Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Razem z nami tworzył potęgę gazety

TES
Legitymacja współpracownika naszej gazety
Legitymacja współpracownika naszej gazety Fot. Mieczysław Dziaczek
Mieczysław Dziaczek z Bytomia współpracował z naszą gazetą. Do dziś mile wspomina te czasy

Mam swój skromny udział w historii zasłużonej gazety, która dziś bryluje na wydawniczym rynku - mówi Mieczysław Dziaczek z Bytomia, literat i animator kultury. - Moja mała cegiełka w budowaniu waszej zasłużonej popularności zaczęła się w 1956 roku, kiedy to redaktor Aleksander Rowiński zaproponował mi współpracę przy redagowaniu mającego się wkrótce ukazać przy "Dzienniku Zachodnim" dodatku społeczno-kulturalnego "Perspektywy".

Mieczysław Dziaczek był wtedy 28-letnim publicystą z Koła Młodych przy Związku Literatów Polskich w Katowicach, absolwentem dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego. Dodaje, że już w 1952 roku dostał skierowanie do pracy w "Dzienniku Zachodnim" (takie to były czasy).

- Z powodów losowych nie skorzystałem z tej propozycji, czego później gorzko żałowałem - dodaje. Okazji, jaka nadarzyła się w związku z pojawienim się "Perspektyw", już nie odpuścił.

- Sam tytuł tego dodatku dawał, nie tylko mnie, ale i całemu środowisku twórczemu, jakieś lepsze perspektywy niż były wtedy, nie tylko na Śląsku, gdzie przybywali ludzie twórczy z innych rejonów kraju - dodaje.

On sam urodził się we Lwowie, skąd został wysiedlony w 1946 roku. Najpierw zamieszkał w Zabrzu, potem w Bytomiu. Gdy powstawały "Perspektywy", dziennikarze mieli przynajmniej przekonanie, że może wyrośnie z historycznych i makabrycznych doświadczeń jakaś odmiana. Na łamach dodatku, pomyślanego jako forum czytelników i społecznego dyskursu o przyszłości, publikować mógł każdy, kto miał coś do powiedzenia. Chętnych, spośród literatów, aktorów, plastyków, muzyków, historyków, nie brakowało.
- Co dwa tygodnie zamieszczałem i ja m.in. swój felieton pt. "Tylko dla wtajemniczonych" i sygnowałem "Miedź". Nie brakowało też polemik - wspomina Mieczysław Dziaczek. -Ale los "Perspektyw" nie szedł w stronę lepszego jutra. Nie wyczerpała się formuła obywatelskiego forum, nie brakowało pieniędzy, ani papieru. Zabrakło odwagi, pojawiła się za to zawiść innych o nasz sukces. Niewątpliwie Śląsk nie miał szczęścia do prasy kulturalno-społecznej. Zdumiewająca dla Mieczysława Dziaczka jest metamorfoza "Dziennika Zachodniego", któremu, jak twierdzi, wielu wróżyło upadek podobny do "Trybuny Robotniczej".

- A tu, proszę, bomba wydawnicza i zwyżkująca popularność wśród czytelników. A jeśli są dobre wyniki, to przecież nie rodzą się na kamieniu. I to by było na tyle, jak powiadał mój starszy kolega, zawsze życzliwy dla młodych i zasługujących na to żurnalistów - "niejaki X", czyli niezapomniany publicysta "DZ", Bolesław Surówka - dodaje Mieczysław Dziaczek

Współpracę z naszą gazetą kontynuował także w późniejszych latach, zamieszczając wiele artykułów m.in. przypominających historię Kresów Wschodnich, zwłaszcza Lwowa. Ostatnią jego publikacją jest książka pt. "Utarczki w stanie wojennym", w której opisuje także środowisko dziennikarskie Śląska tamtego okresu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!