważniejsza i dopiero później ryzykuje ostrożną podpowiedź.
ZOBACZ TAKŻE
- Piętnaście centymetrów właściwego lodu powinno zapewnić nam bezpieczeństwo - ocenia Zwierzyna, choć od razu zastrzega, że na tym samym stawie grubość i wytrzymałość lodu może się w różnych miejscach mocno różnić od siebie. Zdecydowanie należy unikać wchodzenia na lód przy porośniętych zaroślami brzegach i w pobliżu wszelkich budowli hydrotechnicznych - w pierwszym przypadku napowietrzenie, w drugim natomiast ruch wody osłabia taflę. Jeśli już wchodzić na lód, to tam, gdzie przy brzegu rozciąga się jego duża, pusta przestrzeń. Czy można jednak "na oko" ocenić grubość skorupy w takim miejscu? Nierealne - nie pozostawiają nam żadnych złudzeń nurkowie. A zatem sprawa jest prosta - i my, i oni, i łowiący karpia wędkarze wchodzą na lód na własne ryzyko. I tak jest zawsze - na każdym stawie, każdego dnia zimy.
Uciekaj, jeśli trzeszczy
No dobra, po prawej za molo widać coś na kształt małego jazu, więc ten kierunek sobie odpuszczamy. W ślad za ratownikami ruszamy na zaśnieżoną taflę po lewej stronie molo. Prewencyjnie stukamy butem w lód. Znawcy tematu mogą po jego odgłosie "wyczytać" wiele, laikom starczy znajomość podstawowej zasady:
- Jakiekolwiek trzeszczenie lodu jest złym sygnałem i należy zaraz wycofać się na brzeg. Jeśli rzecz dzieje się blisko, to spokojnym, choć szybkim marszem. Jeśli natomiast lód zaczyna trzeszczeć, gdy jesteśmy już daleko od brzegu, to najlepiej od razu przyjąć pozycję leżącą, rozkładając ciężar ciała na jak największą powierzchnię i pełznąć w stronę brzegu - radzi Jarosław Zwierzyna. Brzmi groźnie, ale przynajmniej wiemy, na co zwracać uwagę. Dobre i to! Problem tylko w tym, że nie każdy lód ostrzega spacerujących po nim śmiałków. Na wiosnę tafla może pęknąć bez jakiegokolwiek ostrzegawczego trzasku. A zatem znowu wychodzi na to, że tak naprawdę niczego i nigdy nie można być pewnym.

Chwila kalkulacji. Do wiosny daleko, lód nie trzeszczy, więc w miarę pewnym krokiem opuszczamy ląd. W dalszym ciągu nie wiemy jednak, ile lodu dzieli nas od przeraźliwie zimnej wody. Zagadka wyjaśnia się dopiero, kiedy nurkowie uruchamiają piłę elektryczną i próbują nią wyciąć otwór przerębla. Ciężko im to idzie, trzeba sięgnąć po siekierę. Wreszcie! Przebili się do wody. I wtedy nam ulżyło! Stoimy na jakichś 25 centymetrach lodu. Dobrze jest! My na pewno się dziś nie skąpiemy, zostawiamy to naszym gospodarzom.

Wyciągaj ręce z kieszeni!
Chlupnęło! To nurek po raz pierwszy wylądował w przeręblu. W ciągu kolejnych kilkunastu minut ląduje tam jeszcze kilka razy. Za każdym razem w inny sposób wydostaje się na powierzchnię lodu. Tłumaczy nam, jak przeciętny Kowalski powinien zachować się w podobnej sytuacji. - Tkwiąc w przeręblu trzeba nogami przyjąć pozycję jak do pływania "żabką" i takimi ruchami próbować wepchnąć się na taflę lodu. Jeśli leży na niej śnieg, to wylewająca się z przerębla woda utworzy na nim swego rodzaju "lepę". Wtedy wystarczy położyć na nią czapkę - odsączy ona wodę, przymarznie i zrobi nam dobry punkt oparcia, dzięki któremu łatwiej będzie się wysunąć. Jeśli będziesz próbował oprzeć się bezpośrednio na dłoniach, to będą one roztapiały lód i będziesz się ślizgać w wodzie - tłumaczy instruktor.

- Aha, i jeszcze jedno! Nie trzymaj rąk w kieszeni! Dlaczego? Bo jeśli wpadniesz w takiej pozycji do przerębla, to zostaniesz uwięziony z rękoma pod skorupą lodu, a tym samym stracisz wszelką możliwość, by samemu wydobyć się z opresji - wyjaśnia.

Kilka lat temu w taki właśnie sposób zginął młody chłopak podczas zimowego spaceru przez Zatokę Pucką.

Na ratunek masz trzydzieści minut
Zaczyna nam się robić zimno. Jak przy takim mrozie czuje się człowiek w przeręblu? Wolimy nie wiedzieć. Jedno jest pewne - w wodzie o temperaturze czterech stopni Celsjusza można przeżyć góra trzydzieści minut. Jeśli więc samemu nie wykaraskamy się z opresji, możemy się tylko modlić o rychłe nadejście pomocy. W większości przypadków najszybciej mogą nam ją przynieść przypadkowi przechodnie - oni po prostu są na miejscu, podczas gdy ratownicy muszą często z daleka dojechać na miejsce zdarzenia.

Chcesz pomóc? Nie daj się samemu zabić

Jak jednak skutecznie pomóc osobie, pod którą załamał się lód, a przy tym samemu nie podzielić jej losu? Ratownicy przypominają żelazną zasadę - najlepsza akcja to taka, przy której uniknęło się wejścia do wody.
- Zachowaj jak najdalszy kontakt z poszkodowanym. Nie podawaj mu ręki! Dzięki temu to ty będziesz decydować, kiedy ją puścisz, a nie on. W przeciwnym razie szamocząca się osoba w przeręblu może cię również do niego wciągnąć - podkreśla Jarosław Zwierzyna i podpowiada, by podać ratowanej osobie gałąź, kurtkę, czy chociażby rękawiczkę. Świetnym rozwiązaniem jest rzutka z linką, które można kupić w zwykłym sklepie ze sprzętem sportowym. Ale kto z tym spaceruje? Zanim jednak rozpoczniesz jakąkolwiek własną akcję, zaalarmuj służby ratunkowe.

- One i tak będą musiały przyjechać! Tonący oddycha bowiem bryzą wodną, a każde wchłonięcie lodowatej wody i tak sprawi, że trzeba będzie wylądować w szpitalu - wyjaśnia Jarosław Zwierzyna.
Do akcji przystępują pozostali nurkowie. W ruch idzie rzutka. W kolejnym wariancie akcji "podbierają" czekającego w przeręblu kolegę na specjalną płaskodenną łódkę, a chwilę później tworzą "żywy łańcuch" - ostatnia z tworzących go osób rzuca kurtkę czekającemu na ratunek Zwierzynie. Złapał! Teraz można rozpocząć odwrót. Obserwujący ów manewr ratownik przypomina nam, że przy akcji ratunkowej obowiązują te same zasady, jak przy ucieczce z pękającej tafli - a zatem w stronę przerębla nie idziemy, lecz podpełzamy. Kiedy już uda nam się złapać tonącego, najpierw wyciągamy go na taflę lodu, a dopiero potem odpełzamy lub turlamy się w stronę brzegu. Próba równoczesnego wykonania obu tych czynności może skończyć się tym, że to my wylądujemy w przeręblu!

Po pierwsze - ogrzać
Koniec "kąpieli" w przeręblu. Pozorant zostaje wyciągnięty na lód. Jak mu pomóc? Po pierwsze nie próbować go podnosić, niech leży. Po drugie żadnego alkoholu! Obrazek poczciwego psa bernardyna, który z zawieszonej na szyi beczułki wlewa rum do gardła zmarzniętego turysty i tym sposobem przywraca go do życia, można włożyć między kiepskie bajki. Faktem natomiast jest, że wyciągniętego z wody człowieka należy ogrzać - kocem, oddaną mu kurtką, bluzą lub własnym ciałem (ta ostatnia metoda jest najbardziej skuteczna).

- Pamiętajmy, że nic nie jest martwe, co nie jest ogrzane i martwe - przypomina nam pierwsze prawo Alaski WOPR-owiec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!