Młodzi kontra świąteczna tradycja
Mój apel: mniej nerwów, więcej luzu
Sabina Kulawik, drugoklasistka, IV LO w Tychach
Kompot z suszu to jakaś masakra. Nie jestem w stanie go wypić, ale mam cichą umowę z dziadkiem, żeby za jego sprawą ten kompot zniknął z mojej szklanki. Ale zawsze go spróbuję, tak jak i innych potraw. Nawet kapusty z grochem. Spróbuję też ryby, za którą nie przepadam. Tu akurat jestem jednak w tej dobrej sytuacji, że tata też nie jest amatorem ryb i dla niego na stole pojawiają się paluszki rybne i skwapliwie korzystam z tej alternatywy. Myślę jednak, że w swoim przyszłym domu utrzymam wszystkie tradycyj-ne dania wigilijne. Nauczę się je przyrządzać i będę je robić. Nawet te nielubiane. Tradycja to tradycja. Może jedynie ten kompot z suszu zniknie...
I postaram się popracować nad spokojniejszym przygotowaniem do świąt. Żeby uniknąć nerwowej atmosfery. Może uda się wprowadzić trochę luzu?