Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sebastian Reńca dla DZ: Powrót do przeszłości

Sebastian Reńca
Wspomnienia, nawet te pisane po latach, są cennym źródłem dla historyków, socjologów, dziennikarzy. Można w nich odnaleźć szczegóły, które nigdy nie miały prawa znaleźć się choćby w dokumentach wytwarzanych przez Służbę Bezpieczeństwa.

Po dwutomowych wspomnieniach Andrzeja Rozpłochowskiego („Postawią ci szubienicę…”) czy Elżbiety Szczepańskiej („Zanim wybaczę”) niedawno ukazały się kolejne. Michał Luty, tak jak Rozpłochowski i Szczepańska, był działaczem śląsko-zagłębiowskiej „Solidarności”, dlatego nie przez przypadek jego książka nosi tytuł „Dziesięć lat w śląsko-dąbrowskiej «Solidarności«. Wspomnienia z lat 1980-1990”, a wydawcą jest katowicki oddział Instytutu Pamięci Narodowej.

Kiedy mówimy „karnawał «Solidarności«”, który tak naprawdę nie był karnawałem, wystarczy prześledzić, co się działo jesienią 1981 r. w województwie katowickim, myślimy: 10 milionów ludzi w związku. Rozpłochowski kojarzy się z MKZ oraz jego słynną wypowiedzą o moskiewskich kurantach. „Wujek”, komunistyczna zbrodnia na 9 górnikach itd. Gdy mowa o Michale Lutym, to pierwsze skojarzenia, jakie mi się nasuwa, brzmi Wszechnica Górnośląska.

Sierpień ’80, który doprowadził do powstania „Solidarności” spowodował, że Polacy poczuli powiew wolności. Niezależny od „komuchów” związek zawodowy nie był tylko związkiem walczącym o prawa socjalno-bytowe. Owszem, one były ważne, w kraju robotniczym rządzącym przez PZPR, robotnicy musieli walczyć o swoją godność, ale walczyli również o prawdę i do niej lgnęli. Powstało wówczas tysiące tytułów gazet wydawanych przez „Solidarność” w całym kraju. Pisano o tym wszystkim, czego zakazywali towarzysze Gomułka, Gierek, Jaruzelski, Kiszczak, Ziętek, Grudzień i cała reszta. Robotnicy czytali książki drukowane w tzw. drugim obiegu np.: Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, Stanisława Swianiewicza, Józefa Czapskiego czy Czesława Miłosza. Dziś żadne z tych nazwisk nic nie mówi przypadkowemu przechodniowi.

Ów pęd o wiedzy, dotychczas zakazanej przez władzę, spowodował, że „Na Górnym Śląsku pod koniec 1980 r. powstała Wszechnica Górnośląska, czyli znakomicie organizowana i prowadzona seria wykładów, która miała duży udział w stworzeniu w regionie pola do nieskrępowanej dyskusji na wiele zakazanych do tej pory tematów z zakresu spraw społeczno-politycznych, historii, ekonomii i kultury” (dr Tomasz Kurpierz). Dziś gdy spojrzymy na prelegentów, którzy spotykali się ze słuchaczami Wszechnicy Górnośląskiej, zobaczymy, że większość z nich to byli historycy, tacy jak chociażby: Andrzej Zahorski, Emanuel Rostworowski, Henryk Samsonowicz, Jerzy Holzer, Krystyna Kersten. Michał Luty podkreśla w swojej książce, że to nie był przypadek: „Ten rodzaj wykształcenia zapewniał wiedzę i szerokie horyzonty niezbędne do poznania przeszłości, a co za tym idzie – zrozumienia współczesności”. Nieco dalej autor wspomnień dodaje, że niestety, ale nie udało mu się zaprosić na Śląsk „jednego z ciekawszych historyków, Jerzego Łojka”, a powodem tego była jego choroba. Należy dodać, że Łojka nie lubiła zarówno partia, jak i niektórzy koledzy po fachu. Władza nigdy nie uhonorowała go tym tytułem profesorskim, choć mu się należał bardziej niż wielu innym. Gdy ukazało się „Siedem tajemnic Stanisława Augusta”, Jerzy Łojek został zaatakowany przez wspominanego Rostworowskiego na łamach „Tygodnika Powszechnego”. W batalii polemicznej redakcja faworyzowała Rostworowskiego. Jak podkreśla Jerzy Kłosiński, autor książki o Jerzym Łojku „Historyk na tropie zdrady elit”, redakcja „tym samym broniła lojalności wobec Rosji króla Stanisława Augusta”.

Wśród wykładów, które cieszyły się największym zainteresowaniem były „zwłaszcza tematy do tej pory nie tylko przemilczane, ale wręcz zakazane. Wojna polsko-bolszewicka z 1920 r., pakt Ribbentrop-Mołotow, zbrodnia katyńska, (…) Czerwiec ’56, Marzec ’68, zrywy robotników na Wybrzeżu w 1970 r., bunty w Radomiu i Ursusie w 1976 r.” – wymienia Michał Luty.

Warto dodać, że prelegenci, choć często z tytułami naukowymi i dorobkiem zawodowym byli ludźmi skromnymi, którzy wsiadali w nocny pociąg, by spotkać się ze słuchaczami w Katowicach. Jak pisze autor wspomnień „Z reguły nie tylko nie oczekiwali oni żadnego honorarium, ale nawet odmawiali przyjęcia zwrotu kosztów podróży”. Kto dziś wskaże „ideowego” i znanego historyka, pisarza, piosenkarza, aktora…, który tak postępuje? Jeżeli tacy są, to tylko stanowią wyjątek potwierdzający regułę.

Książka Michała Lutego, to nie tylko opis lat 1980-1981, ale całej dekady lat 80. Czytelnik dowie się z niej m.in. o tym, jak wówczas siedziało się pod celą z kryminalistami i jak przerzucało się grypsy z więzienia na wolność; przeczyta, że również w „czerwonej” Dąbrowie Górniczej odbyła się antykomunistyczna manifestacja 1 maja 1988 r. lub dowie się o tym, jakim śledczym był porucznik Michał Terlega z SB, który po latach został szefem chorzowskiej policji (!) oraz jak działa agentura celna. Szczerze polecam!

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera