W Grzegorzowicach (pow. raciborski) prawa ustala Odra. Mieszkańcy są zdani na łaskę rzeki, która czasem - gdy jest zbyt płytka albo przeciwnie wezbrana zbyt mocno - nie pozwala im dostać się na drugi brzeg, bo unieruchamia tutejszy prom. W małej wsi na krańcach województwa pogodzono się już nawet z odwiecznymi, a raczej powojennymi (bo przed wojną był tu most) prawami natury. Ale z prawami ustalanymi przy biurkach pogodzić się nie mogą. - Była susza, przez co prom nie kursował przez całe lato. Trudno, taka jest rzeka. Ale gdy zaczęło padać, Odra wezbrała i w końcu można by było przeprawiać się na drugą stronę rzeki, wyciągnięto prom z wody i rozpoczęto remont. To nie mogli go malować, gdy i tak nie pływał? - denerwuje się Marek Górkiewicz, sołtys wsi Grzegorzowice. Trudno się dziwić mieszkańcom, że się pieklą. Zamiast 10 metrów do Ciechowic, wsi znajdującej się na drugim brzegu - mają teraz 30 kilometrów przez Racibórz. A niektórzy pracują po drugiej stronie rzeki i trasę tę pokonują dziennie razy dwa. W Zarządzie Dróg Wojewódzkich w Katowicach, pod którego podlega przeprawa wzruszają ramionami.
- Ostatni remont promu był wykonany w 2009 roku i został zaplanowany na ten rok dużo wcześniej. Nie sposób z całą pewnością przewidzieć, kiedy stan wody będzie niski - mówi Ryszard Pacer, rzecznik ZDW. Dodaje, że poziom wody w Odrze i tak jest wciąż zbyt niski, by pływać, a remont zakończy się w ciągu kilku tygodni. Mieszkańcy mają już dość czekania. - Ludzi wkurzyło to, że wyciągnęli ten prom dopiero teraz, gdy Odra się podnosi. Mają dość. Chcą żeby zbudowano im most - mówi Anna Iskałą, wójt Nędzy, gminy, do której należą Ciechowice. Mieszkańcy marzą o tym od dawna, ale wszystko rozbija się o pieniądze. Kiedyś w Urzędzie Marszałkowskim specjalnie dla Dziennika Zachodniego wyliczono, że budowa mostu między Grzegorzowicami a Ciechowicami kosztowałaby 70 mln zł, a wraz z koniecznym remontem drogi wojewódzkiej biegnącej do przeprawy nawet 120 mln zł. Dlatego władze powiatu jeszcze poprzedniej kadencji wpadły na tańsze rozwiązanie - znalazły nawet firmę, która mogłaby wybudować lekki most o konstrukcjach podobnych do tych, jakie wykorzystuje wojsko. Miałoby się szybko zwrócić, tym bardziej że utrzymanie promu kosztuje rocznie nawet 700 tys. zł (w tym roku prawie nie pływał więc “tylko” - 387 tys. zł).
Prom w Grzegorzowicach
Według obowiązujących przepisów „taniego” mostu nie da się wybudować. Jedyny, jaki tu może powstać, to most rozpięty między wałami przeciwpowodziowymi. Choć Odra w tym miejscu nie jest szeroka, to odległość między wałami wynosi ok. 400 m. I taki most musiałby powstać - mówi Ryszard Pacer.
Dodaje, że kwestia budowy mostu nie leży w kompetencjach lokalnych samorządowców, tylko zarządu województwa śląskiego i Sejmiku, bowiem jest to droga wojewódzka. Mimo to lokalne samorządy szukają rozwiązań.
- Most nie musiałby być aż tak długi, tylko trzeba by było zbudować go w innym miejscu niż pływa prom. Starosta Winiarski bada sprawę - zdradza nam wójt Iskała. - W Katowicach mówią, że budowa mostu jest nieekonomiczna. Może i jest, ale dla ludzi stąd też nieekonomiczne jest pokonywanie dziennie kilkudziesięciu kilometrów - zauważa.
*Firmy pogrzebowe z woj. śląskiego umierają przez długi
*Nowi posłowie i senatorowie z woj. śląskiego ZOBACZ
*Loteria paragonowa: Jak się zarejestrować? Kiedy losowanie nagród?
*Jesteś Ślązakiem, Zagłębiakiem, czy czystym gorolem? ROZWIĄŻ QUIZ
*PiS chce zlikwidować gimnazja i obowiązek szkolny 6-latków REFORMA SZKOLNA
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?