Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najważniejsze są makówki! Felieton Marka Szołtyska, historyka i znawcy Śląska

Marek Szołtysek
Robienie makówek, czyli zalewanie pokrojonych drożdżowych bułeczek ugotowanym na mleku makiem z rodzynkami i cukrem
Robienie makówek, czyli zalewanie pokrojonych drożdżowych bułeczek ugotowanym na mleku makiem z rodzynkami i cukrem archiwum Marka Szołtyska
W związku ze zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia - jak sądzę - może kogoś zaboleć to, co teraz powiem. Muszę to jednak rzec brutalnie, ale szczerze: jeżeli w jakiejś rodzinie podczas wigilijnej wieczerzy na stół nie są podawane makówki - to w sensie kultury regionalnej - nie jest to śląska rodzina!

Tak uważam, bo makówki stanowią najstarszy i żywy element w tradycji kulinarnej śląskiej Wigilii. Mogą być przyrządzane na kilka sposobów, ale najważniejsze, że są znane i co roku przygotowywane na Wigilie we wszystkich częściach Śląska. Jest to wspólny i pradawny element wywodzący się ze słowiańskiej tradycji. Sam mak pochodzi z kultury dawnych, pogańskich jeszcze Słowian, którzy gotowali je pod koniec grudnia na swych ucztach plemiennych. A że to ucztowanie, przez zbieg okoliczności odprawiało się w tym samym czasie, co późniejsze chrześcijańskie Boże Narodzenie, dlatego ochrzczeni już Słowianie zmienili z czasem istotę świętowania, ale niektóre tradycje tego dnia pozostawili. Stąd jedzone do dzisiaj na Śląsku makówki - to niezwykłe echo dawnych czasów.

Dlaczego te pradawne makówki przetrwały tylko na Śląsku? To trudna do rozstrzygnięcia tajemnica. Natomiast podczas moich badań zauważyłem, że spora część Ślązoków wstydzi się tradycji makówek na świątecznym stole, bo są pod presją publikowanych w mediach bajek, jakoby potraw musiało być dwanaście itd. Przecież trzysta czy pięćset lat temu biedny chłop pod Krakowem czy Płockiem jadł przez święta kaszę i kapustę - i to był szczyt jego luksusu. Podobnie biedny chłop śląski - jadł wtedy skromne makówki. Czy z tego można wnioskować, że Śląsk zachował swe dawne wigilijne tradycje, a Polska nie? Dzisiaj Śląsk może poszczycić się tysiącletnią tradycją swych makówek, a reszta Polski musi sobie wymyślać jakieś wigilijne zestawy liczbowe. Dlatego proszę wszystkich Ślązoków, aby się broń Boże nie wstydzili swoich makówek i innych tradycji. Tradycja naszych makówek jest starsza niż Warszawa, a nawet krakowski Wawel. Może ktoś jednak powiedzieć, że przesadzam z tym twierdzeniem, że Ślązokom jest gańba, czyli że wstydzą się makówek.

I tutaj przytoczę to, co powiedział mi Pan Alojzy z gliwickiej Ostropy. Mówił, że u niego w domu robi się na święta makówki we wielkiej misce aż z czterdziestu bułek. Dlatego on w Wigilię rano odwiedza kilka piekarń - „bo to przeca gańba na roz tela żymeł kupować!”.

W Mikołowie zaś podsłuchałem rozmowę dwóch pań, z których jedna w poczuciu niższości powiedziała: „U nas się nie zjada na Wigilii jakiejś kutii czy dwunastu potraw, ale głównie takie tam zwykłe makówki(!)”. Zatem na Święta życzę dumy z makówek, a teraz mój rodzinny makówkowy przepis: Kroimy w plasterki słodkie drożdżowe bułki (np. chałki). Kładziemy je do miski warstwami i polewamy ugotowanym na mleku mielonym makiem z cukrem i rodzynkami. Jemy po ostudzeniu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maturzyści zakończyli rok szkolny. Czekają na nich egzaminy maturalne

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera