Eksperyment Zmiennicy: Urzędniczka strażakiem, sprzedawca aut kosmetyczką [WIDEO]
Zamiast krwi ma benzynę. A może lakier do paznokci?
Skojarzyłybyście miłe panie manicure ze... szlifowaniem i lakierowaniem maski auta? Ja nie, ale Arturowi Adwentowiczowi z Katowic takie właśnie porównania przychodziły do głowy, kiedy... pielęgnował paznokcie w salonie kosmetycznym. Nic dziwnego, w końcu na co dzień jest doradcą handlowym w salonie Mitsubishi i pisze artykuły do hiszpańskich i włoskich czasopism motoryzacyjnych. W wolnych chwilach czyta literaturę fachową, gra w gry o tematyce samochodowej. W zgłoszeniu do "Zmienników" napisał, że "w żyłach zamiast krwi ma benzynę" i dostał pracę... kosmetyczki. Nie przeraził się, chciał przecież rozszerzyć swoje pole widzenia.
- Wcześniej myślałem, że to kobiecy zawód, jak przedszkolanka, i mężczyźnie nie wypada pokazywać się w salonie piękności - przyznaje Artur.
- Teraz mogę śmiało powiedzieć, że jest mniej monotonny niż obsługa klientów w salonie - dodaje. Co nie oznacza, że praca kosmetyczki to bułka z masłem. - W manicure niewątpliwie najtrudniejsze jest już samo malowanie paznokci, wymaga dużej precyzji - dzieli się swoimi spostrzeżeniami między jednym a drugim ruchem pędzelka. - Zdarza się, że zamiast paznokcia maluję palec. Dlatego jeden muszę zrobić od nowa - przyznaje. Efekt końcowy jest jednak piorunujący. - W skali od 1 do 10 to mocna dziesiątka - ocenia Artura Ola Wallon, modelka. Czy mężczyzna wykorzysta jeszcze gdzieś nowe umiejętności? - Żona namawia mnie, żebym zrobił jej manicure - śmieje się. MCH
