Krystalicznie wyzuty z poczucia humoru, piramidalnie obrażalski, do cna nieufny i podejrzliwy - idealny kandydat na wójta największej osady plebejskiej w Polsce, zwanej Katowicami. I właśnie za to kochany przez lud i notorycznie wybierany - i teraz, i zawsze, i na wieki wieków. Amen.
Notorycznie wybierany przez lud - teraz, zawsze, i na wieki wieków. Amen
Kiedy przychodził na świat (1955), jego rodzinna Kostuchna była rolniczo-górniczą gromadą (tak wówczas nazywały się gminy) w powiecie tyskim. Kiedy zdał maturę, do Kostuchny przyłączono miasto Katowice. Kiedy zrobił dyplom w krakowskiej AGH, w kraju wybuchła Solidarność. A kiedy awansował na nadsztygara, upadł komunizm, torując zdolnemu i pracowitemu chłopakowi z Kostuchny drogę do władzy absolutnej. Nie sposób nie zauważyć, jak bardzo historia XX wieku splata się z życiorysem Piotra Uszoka, zaś on sam wyrasta na demiurga naszych dziejów najnowszych.
W 1990 roku znalazł się w nomenklaturze Związku Górnośląskiego i z tej poręki zasiadł w katowickiej Radzie Miasta. W następnej kadencji (2004) został wiceprezydentem u boku Henryka Dziewiora, w kolejnej macierzysta AWS desygnowała go na prezydenta. Pamiętając gomułkowską mądrość "władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy", wypracował niezwykle skuteczny aparat do reelekcji, oparty na trzech filarach.
Filar pierwszy: głos sprzątaczki wart jest tyle co głos profesora. A skoro sprzątaczek jest więcej niż profesorów, więc taniej i prościej przychodzą zabiegi o głosy sprzątaczek niż o poparcie wiecznie niezadowolonych inteligentów. W pewnym uproszczeniu nazywa się to psy szczekają, karawana jedzie dalej.
Filar drugi: głos proboszcza to suma głosów parafian, zatem pozyskanie kilkunastu proboszczów oznacza kilkadziesiąt tysięcy kartek w urnach. Trudno się dziwić, że inwestycje w otoczenie kościołów stały się głównym znamieniem rozwoju cywilizacyjnego miasta.
I wreszcie filar trzeci: nie ufać nikomu, bo nigdy nie wiadomo, kto za twoimi plecami szykuje skok na twój fotel. A poza tym pańskie oko konia tuczy, więc wszystkie decyzje należy podejmować samemu: od struktury gminnej kanalizacji, po dobór papieru w urzędowych toaletach.
Zasada nieufności ma jednak wyjątki, nasamprzód w osobie Waldemara Bojaruna (vel Bajeruna), przybocznego rzecznika prasowego, wszechwładnego totumfackiego Piotra Uszoka. Stosunki obu panów mają swój pierwowzór w literaturze, do złudzenia przypominają relacje pomiędzy prezesem Nikodemem Dyzmą - bohaterem powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza - a jego sekretarzem Zyziem Krzepickim.
Przy publicznych występach Bojarun (vel Bajerun) znajduje się zawsze tuż za lewym uchem swego mocodawcy, aby w krytycznym momencie podszepnąć odpowiedź na kłopotliwe pytanie. W pozostałym czasie zajmuje się przekonywaniem świata, że w osobie prezydenta mamy do czynienia z geniuszem, jakiego świat dotąd nie widział. I nie ma takiej blagi, której naczelny zausznik władzy gminnej nie wypowiedziałby w obronie tej prawdy.
Drugim wyjątkiem - nowszym, choć także z pierwowzorem literackim - jest Marek Zieliński, dyrektor biura Katowice Europejska Stolica Kultury 2016. On sam i jego współpracownicy są bowiem kolejnymi wcieleniami bohaterów baśni Hansa Christiana Andersena "Nowe szaty cesarza" - zawsze aktualnej. Też wmawiają obywatelom miasta, że tkają dla władcy szatę tak delikatną i szlachetną, że każdy kto jest głupi i nie nadaje się na swój urząd jej nie widzi. I ciągle nie ma odważnych do zawołania, że król jest nagi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?