Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poszukiwania zaginionego górnika Ruchu Boże Dary. Koledzy z dołu trzymają za niego kciuki

MCH
W kopalni Murcki-Staszic wciąż trwają poszukiwania zaginionego pracownika Ruchu Boże Dary. Mężczyzna prawdopodobnie wpadł do ogromnych rozmiarów zbiornika przesypowego węgla. Byliśmy przed zakładem, rozmawialiśmy z jego kolegami z pracy.

ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Zaginiony górnik z kopalni Boże Dary prawdopodobnie wpadł do podziemnego zbiornika
W kopalni Boże Dary trwają poszukiwania górnika. Nie wrócił na powierzchnię

Na parking przed zakładem zjeżdżają się górnicy z popołudniowej zmiany. Jak ich kolega mógł dostać się do zbiornika przesypowego węgla nie mają pojęcia.

- Znałem go jedynie z widzenia - mówi Mirosław z Tychów. Na Ruchu Boże Dary pracuje 23 lata. Widział już wiele, ale każdy wypadek na kopalni przeżywa tak samo. - Wszyscy chcielibyśmy, aby ratownicy znaleźli go żywego, ale wiemy też, że jeśli naprawdę wpadł do zbiornika przesypowego to szanse na uratowanie go są niewielkie - przyznaje.

Zbiornik jest owalny, o średnicy rozszerzającej się od 7 do 12 metrów, wysoki na 24 metry. Trafia do niego cały urobek kopalni. Ratownicy muszą dostać się do zbiornika od góry i ręcznie usunąć węgiel, który zalega powyżej. Do szóstej rano usunięto ze zbiornika około 13 m3 urobku. Na bieżąco pracują przy akcji 3 zastępy ratowników, w tym jeden specjalistyczny oraz słuzby kopalni,

Adam Krawiec, który pracuje w firmie zewnętrznej na kopalni, o przebiegu poszukiwań wie niewiele. - Właściwie tylko tyle, co usłyszałem w mediach - mówi. - Jeśli sygnał lampy dochodzi ze zbiornika przesypowego, powinien się tam znajdować. Ale jak tam mógł się znaleźć, nie mam pojęcia. Szanse na przeżycie ma niewielkie - szacuje. Nie wie, czy zjedzie dzisiaj na dół na szychtę. - Wydobycie jest zatrzymane, w kopalni trwają jedynie prace konserwatorskie - opowiada.

Dla Michała z Katowic to dopiero trzeci miesiąc na kopalni. - Wczoraj po przyjeździe do pracy, wiedzieliśmy tylko, że jeden z kolegów nie wyjechał po pracy na górę. Trwała akcja poszukiwawcza, ale nikt nie wiedział co dokładnie się stało. Na chwilę obecną też wiem tylko tyle co z telewizji. Liczę, że jak przekroczę bramę dowiem się więcej - mówi.

Za zaginionego trzyma mocno kciuki Adam z Tychów, elektryk z 23-letnim stażem. - Nikomu nie życzyłbym znaleźć się w takim zbiorniku. Jeśli faktycznie wpadł do środka, szansę na przeżycie miał nikłe. Dochodzący z tamtąd sygnał lampy jednak o niczym nie przesądza. Mogła mu wypaść - rozważa różne scenariusze.

Przypomnijmy: poszukiwania zaginionego górnika wszczęto w nocy ze środy na czwartek, 16 stycznia, kiedy ten nie wyjechał na powierzchnię po skończonej pracy. Dwa zastępy ratownicze rozpoczęły penetrowanie około 20 km podziemnych chodników. Po kilku godzinach namierzono odbierany z odległości 10-15 metrów sygnał z lampy górnika. Umieszczone tam nadajniki służą głównie do lokalizowania ludzi w zawałach.

Poszukiwany górnik jest zatrudniony jako tokarz, pracuje w warsztacie mieszczącym się około 10 minut piechotą od podszybia na poziomie 416.

KLIKNIJ I PRZEJDŹ DO GŁOSOWANIA NA:
WYDARZENIE ROKU 2013 W WOJEWÓDZTWIE ŚLĄSKIM


*Zimy w styczniu nie będzie [PROGNOZA POGODY NA STYCZEŃ 2014]
*Abonament RTV 2014 [OPŁATY, TERMINY, ULGI]
*Urlop macierzyński i urlop rodzicielski 2014 [ZASADY I TERMINY]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!