Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pozostaną ślady dawnych dni… Recenzja filmu "Czerwone maki"

Adam Pazera
Polska premiera filmu „Czerwone maki” odbyła się 5 kwietnia 2024 r.
Polska premiera filmu „Czerwone maki” odbyła się 5 kwietnia 2024 r. materiały prasowe
„Czerwone maki” Krzysztofa Łukaszewicza to batalistyczne kino opowiadające o bitwie uznawanej za jedną z najbardziej zaciętych w czasie II wojny światowej, a mianowicie okupionym dużymi stratami zdobyciu wzgórza Monte Cassino przez 2 Korpus Polski.

Bohaterem „Czerwonych maków” uczynił reżyser 17-letniego Jędrka Zahorskiego, który po układzie Sikorski - Majski z lipca 1941 r., czyli przywróceniu stosunków dyplomatycznych między Polską a Związkiem Sowieckim, odzyskał - tak jak większość wywiezionych wcześniej na „nieludzką ziemię” Polaków - wolność. Po pewnym okresie cywilną ludność wraz z wojskiem ewakuowano przez Iran, Palestynę i Egipt. Przy wojsku zgromadziło się wiele tysięcy dzieci, najczęściej skrajnie wynędzniałych, było wśród nich bardzo wiele sierot, a żołnierze objęli je troskliwą opieką.

Akcja filmu rozpoczyna się w 1943 r. w irańskim Pahlavi z chwilą kradzieży przez Jędrka leków. Schwytany przez miejscowych o mały włos doczekałby się samosądu: „Złodziej! Uciąć mu rękę! Okradł szpital!”. Od wściekłości tubylców, z opresji ratują go polscy żołnierze: „Chłopak jest pod opieką sądu administracyjnego Wielkiej Brytanii!”. W obozie Jędrek wyrywa się eskorcie, wpada do szpitalnego namiotu i szeptem informuje leżącą dziewczynę: „Polu, mam leki, przeżyjesz”. Strażnicy tymczasem, informujący sanitariuszkę, że „buchnął” dla siostry leki z miejscowego szpitala, słyszą jej zdziwiony głos: „Zahorski nie ma siostry!”.

Następnie akcja filmu przenosi się do Włoch, rok 1944, kwatera dowództwa Alianckiej Armii. Wobec fiaska zdobycia klasztoru przez międzynarodowe siły, brytyjski generał Oliver Leese dowodzący bitwą pod Monte Cassino, daje 10 minut czasu do namysłu gen. Andersowi. Ten ma zdecydować, czy 2 Korpus Polski, przy międzynarodowym wsparciu, podejmie próbę zdobycia wzgórza. Anders jednoosobowo bierze odpowiedzialność na siebie.

Tymczasem krnąbrny i buntowniczy Jędrek tuła się na tyłach polskiego wojska, opiekując się mułami niezbędnymi w górzystym terenie do przenoszenia zaopatrzenia, oraz maskotką żołnierzy - niedźwiedziem Wojtkiem. Mimo - jak na czas wojny - odpowiedniego wieku („za pół roku skończy 18 lat”) nie kwapi się do wojaczki i ciągle są z nim kłopoty. A to ukradnie coś jako prezent dla Poli, a to spoliczkuje porucznika Sieniawskiego, który zaleca się do dziewczyny. Bo Pola to rzekoma siostra, dla której omal nie stracił dłoni w Iranie, z którą przebył całe trudy drogi z sowieckich łagrów. Jędrek świata nie widzi poza nią, tymczasem dziewczyna jest sanitariuszką i ma ogrom zadań wobec krwawych walk na wzgórzu i - to prawda, że dziewczyny szybciej dojrzewają! - w pewnym momencie z wyrzutem zwraca się do niego: „Ty wciąż jesteś drobnym gówniarzem z Magadanu!”.

W wojskowym areszcie odnajduje go brat Stanisław, służący w wojsku w randze rotmistrza jako dowódca sił pancernych. Oficer, cieszący się poważaniem u przełożonych, najpierw karci Jędrka („Matka nas twardo chowała, ojciec zginął w Katyniu, a ty? Chuligan, przy mułach!?”), następnie doprowadza do uwolnienia brata z „paki” i oddaje pod kuratelę reportera (można w nim odnaleźć postać Melchiora Wańkowicza, który faktycznie towarzyszył żołnierzom). Zgodnie z faktami historycznymi, Polacy zdobędą wzgórze klasztoru benedyktyńskiego, zaś fikcyjna postać Jędrka Zahorskiego zostanie bohaterem!

Jednakże coś według mnie nie zagrało w „Czerwonych makach”. Zupełnie dziwaczny i nieprzekonujący jest wątek romantyczny między Polą i Jędrkiem, w ogóle brak chemii między obojgiem, a przemiana tego drugiego z „lesera w bohatera” jest mało wiarygodna!

A i zakończenie filmu przy udziale młodych, z tytułowymi kwiatami na łące trąci jakimś kiczem! Drętwo pobrzmiewają echa pobytu Jędrka w sowieckich gułagach; bodaj dwa krótkie ujęcia pokażą katowanie go przez strażników sowieckich, gdzieś „w przelocie”, między słowami dowiadujemy się o tragicznych losach matki czy siostry Helci. Zdumiewająca jest także dla mnie naiwna chęć ratowania życia brata Staszka poprzez próby unieruchomienia czołgów (aby maszyny nie ruszyły do boju, ukradkiem próbuje sypać cukier do silników!).

Nic nie powiedzą przeciętnemu widzowi długie narady polskiej generalicji tkwiącej nad makietami, przygotowującej strategię dla wojska. Decyzje i tak podejmuje gen. Anders i z tej roli Michał Żurawski wywiązał się dobrze, drugą wyrazistą postacią jest Leszek Lichota w roli reportera uświadamiającego krnąbrnemu Jędrkowi sens żołnierskiego poświęcenia na dalekiej ziemi. Szeregowi żołnierze chcą rozmawiać z dziennikarzem, toteż ten przekonuje chłopaka, że nawet jego udział, jako cywila, ma sens być blisko wydarzeń: „Widzisz, może oni mają rację, żeby o nich nie zapomnieć”. Nie wiedzieć czemu do ról wybitnych postaci historycznych wybrano dobrych skądinąd aktorów: Radosław Pazura (w roli gen. Bolesława Ducha), Bartłomiej Topa (gen. Nikodem Sulik), Zbigniew Stryj (gen. Zygmunt Szyszko-Bohusz). Nic nie wnoszą do akcji wobec charyzmy Michała Żurawskiego (gen. Anders), a że zagrali tych właśnie generałów, dowiadujemy się dopiero w końcowych napisach. Może lepiej było dobrać statystów, byłoby lżej dla budżetu filmu?

Natomiast mogę bronić filmu, jeśli chodzi o sceny batalistyczne mimo braku długich ujęć, panoramicznego obrazu całego pola walki i szerokiego planu. W wąskich kadrach kamera podąża za żołnierzami, kryjącymi się za skalnymi wyłomami, strzelającymi z moździerzy, przy gradzie niemieckich pocisków, wreszcie - mając naprzeciw szereg wrogich zasieków, pól minowych i stanowisk ogniowych - atakującymi niezdobyte dotychczas wzgórze 593. Ich naturalność i stoicki spokój, kiedy z dezynwolturą przekazują sobie meldunki, robią wrażenie, tak samo jak pokrwawione, poszarpane ciała rannych, wokół których uwijają się lekarze i sanitariusze.

Nie mam zarzutów do doskonale przygotowanej scenografii, umundurowania, sprzętu wojskowego, całego obozowiska żołnierskiego, namiotów, pojazdów itp. Jako kwatermistrz służb mundurowych po odbyciu (lata temu!) służby w OSSK w Grudziądzu, a następnie w „niebieskich beretach” w Gdańsku, naprawdę czuję ten wojskowy, niepowtarzalny klimat zaplecza militarnego! „Musieli w końcu pęknąć” - z ulgą odetchnie na koniec gen. Anders, a gdy reporter dopowie: „Wyrąbaliśmy aliantom drogę na Rzym”, ten gorzko spuentuje: „Zapomną” i stwierdzi z przekonaniem: „Musimy być lojalnym partnerem do końca, bez względu na wszystko”.

Mimo pewnych ułomności film „Czerwone maki” warto obejrzeć, choćby ze względu na szacunek dla ofiarności i odwagi tysięcy polskich żołnierzy oddających dla ojczyzny swe życie w różnych zakątkach świata, a Monte Cassino pozostaje wszak jednym z najważniejszych symboli II wojny światowej.

I nie na darmo przecież Harold Alexander, marszałek polny British Army, któremu podlegał m.in. 2 Korpus Polski, powiedział: Żołnierze 2 Polskiego Korpusu! Jeżeliby mi dano do wyboru między którymikolwiek żołnierzami, których bym chciał mieć pod swoim dowództwem, wybrałbym Was - Polaków.

od 7 lat
Wideo

Jak wyprać kurtkę puchową?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera