Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Stachowicz, aktywistka, społeczniczka, mama: Rodzina jest moim motorem napędowym

Monika Chruścińska-Dragan
Monika Chruścińska-Dragan
Katarzyna Stachowicz ze swoją córką i synem. Nadia ma 15 lat, jest w pierwszej klasie liceum. Jaś we wrześniu skończy siedem. Kiedy wraca do domu po pracy, to właśnie im stara się poświęcić swoją uwagę. Zobacz kolejne zdjęcia/plansze. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Katarzyna Stachowicz ze swoją córką i synem. Nadia ma 15 lat, jest w pierwszej klasie liceum. Jaś we wrześniu skończy siedem. Kiedy wraca do domu po pracy, to właśnie im stara się poświęcić swoją uwagę. Zobacz kolejne zdjęcia/plansze. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE arc. mat. prywatne
Kiedy składała poselskie ślubowanie, syn miał zaledwie trzy miesiące. Od razu podjęła decyzję, że na czas obrad Sejmu i sejmowych komisji zamieszka razem z nim w Domu Poselskim. Było tym ciężej, że każdorazowy wyjazd wiązał się z tygodniową rozłąką z ośmioletnią córką. – Nie żałuję tej decyzji, choć momentami było mi naprawdę trudno. Kobiety jednak są na tyle silne i potrafią się zorganizować, zwłaszcza jeśli mogą liczyć na wsparcie męża i rodziny, że nawet takiemu wyzwaniu są w stanie sprostać – przekonuje Katarzyna Stachowicz, aktywistka i społeczniczka, była posłanka, obecnie radna sejmiku woj. śląskiego.

O macierzyństwie potrafi mówić tylko w ciepłych słowach. Nie dlatego, iż uważa je za wolne od trosk, ale przez to, że przesłaniają je miłość, wsparcie i radość, których codziennie doświadcza. – Tak jak moja mama jest dla mnie wzorem i wsparciem, nauczyła mnie wrażliwości i ukształtowała jako człowieka, tak chciałabym, aby doświadczyły ode mnie tego samego moje dzieci – tłumaczy.

Najlepszy komplement? "Masz szacunek u moich znajomych"

Na co dzień Katarzyna Stachowicz jest mocno zapracowana. Pracuje zawodowo, angażuje się społecznie w akcje profilaktyki onkologicznej, zasiada w sejmiku. Ale to rodzina jest na pierwszym miejscu. Mąż, córka i syn. Nadia ma 15 lat, jest w pierwszej klasie liceum. Jaś we wrześniu skończy siedem. Kiedy wraca do domu po pracy, to właśnie im stara się poświęcić swoją uwagę.

– Codziennie czytam synowi książki, razem rysujemy, chłonę jego zainteresowania. Jaś bardzo interesuje się Formułą 1, zna wszystkie teamy, kierowców, w każdą niedzielę razem oglądamy wyścigi. Z córką dużo rozmawiamy o jej zainteresowaniach – psychologii, kinie, muzyce, filozofii. Tak często, jak to możliwe, bo – jak na nastolatkę przystało, Nadia dzieli swój czas także między naukę i znajomych – opowiada.

Dopiero kiedy syn kładzie się spać, wraca do swojej działalności społecznej, akcji profilaktycznych i wspierania pacjentów onkologicznych. Odpisuje na mejle, oddzwania. Czasem nawet do północy. – Rezygnuję z czasu dla siebie, z przeczytania ciekawej książki, ale nie z czasu dla rodziny. Oczywiście robię to z własnej woli. Po tym, jak zachorowałam na raka, obiecałam sobie, że część swojego życia poświęcę na to, aby pomagać innym – zaznacza społeczniczka.

Niedawno córka powiedziała jej: moi znajomi wiedzą, co robisz i masz u nich za to wielki szacunek. – I to był najwspanialszy komplement, jaki mogłam usłyszeć – przyznaje pani Katarzyna. Bo to właśnie swoją postawą i działaniem chce zaszczepiać w dzieciach wrażliwość, uczyć je otwartości i szacunku dla drugiego człowieka.

Jasiek uczył się raczkować... w Sejmie

Swoimi decyzjami nie raz już udowodniła, że nie boi się wyzwań. Nie odmówiła objęcia mandatu poselskiego po Wojciechu Sałudze, choć wcześniej zrobiło to dwóch mężczyzn, a Jaś był jeszcze maleńki. Kiedy składała poselskie ślubowanie, miał zaledwie trzy miesiące. Pani Katarzyna karmiła go piersią. Od razu zdecydowała, że na czas obrad Sejmu i sejmowych komisji zamieszka ze synem w Domu Poselskim. Było tym ciężej, że każdorazowy wyjazd wiązał się z tygodniową rozłąką z ośmioletnią córką.

Rodzina łapała się za głowę, jak ona sobie z tym maluchem w Sejmie poradzi. Pani Katarzyna przyznaje, że nie było łatwo. Każdy wyjazd przypominał przedsięwzięcie logistyczne. Trzeba było spakować wózek, nosidełko, butelki, pieluchy, jednym słowem wszystkie akcesoria dziecięce. Z czasem mąż wziął urlop rodzicielski i razem z nią wyjeżdżał do Warszawy. Poradzili sobie, a Jaś ma z tego okresu pamiątkę w postaci zdjęć, na których raczkuje po sejmowym korytarzu.

– Nie żałuję tej decyzji, choć momentami było mi naprawdę trudno. Kobiety jednak są na tyle silne i potrafią się zorganizować, zwłaszcza jeśli mogą liczyć na wsparcie męża i rodziny, że nawet takiemu wyzwaniu są w stanie sprostać – przekonuje Stachowicz.

W domu dba o to, aby każdy miał swoje obowiązki, bo rodzice nie powinni robić wszystkiego za swoje dzieci. – Trzeba posprzątać swój pokój, czasem pomóc mamie w domowych pracach. Córka jest już na tyle dojrzała, że wie, co należy do jej obowiązków, a syn często sam z siebie pyta mnie, czy może mi w czymś pomóc. Uwielbia zwłaszcza prace w ogrodzie. Jest bardzo opiekuńczy – opowiada.

Rodzina jest moim motorem napędowym

Stara się pilnować, aby weekendy były czasem dla rodziny. Na wspólne biesiadowanie, wycieczkę rowerową, grę w piłkarzyki, badmintona, prace w ogrodzie. Jak bardzo ważną rolę odgrywa w życiu rodzina, uświadomiła jej zwłaszcza choroba nowotworowa.

O tym, że może zachorować na raka piersi wiedziała od kilku lat, jest nosicielką mutacji genu BRCA1, który odpowiada za powstawanie komórek rakowych. Diagnozę poznała tuż przed wigilią, Jaś miał wtedy dwa lata. Na początku załamała się.

Pierwsza strona DZ z 26.05.1976 roku

Dzień Matki 45 lat temu! Na okładce DZ mama i córka. Co robi...

– Pomyślałam, jak to dobrze, że mam dobrego męża, poradzi sobie z wychowaniem dzieci. Dość szybko wyłączyłam jednak to myślenie, stwierdziłam, że dam radę wyzdrowieć i zrobię to dla dzieci. Rodzina stała się moim motorem napędowym, pomagała znieść trudne leczenie. To dla niej jeździłam na chemię. I takie podejście staram się też wpajać kobietom, które teraz przechodzą to samo, co ja wtedy – wspomina.

Z myślą o rodzinie poddała się też operacji podwójnej mastektomii. Mutacja genu BRCA1, którą posiada mogłaby bowiem spowodować, że znowu zachoruje, a zabieg zmniejszył to ryzyko. Mogła powiedzieć córce i mężowi, że nie muszą już tak martwić się o nią.

Dzień Matki najchętniej świętowałaby codziennie, ale zaraz przyznaje, że trudno byłoby znaleźć współczesnej kobiecie na to czas. Dlatego dzisiaj wyjątkowo zawiezie córkę do szkoły, żeby już z samego rana mogły zyskać dodatkowe pół godziny. Nie zaplanowała na ten dzień urlopu, ale po pracy będzie już wyłącznie do dyspozycji dzieci, swojej mamy i teściowej, rzecz jasna. – Spotkamy się razem przy jakimś dobrym cieście, może torcie lub bezie – uprzedza.

Katarzyna Stachowicz jest radną wojewódzką i byłą posłanką, działaczką polityczną i społeczną. Zainicjowała projekt “Pokonaj raka piersi”, wraz z Dziennikiem Zachodnim i posłami z regionu, którzy wznieśli się ponad podziały partyjne, wywalczyła refundację profilaktycznej mastektomii dla kobiet z genetycznym rakiem piersi. Wcześniej sama zachorowała na nowotwór i za granicą, na własny koszt poddała się mastektomii.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera