Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ks. prof. Myszor: Dlaczego zostałem księdzem? Do dziś nie wiem

Ks. prof. Wincenty Myszor
Ks. prof. Wincenty Myszor
Ks. prof. Wincenty Myszor ARC
Ks. prof. Wincenty Myszor odebrał nagrodę Lux ex Silesia 2013. - Moja decyzja o pójściu do seminarium do dziś pozostaje dla mnie niezrozumiała. Mówi się o powołaniu. Dla mnie powołanie jest wtedy, gdy biskup wyświęca, czyli powołuje do pracy w Kościele. Tak rozumiem powołanie - jako coś zewnętrznego. Jakiegoś wewnętrznego, tajemniczego głosu nie ma, ja go przynajmniej nie słyszałem. Jednego tylko nie chciałem: być proboszczem. I to mi się spełniło - mówi ks. prof. Wincenty Myszor, laureat nagrody Lux ex Silesia. Rozmawia Jolanta Pierończyk.

Dziś ks. prof. Wincenty Myszor odebrał nagrodę Lux ex Silesia, ufundowaną w r. 1994 przez metropolitę górnośląskiego abp. Damiana Zimonia z myślą o tych którzy w swej działalności naukowej lub artystycznej ukazują wysokie wartości moralne i wnoszą trwały wkład w kulturę Górnego Śląska. Ks. prof. Wincenty Myszor jest m.in. twórcą Wydziału Teologicznego na Uniwersytecie Śląskim, tłumaczem Ewangelii Judasza i innych tekstów w języku koptyjskim. Tylko nam opowiada o swoich odkryciach, ale i wątpliwościach, rozterkach...

Gdyby Ksiądz miał przeżyć swoje życie jeszcze raz, to jak by porozkładał w nim akcenty, nad czym Ksiądz by się bardziej pochylił, co pominął?...
Jestem historykiem, bliski jest mi realizm poznawczy i nie zadaję sobie pytań typu: co by było gdyby… Ale wiem na pewno, że poszedłbym najpierw na filologię klasyczną, a dopiero potem do seminarium, ale czy by mnie wtedy przyjęli?
Moja decyzja o pójściu do seminarium do dziś pozostaje dla mnie niezrozumiała. Mówi się o powołaniu. Dla mnie powołanie jest wtedy, gdy biskup wyświęca, czyli powołuje do pracy w Kościele. Tak rozumiem powołanie - jako coś zewnętrznego. Jakiegoś wewnętrznego, tajemniczego głosu nie ma, ja go przynajmniej nie słyszałem.

Oczywiście, jak każdy młody człowieka zastanawiałem się nad miejscem, w którym najlepiej mógłbym coś sensownego zrobić. Ale dlaczego akurat stan duchowny wydał mi się korzystniejszy dla mnie, tego nie wiem i chyba nigdy nie zrozumiem. Zresztą, powołanie, każdy rodzaj powołania, nie jest dla siebie, tylko dla innych. Tylko wtedy można coś sensownego zrobić w życiu. Uważałem i nadal uważam, że można wiele zrobić w Kościele. Na początku zresztą był cel również dość mglisty.

Jednego tylko nie chciałem: być proboszczem. I to mi się spełniło. Nie potrafiłbym zajmować się płotami cmentarzy, budową kościołów, fundowaniem dzwonów, całą biurokracją i różnymi sprawami materialnymi parafii. Musiałem więc tak pokierować się w życiu, by to mnie ominęło. Nie ominęły mnie natomiast kryzysy typowe w tym stanie. Z biegiem lat pojawiają się zwykle wątpliwości, nie jestem zadowolony z tego co zrobiłem, jednak rozsądek ( i pewnie jakaś pomoc Boża) nakazuje w kapłaństwie wytrwać.

Największą moją radością są zajęcia ze studentami. Młodzi są dla mnie ratunkiem. Jestem im wdzięczny, że chcą mnie słuchać i że tyle się mogę od nich nauczyć. Nauczyłem się od nich na przykład zadawania pytań – mądrych, głupich, ale stawiania ich.
Młodzi ratują mnie też przed tym, co grozi starym profesorom: od powtarzania starych kawałów. Dzięki moim studentom mam dostęp do nowych dowcipów, nowego spojrzenia na życie…

Jest oczywiście jeszcze pisanie, ale już sił do tego mniej. Z czytaniem też już gorzej.

O ile życie Księdza Profesora byłoby uboższe bez znajomości koptyjskiego i osobistego tłumaczenia Ewangelii Judasza?
Trudno powiedzieć. Na pewno byłoby uboższe. Każda wiedza wzbogaca, pytanie tylko: czy dodatkowa wiedza to rzeczywiście bogactwo czy może raczej pozbawienie złudzeń? Ja jestem raczej skłonny do odpowiedzi pozytywnej.

Największą radość ze znajomości koptyjskiego dało mi jednak nie tłumaczenie Ewangelii Judasza, o której istnieniu było wiadomo, ale przetłumaczenie fragmentu koptyjskich rękopisów sprzed 1300 laty odkrytych przypadkiem przez polską ekipę archeologów, wśród których był jeden z moich byłych uczniów. To on przysłał mi kilka zdjęć z tekstami tego znaleziska. Okazało się ono „Kanonami Pseudo-Bazylego”, które dotąd znane były tylko w wersji arabskiej. To była prawdziwa sensacja: rękopis, którego istnienia nikt się nie spodziewał! Moje przypuszczenie potwierdziła prof. Ewa Wipszycka z Uniwersytetu Warszawskiego. Sugerowałem jej, by znalazła wśród swoich studentów kogoś chętnego do zajęcia się tym wykopaliskiem, ale okazuje się, że na takie studia nie ma w Polsce pieniędzy. Rękopis wydadzą więc Włosi, a w Belgii powstaje praca doktorska (miejmy nadzieję, z notką, że znalezisko jest odkryciem przez polskich archeologów,… że pierwszą stronę przetłumaczył niejaki Wincenty Myszor z Katowic. Tyle zostanie z mojego „katowickiego” patriotyzmu!)

Ale tak na marginesie: to jeden z wielu przykładów w naszym kraju braku zainteresowania kulturą duchową, zwłaszcza historyczną. Człowieka w takiej sytuacji nachodzą wątpliwości, czy w ogóle warto tu cokolwiek odkrywać i nad czymś pracować. Potencjał mamy. Ludzi zdolnych do ciekawych odkryć również, tylko brak środków na wykorzystanie ich możliwości. Gdybym był młodszy o kilkadziesiąt lat, zająłbym się tym znaleziskiem. Poradziłbym sobie z nim nawet bez studiów paleograficznych. Rozszyfrowałbym ten kaligraficzny zapis. Ale teraz to ja już nie mam na to czasu.

Modli się Ksiądz po koptyjsku?
Nie, modlę się po polsku, ale modlitwy w języku koptyjskim oczywiście są. Jest koptyjska wersja naszej maryjnej modlitwy: "Pod Twoją obronę”, jest i „Ojcze nasz”, są różnego rodzaju litanie… Jest cały wybór modlitw w tym języku, ale modlić się należy w języku ojczystym.

Skąd u Księdza zainteresowanie tak odległym w czasie obszarem?
Na pewno duży wpływ na moje zainteresowanie tak odległą historią miał ks. prof. Marian Michalski z Krakowa. Historia zawsze mnie interesowała, a wchodzenie w jeden temat pociągało zainteresowanie innym i tak krok po kroku brnąłem coraz dalej w tę przeszłość. Jako student Śląskiego Seminarium Duchownego prosiłem nawet rektora, by mi pozwolił studiować jednocześnie filologię klasyczną, ale takiej zgody nie otrzymałem. Dwóch nas wtedy było takich, którzy starali się o możliwość robienia dwóch kierunków studiów. Kolega wtedy zrezygnował z teologii i poszedł na filologię klasyczną, ja po jakimś czasie wewnętrznych rozterek, postanowiłem zostać przy teologii.

Po latach bp Herbert Bednorz postanowił mnie wysłać na studia do Warszawy, na Akademię Teologii Katolickiej. Powiedziałem, że jeżeli to będzie starożytność i literatura chrześcijańska tego okresu, to bardzo chętnie. Tam właśnie, ks. prof. Michalski powiedział mi, że jest nowo odkryta biblioteka pism koptyjskich, a w Polsce nikt się jeszcze tym nie zajął. Zgłosiłem się na orientalistykę na Uniwersytecie Warszawskim i zapisałem na kurs koptyjskiego. Dziś sam uczę tego języka na Uniwersytecie Śląskim. Moimi uczniami są głównie osoby studiujące filologię klasyczną. Świeckie. Obecnie nie ma w tej grupie teologów. Dzisiejsi teologowie już z greką mają problemy, a to przecież język Nowego Testamentu…

Ulubiona lektura?
Jest ich wiele. Jednymi z moich ulubionych książek są kryminały. Dla rozrywki, w podróży są idealne. Poza tym lubię literaturę staropolską (znów te ciągotki do staroci!), od Kochanowskiego do romantyzmu. Mam cały komplet dzieł Kochanowskiego, łącznie z tym pisanymi po łacinie. Mam Mickiewicza, Słowackiego, Norwida. 13 tomów dzieł zebranych Słowackiego dostałem od mamy na zakończenie podstawówki. Ciekawe jest to, że mama nie miała wielkiego wykształcenia. Skończyła edukację na małej maturze, bo musiała się zająć młodszym rodzeństwem. Ojciec, chorzowianin, też miał tylko podstawówkę i był pracownikiem w Hucie Batory, ale uwielbiał czytać. Do końca życia zawsze jakąś książkę czytał. Tak więc czytelnictwo w naszej rodzinie zajmowało ważne miejsce w życiu.

Przyznam się, że nigdy wszystkich dzieł Słowackiego nie przeczytałem, ale mam je do dziś.

Ze śląskich pisarzy bardzo lubię Silesiusa Angelusa. Jako redaktor Śląskich Studiów Historyczno-Teologicznych (jest taki rocznik teologiczny w Katowicach!), wydałem jeden z tekstów ludowej polszczyzny: Jana Kupca z Łąki.. Przyjemnie jest odkrywać w tej literaturze ludowej elementy języka staropolskiego. Bywało, że krakowscy badacze języka polskiego zjeżdżali na Śląsk, by tu, z naszej literatury tworzonej przez tutejszych pisarzy i poetów wydobywać „skamieliny” staropolszczyzny.

Co dla Księdza znaczy nagroda Lux ex Silesia?
Radość oczywiście. Znaleźć się wśród zasłużonych dla Śląska, wyróżnionych przez arcybiskupa katowickiego to wielka rzecz! Domyślam się, że jest to wyróżnienie facultatis causa, czyli z racji Wydziału Teologicznego w Katowicach, organizowałem go z polecenia arcybiskupa Damiana Zimonia i z polecenia oraz przyzwolenia rektora Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, pana profesora Tadeusza Sławka, oczywiście zobligowany przez uchwałę Senatu Uniwersytetu Śląskiego. Cieszę się, że z tej okazji Katowice ( w tym także Dziennik Zachodni! – muszę podać bardzo poczytny wśród duchownych naszej archidiecezji) przypomni się czytelnikom, że istnieje Wydział Teologiczny, że można na nim studiować i zdobywać stopnie naukowe, aż po tytuł profesora nauk teologicznych. Nie będę wspominał przy takiej okazji o początkowych trudnościach wydziału, a nie wypada także wyliczać obecnych trudności. Najważniejsze dla profesora: są studenci i co najważniejsze ( w relacji do starzejących się profesorów – mam na myśli siebie –) studenci co rok młodsi. Ci najmłodsi, już mnie nie poznają, tak to jest. Może tu coś pomoże Lux ex Silesia (czyli Światło ze Śląska – dla pobożnych: chodzi o Świętego Jacka Odrowąża z Kamienia Opolskiego).

Rozmawia: Jolanta Pierończyk



*DŁUGOTERMINOWA PROGNOZA POGODY NA PAŹDZIERNIK 2013
*Kto najwybitniejszym absolwentem śląskich uczelni? [PLEBISCYT DZ]
*Najpiękniejsze Polki w Kalendarzu Charytatywnym 2014 [ODWAŻNE ZDJĘCIA]
*Najlepsze przepisy na pyszne dania GOTUJ Z DZIENNIKIEM ZACHODNIM

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!