Niewielki Cisiec należał do parafii w Milówce. Tam był wikarym ks. Władysław Nowobilski, który w Ciścu uczył dzieci religii. Znał starania mieszkańców o zezwolenie na budowę kościoła u siebie. Władza, niechętna Kościołowi, skutecznie te zamiary blokowała.
INTERESUJE CIĘ HISTORIA NASZEGO REGIONU? CZYTAJ KONIECZNIE:
SERWIS HISTORYCZNY DZIENNIKA ZACHODNIEGO
Gdy pytam, co przesądziło o determinacji mieszkańców, że porwali się na tak heroiczny czyn w 1972 roku i postanowili zbudować ten kościół wbrew władzy, Kazimierz Piela z Ciśca mówi, że wiara ludzi, ale także postawa młodego księdza Nowobilskiego.
- Znalazł się w odpowiednim czasie, w odpowiednim miejscu i porwał ludzi za sobą - dodaje Kazimierz Piela.
Dziś byśmy powiedzieli, że był to akt obywatelskiego nieposłuszeństwa. Ale wtedy odebrane to zostało jako jawne wystąpienie przeciwko władzy ludu pracującego miast i wsi.
Budowę w Skarszewie zakomunikowały kościelne dzwony oraz syreny straży pożarnej. Mobilizacja w Ciścu była utrzymywana w tajemnicy, a i tak dotarła do bezpieki.
Władze, nieświadome determinacji mieszkańców, wydały zgodę na budowę "domu dwurodzinnego" na działce Władysława Śleziaka. Wiosną 1972 roku rozpoczęły się prace (społeczne) przy fundamentach. Gdy w czerwcu stawiano pierwszą ścianę, urzędnicy wstrzymali budowę pod pretekstem niezgodności z projektem. Zaczęły się przesłuchania, co właściwie buduje Śleziak, bo dowodu, że kościół, nie było. Namawiano go do odsprzedaży państwu rozpoczętej inwestycji, by w tym miejscu stanęło przedszkole. Bezskutecznie. Teraz uporem wykazali się mieszkańcy. Gdy w październiku władze dały ultimatum: albo sprzedaż albo natychmiastowa rozbiórka, zdecydowali, że zbudują ten kościół w dobę tak, jak uczynili to kilka miesięcy wcześniej, też bez zezwolenia, mieszkańcy diecezji przemyskiej.
Umówili się na ostatnią sobotę października, ale na skutek zmasowanej nagonki bezpieki - straszenie karami, a nawet więzieniem, budowę odwołano. W wąskim gronie umówiono się na niedzielny poranek 5 listopada 1972 roku i wtedy pocztą pantoflową rozeszła się wiadomość, że na fundamentach wstrzymanej budowy ksiądz Nowobilski odprawi mszę. Od prowizorycznego ołtarza jawnie i głośno wezwał do pracy.
Budowniczym kościółka w Skarszewie towarzyszyły kamery telewizyjne relacjonujące na żywo postęp prac. W Ciścu też były kamery - Służby Bezpieczeństwa. Prośby i groźby nawołujące do przerwania robót, nie pomogły.
W Skarszewie kibicował budowniczym, kto tylko mógł, nie wyłączając lokalnych władz. W Ciścu wyłączono prąd, żeby tylko zaszkodzić. Budowę kontynuowano w świetle samochodowych reflektorów, pochodni i płonących opon. Po 24 godzinach na murach kościoła osadzono więźbę.
Były szykany, kary, ciągłe wezwania na przesłuchania.
- Ludzie to znieśli, bo nadal trzymali się razem - przypomina Kazimierz Piela z Ciśca. - Milicja wyszukiwała sposoby, żeby nam tylko wlepić mandaty i jej się to udawało.
Pojawiły się nawet groźby zburzenia świątyni. Mieszkańcy przez dwa lata nocami pełnili przy niej dyżury. Inwestycję zalegalizowano dopiero w 1979 r.
Ksiądz Władysław Nowobilski, rodem z Podhala, został proboszczem parafii w Ciścu.
*POGODA NA WRZESIEŃ 2013
*Koszmarny wypadek w Jasienicy: Jechał pod prąd i zginął w płomieniach [ZDJĘCIA +18]
*MISS POLKA 2013: Najpiękniejsze dziewczyny Polski wybrane! [ZOBACZ ZDJĘCIA]
*Kolejka Elka już działa! Zobacz całą trasę z lotu ptaka [ZDJĘCIA+ WIDEO]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?