Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Miłość w czasach popkultury", przełomowa płyta Myslovitz ma 20 lat. Ukazała się 25 października 1999 roku

Aleksandra Szatan
Aleksandra Szatan
okładka płyty "Miłość w czasach popkultury"
okładka płyty "Miłość w czasach popkultury" arc
Pod koniec października 1998 roku muzycy zespołu Myslovitz spakowali instrumenty i wyruszyli na dwa tygodnie do Ujsoł. Umówili się, że pierwszy tydzień poświęcają na aranżowanie piosenek, a drugi - na ich nagrywanie. Zespół mieszkał na piętrze, a na strychu stworzona została reżyserka z pożyczonych z sosnowieckiego klubu Remedium instrumentów. W czasie pobytu w Ujsołach wszystkie pomysły się wykrystalizowały i muzycy stworzyli około dwudziestu piosenek, które jednak nie przypadły do gustu szefom wytwórni. Perturbacje z wytwórnią, renegocjacja umowy spowodowała, że dopiero w maju 1999 roku Myslovitz pojechał do gdańskiego Red Studia, by zarejestrować nowe utwory. 25 października 1999 roku ukazała się najsłynniejsza ich płyta "Miłość w czasach popkultury".

O kulisach powstawania albumu "Miłość w czasach popkultury" znakomicie pisał Leszek Gnoiński, dziennikarz muzyczny, który jest autorem książki "Myslovitz. Życie to surfing" (ukazała się w paźzierniku 2009 roku, nakładem wydawnictwa 3kafki s.c.).

Najpopularniejszym utworem z tego albumu była "Długość dźwięku samotności", kompozycja Jacka Kuderskiego, która ukazała się trzy tygodnie przed premiera całego albumu. Basista Myslovitz w książce Leszka Gnoińskiego tak wspominał pracę nad piosenką: "Mam w domu gitarę akustyczną i nagrywam pomysły na dyktafon. Wpadł mi do głowy fajny pochód basowy. Przyszedłem na próbę, zanuciłem tak, jakbym chciał, aby zaśpiewał wokalista i... nie spodobało się kolegom. Uparłem się, powtarzałem im, że to będzie naprawdę dobra piosenka. Nieźle musiałem się nawyginać, żeby ten utwór znalazł się wreszcie na płycie. W końcu udało się".

Piosenka "Długość dźwięku samotności" bardzo szybko stała się wielkim hitem. Obecna w niemal każdej rozgłośni radiowej, zaś na liście radiowej "Trójki" spędziła pół roku, sześć razy trafiając na jej szczyt. W maju 2008 roku ogromną popularność utworu potwierdziło pierwsze notowanie "Polskiego topu wszech czasów" radiowej "Trójki". Przebój Myslovitz zajął w nim ósme miejsce, ustępując tylko piosenkom Czesława Niemena, Perfectu, Kultu i Republiki.

Album "Miłość w czasach popkultury" zgarnął cały wór nagród. Począwszy od upragnionych Fryderyków, które wręczono grupie 24 maja 2000 roku. Muzycy Myslovitz nominowani byli w czterech kategoriach, ostatecznie wrócili na Śląsk z trzema statuetkami, w kategoriach: Grupa Roku, Album Roku "Rock", i "Piosenka Roku", oczywiście za "Długość dźwięku samotności". Rok później do puli doszły kolejne dwa Fryderyki: za "Piosenkę Roku" (statuetka zdobyta za utwór "Chłopcy" oraz "Teledysk Roku" ("Dla ciebie").

Niemal rok po premierze albumu "Miłość w czasach popkultury" grupę uhonorowano Platynową Płytą (wówczas oznaczało to, że album kupiło ponad 100 tysięcy osób). W dziesiątą rocznicę wydania, zdecydowano się na jej reedycję, dołączając drugą płytę z wersjami demo znanych już piosenek.

Komercyjny i artystyczny sukces albumu "Miłość w czasach popkultury" był zaskoczeniem dla wielu. Czy zespół przy okazji chciał dzięki niej zdobyć nowego słuchacza?
- Nie. Chcieliśmy przetrwać. Robiliśmy nowe piosenki najlepiej, jak potrafiliśmy. Robiliśmy tak zawsze - mówi Artur Rojek, były wokalista Myslovitz. Poprzednia płyta była sukcesem artystycznym ale nie komercyjnym. Po drodze rozstaliśmy się z menadżerem. Graliśmy mało koncertów. Generalnie moment nagrywania "Miłości..." nie był jakoś mega pozytywny. Starałem się myśleć pozytywnie, ale przygotowywałem się na najgorsze. Sukces mnie bardzo zaskoczył. Na początku podejrzewałem, że te pochwały to celowo żeby nas pocieszyć - dodaje.

Teksty, muzyka wszystko co, znalazło się na albumie broni się nadal, mimo upływu lat.

- Po reakcji ludzi kiedy śpiewam „Długość dźwięku samotności” na swoich koncertach widzę, że piosenka ma dla nich cały czas ogromne znaczenie. Myślę, że udało nam się napisać piosenki, które stały się ponadczasowe, bo dotyczyły rzeczy niezmienialnych - podkreśla Artur Rojek.

- To już historia, ale mam do czasu grania w Myslovitz duży sentyment i z perspektywy czasu widzę, jak wiele dobrego udało nam się razem zrobić - podkreśla.

Koncert Myslovitz, kino Rialto, Katowice

Koncert Myslovitz w kinoteatrze Rialto w Katowicach [ZDJĘCIA]

Zobaczcie koniecznie

Rozmowa z Leszkiem Gnoińskim, dziennikarzem muzycznym, autorem książki "Myslovitz. Życie to surfing"

Album „Miłość w czasach popkultury” był kamieniem milowym w karierze Myslovitz?

Oni czekali na taki sukces. Bardzo podobała mi się ich pierwsza płyta „Myslovitz”, choć nie była zbyt trendy, jak na tamte czasy. Podobała mi się też trzecia płyta „Z rozmyślań przy śniadaniu”. Myślałem, że osiągnie o wiele większy sukces. Dopiero tak naprawdę utwór „Długość dźwięku samotności” i album „Miłość w czasach popkultury” otworzyły przed Myslovitz drogę do ogólnopolskiej kariery. Sprzedano ponad 160 tysięcy egzemplarzy tego albumu. Dzisiaj to jest wynik kosmiczny, wtedy był dobrym wynikiem.

Muzycy Myslovitz odczuwali presję, że po płycie „Miłość w czasach popkultury” może zwiększyć się presja i będą większe oczekiwania wobec nich? Udźwignęli to?

Myślę, że udźwignęli. Już wcześniej Artur został jakby wypchnięty przez pozostałych do reprezentowania zespołu. Odnalazł się w tym bardzo dobrze, stał się takim medialnym zwierzakiem. Miał dużo do powiedzenia, uwielbiał filmy i to powodowało, że był jednym z najciekawszych rozmówców w tym czasie. Zresztą cały zespół poradził sobie w tej sytuacji, sami niewiele zmienili się, jeśli chodzi o psychikę. Nie odbiła im palma. „Długość dźwięku samotności” była jedyną piosenką, która w pewnym momencie była śpiewana przez publiczność bez udziału wokalisty. Raz usłyszeli też utwór zaśpiewany przez publiczność po angielsku. Pojechali do Stambułu, na koncert. Okazało się, że piosenka stała się tam przebojem, a tureckie dzieciaki zgromadzone w sali koncertowej śpiewały „Długość...” po angielsku.

Co po dwudziestu latach można powiedzieć o tym albumie?

Na pewno jest to jeden z ważniejszych albumów przełomu wieków w Polsce. Dzięki niej Myslovitz trafił do ścisłej czołówki i był w niej przez kolejnych dziesięć lat. Ta płyta zaczęła im otwierać wrota na Europę. Nie zostało to wprawdzie wykorzystane w pełni, ale jednak te piosenki posłużyły do tego, żeby zacząć myśleć o świecie. Myślę, że to była płyta przełomowa nie tylko dla Myslovitz, ale także dla muzyki gitarowej, postrzegania muzyki rockowej w Polsce. Zaczęło się pojawiać więcej gitarowych zespołów, które z jednej strony inspirowały się muzyką brytyjską, a z drugiej strony miało swojego przedstawiciela, czyli Myslovitz, z bardzo fajnymi tekstami i ciekawą muzyką.

Nie przegapcie

od 18 latnarkotyki
Wideo

Jaki alkohol wybierają Polacy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera