Pewnie niewielu turystów by się o tym przepisie teraz, praktycznie po sezonie turystycznym dowiedziało, gdyby nie protesty, które się z tego powodu podniosły. W Rzymie np. młodzi ludzie ostentacyjnie urządzali sobie pikniki na Hiszpańskich Schodach, przy Kapitolu i w paru popularnych miejscach Wiecznego Miasta. Protesty okazały się na tyle skuteczne, że władze musiały się tłumaczyć: Nie chodzi o jedzenie, chodzi o śmiecenie.
Włoskie rozporządzenie o mandatach za biwakowanie to jakiś absurd. A tłumaczenie, że chodzi o śmiecenie, to zwykłe odwracanie kota ogonem. Przecież to oczywiste, że za śmiecenie powinno się karać. To do tej pory można było śmiecić bezkarnie? Nie było na to paragrafu? Bo jeśli tak, to rozumiem w końcu, skąd ten, delikatnie mówiąc, nieporządek, widoczny zwłaszcza na południu Włoch.
Kto choć raz był w Rzymie późnym wieczorem w okolicach Hiszpańskich Schodów, musiał widzieć, że miejsce to wygląda jak wielkie śmietnisko. Gdzieś koło północy znika magia, pojawiają się góry śmieci, pustych butelek, nierzadko ekskrementy. Podobnie w innych popularnych miejscach. Około 2 w nocy zjawiają się służby miejskie, a rano znowu można zacząć śmiecić od nowa.
Ale czy zakaz jedzenia, czy jak to nazwano "biwakowania" w miejscach publicznych spowoduje, że nagle Włochy staną się sterylne jak nie przymierzając Niemcy? Śmiechu warte! Nie o jedzenie tu chodzi, ale o dosyć swobodne podejście do porządku. A im dalej na południe tym gorzej. Miałam okazję obserwować publiczne plaże na Sycylii. Po każdym weekendowym najeździe miejscowych plażowiczów (podkreślam: miejscowych, turyści wypoczywają na strzeżonych plażach hotelowych) plaże przypominały śmietniska. Podobnie pobocza dróg i autostrad.
A obserwowałam też gigantyczny piknik wielu tysięcy Anglików podczas obchodów ich święta armii (wielki multimedialny koncert). To co mnie zdumiało, że kiedy po wielogodzinnym piknikowaniu (dosłownym) na trawie, wszyscy się zebrali, na ziemi nie pozostał ani jeden papier, ani jeden plastikowy kubek, ani jedna pusta butelka. Wszyscy karnie zapakowali swoje śmieci do aut i odjechali razem z nimi.
A swoją drogą, w rankingu znanych mi państw, gdzie można potknąć się o śmieci, Włosi nie są tacy najgorsi. W Turcji np. czy Tunezji lub Egipcie jest o wiele gorzej. Kiedy kilka lat temu wjeżdżałam od strony Tunezji do Libii, miałam wrażenie, że jadę przez środek wysypiska śmieci. A, i jeszcze malkontentom polecam Indie. Tamte miasta w tej kategorii są bezkonkurencyjne.
Najlepiej widać to na zdjęciu obok. Wielkie pranie w wielkim rynsztoku...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?