Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Posłowie zdecydowali: sześciolatki idą do szkoły

Katarzyna Piotrowiak
Sejm znowelizował wczoraj ustawę o systemie oświaty, godząc się na reformę obniżającą wiek szkolny do lat sześciu. "Za" głosowało 254. posłów PO, PSL i Lewicy, "przeciw" było 146, a 8. wstrzymało się od głosu. Ustawę skrytykował PiS. - Samorządy mogą już spokojnie prowadzić przygotowania do wdrożenia zmian w edukacji oraz informować rodziców, rozmawiać z lokalnymi środowiskami, szukać najlepszego sposobu na przygotowanie szkół na te zmiany - zaznacza minister edukacji Katarzyna Hall na stronach internetowych Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Zgodnie z nowelizacją wszystkie dzieci pójdą obowiązkowo do szkoły w wieku sześciu lat od 2012 r. Dzięki temu wcześniej zakończą edukację i szybciej podejmą pracę.

Do czasu całkowitego wejścia reformy w życie, zostaje wprowadzony tzw. "obowiązek szkolny na wniosek rodziców". Dziecko urodzone między styczniem a kwietniem 2003 r. założy tornister, jeśli będzie taka wola matki i ojca. Tym samym pięciolatki zostaną objęte rocznym przygotowaniem przedszkolnym.

Przeciwnicy reformy nie kryli rozczarowania.

- Co pani minister powie dziecku mającemu około czterech lat i dziewięć miesięcy oraz około metra wzrostu, które będzie się musiało stawić na przystanku PKS i czekać na gimbusa, który zawiezie go do zespołu szkół, w którym jest też gimnazjum, szkoła zawodowa - grzmiała z mównicy sejmowej Bożena Kotkowska, posłanka niezrzeszona z Bielska-Białej. Odpowiedzi jednak nie było.

Przeciwnicy zwracali uwagę, że obniżenie wieku szkolnego ma się nijak do wyrównywania szans edukacyjnych. Nie można więc uznać, że szkoła będzie przyjaźnie wymagająca, jak chce tego MEN. Dlatego kontrolę nad reformą będzie sprawował Sejm. Minister edukacji będzie miał obowiązek przedstawiać coroczny raport z przygotowania szkół na przyjęcie sześciolatków.

Duże zmiany nastąpią w kuratoriach oświaty. Nadzór pedagogiczny nad szkołami zostanie wyraźnie osłabiony. Wiele z dotychczasowych uprawnień przejmą samorządy. Arkusze organizacyjne szkoły nie będą już zatwierdzane przez wizytatorów, co zdaniem przeciwników pozbawi szkoły nadzoru pedagogicznego oraz umożliwi samorządom zamykanie klas.

Rodzice z akcji "Ratuj Maluchy", którzy skupili wokół siebie już 42 tysiące przeciwników reformy zamieścili na swojej stronie internetowej informację: "Ustawę może jeszcze zawetować prezydent RP. W najbliższym czasie chcemy iść i prosić prezydenta o weto".

Czy mają szansę? - Na mój nos jest duże prawdopodobieństwo, że prezydent zawetuje ustawę. Moim zdaniem zapanował chaos w polskiej oświacie. Nikt już nad tym nie panuje, nie wiadomo jak ma to wszystko wyglądać. Poza tym w kraju mamy kryzys, więc jak przeprowadzać reformę bez pieniędzy. Sądzę, że pan prezydent weźmie to wszystko pod uwagę - mówi Maria Nowak, posłanka PiS.

Rodzice nie kryją zdenerwowania. Uważają, że przegrał zdrowy rozsądek. Dlatego zamierzają także spotkać się z Grzegorzem Napieralskim z SLD.

- Platforma Obywatelska zjednała sobie Lewicę dwoma poprawkami, które SLD niedawno zgłosiło. Poprawki przeszły, a Lewica zagłosowała za ustawą. Będziemy jeszcze rozmawiać. Musi wygrać zdrowy rozsądek - mówi Karolina Elbanowska z "Ratuj Maluchy".

O czym wczoraj zdecydował Sejm

Szkoły mogą być przekazywane fundacjom

Na posiedzeniu Sejmu przyjęto zapisy związane z przekazywaniem szkół fundacjom, stowarzyszeniom oraz osobom fizycznym. Przeszła poprawka Lewicy, która zaproponowała, żeby przejęcie szkół dotyczyło tylko tych które nie mają więcej niż 70. uczniów. Poprawka była warunkiem poparcia Lewicy dla rządowej reformy w oświacie.

Nauczyciele, którzy będą pracować na rzecz stowarzyszenia, zostaną zatrudnieni na umowie o pracę, a nie w oparciu o przywileje z Karty Nauczyciela.

Prezydenckie weto odrzucone

Tysiące procesów toczących się w sądach nie zostanie jednak wstrzymanych. Asesorzy, którzy dotychczas pracowali w wymiarze sprawiedliwości, szybciej otrzymają stanowiska sędziowskie. Umożliwi im to ustawa o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury. Wczoraj posłowie PO, PSL i Lewicy odrzucili weto prezydenta. Poparło je tylko PiS. Gdyby ustawa nie weszła w życie w maju asesorzy nie mogliby orzekać.

Sejm żąda podpisu traktatu

Do zakończenia procesu ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego potrzebny jest tylko podpis prezydenta Lecha Kaczyńskiego. I właśnie tego podpisu domagali się posłowie w przyjętej wczoraj głosami PO, PSL i Lewicy rezolucji. - Nie sądzę, żeby Lech Kaczyński zmienił swoje stanowisko - powiedział minister Andrzej Duda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!