Dr Szendera o zrzucaniu winy na kopalnie: „To już sprawa nie przyrody, a polityki”

Materiał informacyjny Czysta Odra

- Tak naprawdę trudno jest powiedzieć w tej chwili, co stało się na Odrze w zeszłym roku. Od ponad 200 lat środowisko Odry kreowane jest w oparciu o wody pochodzenia górniczego. Gdybyśmy nagle zatrzymali ich dostęp, spotkalibyśmy się najprawdopodobniej z katastrofą ekologiczną może o skali znacznie większej niż ta, która spotkała nas w ubiegłym roku. Życie Odry oparte jest już w tej chwili o pewne uregulowane łańcuchy pokarmowe, dla których funkcjonowanie tej rzeki z lekko zasoloną wodą jest niezbędne – mówi dr Waldemar Szendera, biolog, ekspert w zakresie ochrony przyrody i ekosystemów z firmy ComfreyLab Pracownia Żywokost.

W Czechach miała ostatnio miejsce katastrofa ekologiczna na Odrze. Doszło do śnięcia 1,5 tony ryb. Ustalono, że przyczyna była naturalna. Czy wiadomo, co dokładnie tam się stało i jak to jest możliwe, że natura doprowadza do takich sytuacji?

Mam takie same informacje, jak minister Czeskiej Inspekcji Ochrony Środowiska (CzIŻP) i należy interpretować je tak, że przyczyna była naturalna. U nas to zjawisko też występuje, znamy je pod nazwą "przyducha". To pewien specyficzny splot niekorzystnych wydarzeń dla organizmów wodnych. Związane to jest przede wszystkim ze zmianami ciśnienia przy wysokiej temperaturze i wilgotności powietrza. Powoduje to ubytek dostępnego tlenu w wodzie dla organizmów wodnych, co bardzo często powoduje ich śmierć. Tak się stało w ostatnim czasie w Czechach. Przebieg pogodowy był tak niekorzystny, że z jednej strony było mało wody, z drugiej strony mieliśmy czas przedburzowy, który charakteryzuje się nagłym spadkiem ciśnienia, wzrostem wilgotności, dość wysoką temperaturą. To spowodowało ubytek dostępnego tlenu. Tlen był w wodzie w ilości ok. 5 proc., ale akurat w takich warunkach organizmy wodne nie potrafią go przyswoić. To jest główna przyczyna śnięcia ryb w takich okolicznościach. Wydarzyło się to na wielu zbiornikach wodnych, jak informują moi czescy współpracownicy. Takim zjawiskom na rzece nie da się zapobiec tak skutecznie, jak na sztucznych zbiornikach, czy stawach hodowlanych, gdzie można je dość sprawnie zneutralizować. Ryby w Czechach wyginęły nie tylko w samej Odrze, ale również na jej płytkich dopływach. Nie widzę tutaj żadnego powodu, byśmy musieli w Polsce wszczynać jakiś alarm z powodu śniętych ryb na Odrze.

Faktycznie w Polsce panowało przejęcie z powodu tej sytuacji. Ale nieprzypadkowo to było dokładnie rok po wydarzeniach, od których jest datowana zeszłoroczna katastrofa na Odrze. A co możemy powiedzieć o przyczynach tego zdarzenia? Znamy już odpowiedź na to pytanie?

Wiele instytutów i ośrodków badawczych bada to zjawisko. Do tej pory nie doczekaliśmy się żadnego oficjalnego stanowiska ani środowisk naukowych, ani Ministerstwa Klimatu i Środowiska, jak również Wód Polskich. Nie doczekaliśmy się również stanowiska Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, które oficjalnie rozwiązywałoby sprawę. W związku z tym musimy przyjąć, że to zjawisko było na tyle skomplikowane, jeżeli chodzi o jego pochodzenie i źródło, że nie jesteśmy w stanie w sposób jednoznaczny powiedzieć, czy faktycznie nastąpiło to, co w Czechach, czyli przyducha na wielką skalę w Odrze i jej dopływach, czy były to jakieś inne zjawiska, które mogły wystąpić w tym środowisku wodnym, spowodowane różnymi czynnikami, w tym antropogenicznymi. Nie potrafimy tego w sposób jasny i ostateczny powiedzieć. We wszystkich pojawiających się informacjach próbuje się znaleźć przyczynę tej katastrofy w taki dowolny sposób. Od rtęci począwszy przez zakłady papiernicze, przez słoną wodę górniczą do zanieczyszczeń antropogenicznych, eutroficznych - spływających z pól. Tak naprawdę trudno jest powiedzieć w tej chwili, co stało się na Odrze w zeszłym roku. Fakt jest nie do obalenia: zginęła część życia w rzece, a jego trudna odbudowa będzie wymagała wielu lat.

Pojawiło się pojęcie tzw. złotej algi. To jej zakwit miał być jedną z przyczyn katastrofy. A czym w zasadzie ta złota alga jest? I jak wygląda proces jej zakwitu?

Co wiemy o chryzofitach, czyli złotowiciowcach? Bo to o nich mowa. To glony, które pojawiają się w różnych środowiskach wodnych. Tutaj odsyłałbym do Instytutu Rybactwa Śródlądowego, który prowadzi bardzo intensywne badania na całym przebiegu Odry w celu zmapowania występowania złotowiciowców, które byłyby ewentualnym zagrożeniem dla życia i biologii rzeki. Te badania będą ważące w momencie, kiedy będziemy rozważać, jaki był wpływ tzw. złotych alg na pogorszenie warunków życiowych w rzece Odrze. Na dzień dzisiejszy nie możemy jasno stwierdzić, czy złotowiciowce są tą jedyną przyczyną pogorszenia się warunków w rzece Odrze.

Proekologiczne fundacje też badały katastrofę na Odrze. One bardzo chętnie zrzuciły winę na kopalnię, na zasoloną wodę z kopalń. Już wiadomo, że nie można jednoznacznie stwierdzić ich winy. Dlaczego więc znalazły się one na celowniku?

To już sprawa nie przyrody, a polityki. Tu wkraczamy w bardzo niebezpieczną dla naukowca przestrzeń, która jest trudna do oceny. Ja z mojej strony mogę powiedzieć tylko tyle, że pewna otoczka polityczna wokół funkcjonowania górnictwa węgla kamiennego w Polsce pogorszyła się dość znacznie jakieś 15-20 lat temu. To wtedy rozpoczęła się retoryka zmierzająca do zaniechania funkcjonowania górnictwa. Ta retoryka z mniejszym bądź większym nasileniem trwa nadal. I jeżeli pojawi się jakakolwiek możliwość zaatakowania kopalń, to się ją wykorzystuje. W związku z tym, że kopalnie rzeczywiście mają problem z odprowadzaniem słonych wód dołowych i bywa ono kłopotem nie tylko w Polsce, ale tam gdzie górnictwo węgla kamiennego istnieje w oparciu o suchą eksploatację złóż. Musimy zdawać sobie sprawę, że skoro nadarzyła się okazja, pojawiły się złote algi, wiemy, że kopalnie miały na to wpływ, ale nie wiemy, jaki, wykorzystuje się ten mechanizm nacisku. Organizacje pozarządowe - przy całym szacunku do ich pozytywnej roli - bardzo często są narzędziem politycznym. Tutaj takie zjawisko wykraczające poza zakres zwykłej przyrody właśnie miało miejsce.

Czy to w ogóle jest możliwe, żeby kopalnie doprowadziły do katastrofy na tak wielką skalę?

Sytuacja jest następująca. Jeżeli chodzi o górnictwo węgla kamiennego w naszej części Europy i rzekę Odrę, jej zlewnie, musimy wziąć pod uwagę trzy duże zagłębia węglowe: Katowickie - może nie w pełni, ale w części zachodniej - kopalnie Rybnickiego Okręgu Węglowego i dzisiejszej Jastrzębskiej Spółki Węglowej oraz OKD, czyli Ostravsko-karvinské doly. Te zagłębia istnieją od XVIII wieku. Jednym z efektów ich działalności było podpisanie na początku XIX wieku w Bohuminie tzw. Traktatów Bohumińskich pomiędzy Cesarstwem Austriackim a Królestwem Prus odnośnie funkcjonowania rzeki Odry nie tylko w odniesieniu do żeglugi, ale również górnictwa, które po obu stronach ówczesnej granicy prusko-austriackiej zaczęło funkcjonować. Od usankcjonowania prawnego dostarczania do rzeki Odry wody nie tylko ze źródeł, z naturalnego spływu, ale również wód pochodzenia górniczego, wód dołowych minęło ponad dwieście lat. Od ponad dwustu lat kreowane jest środowisko Odry w oparciu o te wody. Myślę - zresztą nie jest to tylko moja myśl, ale również naukowców z Olsztyna, czy innych instytutów - że gdybyśmy nagle zatrzymali dostęp wód dołowych, w tym wód słonych do Odry, spotkalibyśmy się najprawdopodobniej z katastrofą ekologiczną. Może o skali znacznie większej niż ta, która spotkała nas w ubiegłym roku. Życie Odry oparte jest już w tej chwili o pewne uregulowane ciągi troficzne, łańcuchy pokarmowe, dla których funkcjonowanie tej rzeki z lekko zasoloną wodą jest niezbędne. Występuje u nas kiełż zdrojowy, a nawet kiełż atlantycki, który jest elementem jadłospisu dla wielu gatunków ryb, powoduje, że ryby mają odpowiedni zasób pokarmowy. Była mowa o algach. Jeżeli chodzi o glony, pierwotniaki i inne organizmy jednokomórkowe stanowią pokarm z kolei dla kiełży, czy innych mięczaków, skorupiaków, stawonogów rzecznych. W momencie gdybyśmy zmienili te warunki, najprawdopodobniej kilka takich łańcuchów pokarmowych uległoby dramatycznemu przerwaniu. Trudno jest wyrokować, czy to górnictwo ma aż taki gigantyczny negatywny wpływ na rzekę. Czy czasem nie możemy rozumieć tej sytuacji jako bardzo złożonej, wymagającej bardzo precyzyjnych badań, których tak naprawdę nikt nie prowadzi. Bo skoro "wiemy", ustami organizacji pozarządowych, że kopalnie szkodą, to po co badać? Sytuacja jest nieprecyzyjna. Wydaje mi się, że rządzący w Polsce i Unii Europejskiej, powinni posłuchać głosu naukowców i fachowców zajmujących się rzekami, żebyśmy mogli w sposób spokojny sytuację zbadać i wydać wyrok. Badań nie wykonuje się w ciągu roku. Można tylko co najwyżej pobrać próbki. A jeżeli chodzi o wyrokowanie, potrzebujemy czasu znacznie dłuższego, by tego typu wyniki badań były wiarygodne.

Czyli górnictwo - kopalnie - i Odra są ze sobą na tyle w symbiozie, że gdybyśmy przerwali funkcjonowanie kopalń, to mogłoby dojść do prawdziwej katastrofy? I czy to oznacza, że taka katastrofa wydarzy się, gdy kopalnie przestaną funkcjonować?

Tego tak naprawdę nikt nie wie. Traktaty Bohumińskie zmieniły Odrę 200 lat temu, a ile czasu trzeba byłoby, żeby mieć jakieś wiarygodne dane odnośnie tych spraw? Ja bym chciał zwrócić uwagę na jeszcze jeden element rzeki, którego nam brakuje na Odrze. A mianowicie brakuje żeglugi, nawet tej turystycznej. Mieliśmy żeglugę na Odrze i żadna większa katastrofa się nie wydarzyła. Okazuje się, że ruch pojazdów wodnych w jakiś sposób również tej rzece - tak bardzo zmienionej - służy. Musimy mieć na uwadze to, że Odra nie jest rzeką naturalną. W zasadzie od Mosznowa koło Ostrawy Odra płynie w sztucznych warunkach swojego koryta. Nawet to, czym się zachwycamy - meander Odry na granicy polsko-czeskiej jest bardzo trudnym miejscem ze względów przyrodniczych. To miejsce jest zarośnięte gatunkiem inwazyjnym i jeśli nie podejmie się tam jakichkolwiek działań, żeby uregulować sprawę rdestowca japońskiego, to z mojego punktu widzenia dojdzie do o wiele większej katastrofy niż ta, która miała miejsce przed rokiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dr Szendera o zrzucaniu winy na kopalnie: „To już sprawa nie przyrody, a polityki” - Głos Szczeciński