Co powiedziałby nam mały Alan Kotynia z Mysłowic, który niespełna dwa miesiące temu przyszedł na świat w wozie strażackim z chorym serduszkiem? Pewnie: miałem mnóstwo szczęścia! Ale potrzebuję go jeszcze więcej, bo choć jedna poważna operacja już za mną i wczoraj wreszcie wróciłem do domu, we wrześniu czeka mnie kolejna. Trzymajcie kciuki!
Pamiętacie? Kiedy Alan pchał się na świat, samochód znajomej, która wiozła do szpitala jego rodziców - Katarzynę Niedbałkę i Gilberta Kotynię - po drodze złapał gumę. Była noc.
Sporo się naczekali, zanim wreszcie zatrzymał się przed nimi zakładowy furgon strażaków Katowickiego Holdingu Węglowego ze sztygarem w środku. Zapakowali rodzinę do wozu i ruszyli do szpitala. Alan jednak ani myślał dłużej czekać i urodził się w wozie strażackim. Poród przyjął ojciec w asyście sztygara, który dopiero wyjechał z dołu.
Rano jednak Alan zaczął robić się siny. Lekarze mysłowickiego szpitala zdecydowali przewieźć chłopca do Górnośląskiego Centrum Zdrowia w Katowicach, gdzie dalsze badania potwierdziły najgorsze obawy - Alan ma wrodzoną wadę serca.
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
- Atrezja zastawki. Do tej pory nie wiem dokładnie, co to znaczy - przyznaje mama chłopca. - Jedno było pewne: bez operacji Alan nie miałby szans, a lekarze stuprocentowej gwarancji jej powodzenia nie mogli nam dać - wspomina. Wczoraj w końcu mogła zabrać syna do domu.
- Na razie czuje się tu nieswojo i sporo płacze - przyznaje.
Jedyny dom, jaki zna, to szpitalne sale. Alan spędził w szpitalu ponad 7 tygodni. 5 na oddziale intensywnej terapii, podłączony do specjalistycznej aparatury. Rodzice odwiedzali go codziennie, ale na oddział wchodzili pojedynczo i najwyżej na dwie godziny.
- Dopiero przez ostatni tydzień mogę go nosić, być z nim w dzień i w nocy - opowiada pani Kasia. W połowie czerwca Alan przeszedł skomplikowaną operację. Kolejna czeka go w połowie września. Czuje się dobrze, dwa razy dziennie zażywa leki.
- Wracaj do zdrowia mały - trzymają kciuki Irek Czak i Piotr Stefaniak z kopalni Mysłowice-Wesoła, którzy pomogli mu przyjść na świat. I dodają: - Jakby co, jesteśmy do usług. W przyszłym tygodniu Katowicki Holding Węglowy przekaże małemu i jego rodzicom obiecaną wyprawkę.
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?