Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tzw. "Rozwód kościelny". Jak wygląda stwierdzenie nieważności małżeństwa w Kościele Katolickim? Rozmowa z prawnikiem kościelnym

Mateusz Czajka
Mateusz Czajka
dr Bolesław A. Dùllek - kanonista, prawnik, adwokat kościelny
dr Bolesław A. Dùllek - kanonista, prawnik, adwokat kościelny Archiwum rozmówcy
Choć wielu nazywa go "rozwodem kościelnym", to rozwodem nie jest. W prawie kanonicznym możemy stwierdzić jedynie nieważność związku w momencie jego zawierania. Rozmawiamy z doktorem prawa kanonicznego o szczegółach procesów Kościelnych, czasie ich trwania, oraz o przesłankach, które mogą prowadzić do stwierdzenia nieważności związku małżeńskiego w Kościele Katolickim.

Spis treści

Różnice między małżeństwem cywilnym, a kościelnym

Jest Pan prawnikiem kościelnym oraz doktorem prawa kanonicznego. Doktoryzuje się pan także z prawa cywilnego. Czym się różni rozumienie małżeństwa w tych dwóch systemach? W czasie przysięgi w urzędzie stanu cywilnego narzeczeni mówią, że „uczynią wszystko, aby ich małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe”. Przysięga sakramentalna jest bardziej dobitna.

dr Bolesław A. Dùllek: W wersji kościelnej mamy nacisk na bardziej personalny wymiar umowy małżeńskiej, ale to dalej jest umowa. Ja reprezentuję, jako prawnik-kanonista, podejście kontraktowe, a nie personalistyczne. W Kościele mamy do czynienia z sakramentem – w prawie świeckim nie. Natomiast taką główną różnicą między tymi dwoma umowami jest sposób jej wypowiedzenia, czyli rozwiązania. W przypadku umowy cywilnej jest to zdecydowanie łatwiejsze niż w przypadku umowy kościelnej. Wypowiedzenie tej umowy w prawie cywilnym nazywamy rozwodem. W Kościele nie ma takiej możliwości - nie da się tej umowy wypowiedzieć. Można stwierdzić jej nieważność, czyli odnieść się do momentu, w którym ona została zawarta - natomiast to nie jest jej wypowiedzenie. To jest zasadnicza różnica.

Czy w prawie cywilnym też można stwierdzić nieważność związku?

Są takie przesłanki, na podstawie których tę nieważność można stwierdzać - one w jakiejś części pokrywają się nawet z przepisami kościelnymi. Na przykład, jeżeli chodzi o sytuacje związane z jakąś chorobą psychiczną, to ona może powodować nieważność małżeństwa cywilnego. Jeżeli mamy do czynienia z podstępem, to też możemy mieć do czynienia z nieważnością małżeństwa cywilnego. Analogiczne wady zgody małżeńskiej spotykamy w prawie kanonicznym, przy czym w prawie kanonicznym tych wad jest nieco więcej, aniżeli w prawie cywilnym i w prawie kanonicznym nie ma „deadlineu”. Sprawy dotyczące stanu osób (a takimi sprawami są sprawy małżeńskie) nigdy nie przechodzą w stan rzeczy osądzonej. W związku z tym zawsze będziemy mogli wnieść o stwierdzenie nieważności umowy małżeńskiej kościelnej, jeżeli chodzi o prawo cywilne, mamy na to określony czas.

Małżeństwo to nie magia - przepisy mogą regulować sakramenty

Część osób myśli nieco magiczne o małżeństwie, że nieświadomie powie się bratu bliźniakowi osoby, w której się zakochało, że jesteśmy mężem i żoną i nagle to się dzieje.

Z takim podejściem mam stosunkowo często do czynienia, choć może nie w przykładzie, którym się pan posłużył. Raczej mam do czynienia z podejściem typu: „Liczyłam/liczyłem, że po ślubie mąż/żona się zmieni.” Wcześniej też był alkohol, bicie, czy pornografia. Ludzie myślą, że po ślubie ten sakrament w jakiś cudowny sposób ten związek uzdrowi. No tak oczywiście się nie dzieje, jest to myślenie naiwne, wynikające z absolutnie niedojrzałości… Może nawet nieświadomości istoty sakramentu małżeństwa.

Św. Tomasz z Akwinu mówił, że łaska bazuje na naturze – czyli tym, co jest w przypadku małżeństwa zbudowaną relacją, cnotami, komunikacją itp. w związku.

Można to tak skomentować.

Przeciętnemu człowiekowi trudno zrozumieć tę różnicę, że prawo reguluje to, co jednocześnie jest sakramentem i wręcz na niego (np. na ważność) wpływa. Jak to wytłumaczyć? To jakby dwa systemy mówiące nieco innym językiem.

Wszystko w Kościele rządzi się jakimiś przepisami. Na przykład przepisy liturgiczne mówią, że przeistoczenie jest po „Sanctus” a nie na początku mszy świętej, albo że „Baranku Boży” odmawiane jest przed komunią, a nie po niej. Jest to rzeczywistość kościelna, w związku z czym Kościół może ustanowić jakieś przepisy, którymi będzie się posługiwał w obrocie tymi dobrami, które ma do zaoferowania. Są to dobra duchowe. Tak samo mamy w przypadku prawa cywilnego. Mamy na przykład sprzedaż nieruchomości, która rządzi się swoimi prawami i nie wystarczy, że się umówimy, tylko musimy iść z tym do notariusza. Dlaczego? Bo tak chce państwo, bo państwo tym rozporządza. Tak samo jest z kościołem. Często poruszana jest kwestia „czy ja mogę być chrzestnym, czy nie?”. Często spotykam się z takim zarzutem: „dlaczego ja nie mogę być chrzestną?” - bo żyjesz w związku niesakramentalnym. Ja wtedy bardzo prosto mówię: „Chrzest to jest sprawa kościelna, więc Kościół ustala zasady gry”. Tak samo jest z małżeństwem kościelnym. Małżeństwo jest sprawą kościelną, więc małżeństwo jest regulowane przez Kościół.

Co jest podstawą stwierdzenia nieważności małżeństwa?

Skoro mówimy już o stwierdzeniach nieważności małżeństwa, to co może przesłanką do takiego stwierdzenia i kiedy ta przesłanka musi nastąpić? Mówił Pan, że trzeba się odnieść do momentu, kiedy zostało zawarte małżeństwo.

Mógłbym o tym wygłosić wykład. Na studiach jest cały przedmiot temu poświęcony. Najczęstszym powodem jest sytuacja, w której jedna ze stron albo obie okazują się być niezdolne do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich z przyczyn natury psychicznej, przy czym bardzo chciałbym zaznaczyć, że nie chodzi mi o chorobę lub zaburzenie psychiczne w sensie ustawy o zdrowiu psychicznym lub międzynarodowej klasyfikacji chorób ICD-10. Przyczyną natury psychicznej, może być na przykład skrajny egoizm, który chorobą, ani zaburzeniem nie jest, a jednak w skrajnej postaci może powodować nieważność małżeństwa. Tu kłania nam się podejście personalitystyczne. Małżeństwo jest dla drugiej osoby. Ja spalam się dla ciebie, ty dla mnie. Jeżeli mamy do czynienia z egoizmem, no to automatycznie wykluczamy to spalanie się dla drugiej osoby.

A inne przesłanki?

Możemy mówić na przykład o patologicznej zazdrości, o osobowości zależnej, czyli o tym, że najczęściej mężczyzna zapomniał odciąć pępowinę od „mamusi”. Jeżeli chodzi o zazdrość, to różnie – zarówno kobiety i mężczyźni mają z tym problem - takim najbardziej skrajny przykład miałem w Ełku - mężczyzna był tak daleko posunięty w swojej zazdrości, że posądzał swoją żonę o kontakty homoseksualne z jej przyjaciółką. Sytuacja oderwana od rzeczywistości. Ile spraw tyle przyczyn: alkoholizm, hazard, uzależnienie od pornografii. Coraz częściej mają miejsce zaburzenia natury psychoseksualnej. Jeżeli chodzi o inne przyczyny, to takim chyba klasycznym przykładem będzie „małżeństwo z wpadki”. Ono się już zdarza rzadziej, ale wciąż w Polsce mamy taką tendencję myślenia, że skoro dziecko jest w drodze, to należy mu stworzyć dom, czy się młodzi kochają, czy nie.

A tak naprawdę robimy być może krzywdę tym ludziom.

Takie małżeństwa na ogół są nieważne z tytułu bojaźni szacunkowej, bo to rodzice zmuszają do tego małżeństwa, więc nie jest ono zawierane dobrowolnie. Nie zawsze są to małżeństwa, nieudane, ale do mnie trafiają ludzie z nieudanymi małżeństwami, więc o tych mogę mówić. Mamy do czynienia z sytuacją, w której np. była schadzka na seks, która skończyła się tak, jak się skończyła.
Ludzie ani nie planowali związku, ani małżeństwa, ani dzieci. Po prostu się zeszli i rozeszli, a później ona dzwoni, że jednak dziecko jest i teraz trzeba wziąć ślub. Małżeństwa są nieważne w sytuacji, kiedy na przykład rodzina naciska dziewczynę powiedzmy w wieku 16 lat, mieszkającą u rodziców. Mamy tu do czynienia z bojaźnią szacunkową czyli po prostu z miłości i szacunku do rodziców nie jesteśmy w stanie się im przeciwstawić. Może być tak, że tata grozi, że wyrzuci z domu, bo mieszkają gdzieś na wsi i rodzinie grozi infamia społeczna. Takie sytuacje też są częste.

Wymienił pan sporo przesłanek. Ktoś może powiedzieć: „przecież widziałeś/widziałaś za kogo wychodzisz”. Wiesz co robił wcześniej – nie oszukiwał Cię, że nie pije; albo: nie zdradzał cię po kryjomu przed ślubem. Nikt cię nie oszukał. Ostrzegaliśmy.

Kolokwialnie nazywamy to „widziały gały, co brały”. To odnosi się do jednej konkretnej wady zgody małżeńskiej, a mianowicie podstępu - podstępnego wprowadzenia w błąd. Świadomość jakieś wady nie sprawia jednak w magiczny sposób, że ta wada nie istnieje. Jeżeli ktoś jest alkoholikiem i przez ten swój alkoholizm nie jest zdolny do wypełniania istotnych obowiązków małżeńskich, to świadomość alkoholizmu przez drugą stronę nie sprawia w sposób magiczny, że ten człowiek nagle staje się zdolny do tego. Niezdolność jest okolicznością obiektywną, niezależną od drugiej strony. Świadomość tego, że ktoś leczył się psychiatrycznie, nie powoduje ani w jedną, ani w drugą stronę, że ktoś jest zdolny bądź niezdolny do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich.

A jeśli jeśli ktoś na przykład zachoruje na chorobę alkoholową w trakcie trwania małżeństwa?

Badamy sytuację, bo zwykle niestety jest tak, że on nie zachorował, tylko to był alkoholizm ukryty. Najczęściej zaburzenia natury psychicznej wynosimy z domu rodzinnego. Jaki ojciec taki syn, jaka matka, taka córka niedaleko pada jabłko od jabłoni, czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Jeżeli ojciec jest alkoholikiem, to jest wysoce prawdopodobne, że syn też ma skłonności do spożywania alkoholu i one mogą się uaktywnić później, ale on te skłonności wyniósł z domu rodzinnego, a więc one istniały w momencie zawierania małżeństwa.

Czasami bywa, że alkoholizm lub inne uzależnienie jest „objawem” innej niedojrzałości, która tkwi w człowieku.

Te reguły jak" „czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci” są smutne, ale jak to z regułami bywa, są od nich wyjątki. Mamy coraz większą świadomość siebie (choć moim zdaniem ciągle malutką) i przepracowujemy trudne tematy – odrabiamy zadanie domowe, czyli przepracowujemy zaburzenia wyniesione z domu rodzinnego. Znam ludzi, którzy pochodzą z bardzo trudnych rodzin, w których nie było absolutnie żadnego wzoru małżeństwa i rodziny, ale którzy ciężką pracą nad sobą (niejednokrotnie z pomocą specjalistów w postaci np. psychoterapeutów) albo jakąś autorefleksją popartą lekturą, podcastami przepracowali swoje wady. Mamy dzisiaj masę narzędzi, by wytworzyć nowy, pozytywny, prawidłowy wzorzec, nawet jeśli dostaliśmy w swoim domu wręcz antywzór małżeństwa, rodziny, ojcostwa i macierzyństwa.

Czy stwierdzenia nieważności małżeństwa są wydawane "na wyrost"?

Często się spotykałem z takimi głosami, że niejednokrotnie nieważność małżeństwa stwierdza się na wyrost. Jan Paweł II w przemówieniu do Roty Rzymskiej ostrzegał przed „instrumentalnym poszerzaniem zakresu nieważności i jednocześnie zapominaniem o potrzebie szukania obiektywnej prawdy”. Czy przychodziły do pana osoby, którym po prostu razem nie wyszło, nie pracowały nad związkiem i chcą „rozwodu kościelnego”, mimo tego, że nic nie wskazywało na możliwość nieważności związku?

W mojej karierze miałem do czynienia dwa razy z sytuacją, kiedy musiałem powiedzieć klientowi, że nie widzę żadnych podstaw i w tej sprawie nie pomogę. Przerabiam setki spraw rocznie także te dwie sprawy, to jest tak naprawdę promil tego, z czym mam do czynienia. Rzadko mam do czynienia z cwaniactwem. Raczej jeżeli ktoś już przechodzi, to przechodzi szczerze. Ja też wychodzę z takiego założenia, że jeżeli ktoś już trafia do mnie, to na ogół chce uspokoić swoje sumienie. Jeżeli ja to zrobię „na siłę”, to jego sumienie nie będzie spokojne. Jeśli nie ma szans na stwierdzenie nieważności lub podstawy są słabe, wtedy mówię to na „dzień dobry”.

Czy bycie kościelnym prawnikiem nauczyło Pana czegoś o małżeństwie – szczególnie o przygotowywaniu się do niego?

Oczywiście. Ja mogę mówić o swoim osobistym przykładzie, bo jestem kawalerem. Moja praktyka adwokacka uczuliła mnie na tak zwane „czerwone flagi”. Wiem na co zwracać uwagę, wręcz jestem trochę przewrażliwiony na tym punkcie, bo mam tych spraw masę i widzę jak z domu wyciąga się jakiś syf, nie przepracuje się go i później mamy problemy w małżeństwie. Wiem na co zwracać uwagę przy doborze partnerki i co może wpłynąć destruktywnie na związek. Jeżeli natomiast chodzi o przygotowanie do małżeństwa, to musimy wziąć pod uwagę to, że nie wszyscy ludzie są tak świadomi jak ja tych problemów, z którymi będzie trzeba się borykać. Myślę, że to nie jest kwestia trzech godzin wykładowych w poradni życia rodzinnego. Tutaj ważna jest też pewna mądrość w narodzie, którą my lekceważymy, a która jest w naszych dziadkach i w naszych rodzicach jeszcze w jakimś stopniu zachowana. Gdy się przyprowadza żonę do rodziców, no to oni zaczynają wypytywać: "Czym się zajmuje?", "Z jakiego domu jest?" i doradzają. Nie patrzą przez różowe okulary – udzielają cennych wskazówek, które niestety często są lekceważone.

Jak wygląda proces o stwierdzenie nieważności małżeństwa?

Wróćmy do tematu procesu – jak on wygląda?

Proces rozpoczyna się tak jak każdy proces – pozwem w Kościele nazywanym skargą powodową. Składamy ją do właściwego sądu kościelnego, on ją rozpatruje, przesłuchuje strony, przesłuchuje powołanych świadków w sprawie, przegląda ewentualnie załączone dokumenty (mogą to być jakieś pamiętniki, listy, opinie lekarskie). Niejednokrotnie sąd powołuje biegłego, szczególnie, kiedy mamy do czynienia z podejrzeniem niezdolności z przyczyny psychicznej. Po tym wszystkim na podstawie tego całego materiału dowodowego sąd wydaje wyrok albo afirmatywny, czyli stwierdzający nieważność małżeństwa albo negatywny, czyli potwierdzający ważność.

A może sąd stwierdzić, że nie można potwierdzić ani ważności, ani nieważności?

Proces zmierza do odpowiedzi na pytanie, czy małżeństwo zostało nieważnie zawarte z tytułu X. Małżeństwo cieszy się przychylnością prawa, to znaczy, że jeśli nie udowodni się niczego innego, to małżeństwo uważa się za ważnie zawarte. W sytuacji, w której sędziowie nie dochodzą w swoim wnioskowaniu do pewności o nieważności związku, to stwierdzają jego ważność, bo tak nakazuje domniemanie prawne.

W przypadku sądów świeckich, nawet jak ktoś ich unika, to summa summarum najczęściej w końcu przed tym sądem stanie – nawet pod przymusem. W przypadku sądu kościelnego, nie ma możliwości zmuszenia kogoś, ani cywilnego obowiązku stawiennictwa.

Kościół nie ma narzędzi, żeby kogoś zmusić do stawiennictwa, ale jest to obowiązkiem sumienia, to znaczy to jest norma moralna. Norma prawna głosi, że każdy człowiek ma prawo do obrony. Prawo, czyli nie obowiązek; i może z tego prawa skorzystać i się bronić lub nie. Z punktu widzenia moralnego stawiennictwo na przesłuchanie czy to świadków czy stron jest obowiązkiem moralnym.

Zdarza się, że ktoś np. ze złośliwości nie chce się stawić?

To są notoryczne sytuacje.

Jak długo trwa proces i w której diecezji zgłosić się do sądu kościelnego?

Czy wtedy jest możliwość przeprowadzenie procesu? Jak długo trwają procesy o stwierdzenie nieważności małżeństwa.

Tak. Co do czasu - wszystko zależy od tego, gdzie toczy się sprawa. W sądzie w Oslo jak prowadzę sprawy, to jest kwestia pół roku i mamy po wszystkim. Chicago - 9 miesięcy. Jeżeli chodzi o warunki polskie, to Katowice to kwestia 1,5 roku do 2,5 lat. W Bielsku trzeba się nastawić się na 3 lata, Kraków to kwestia 3 do 5 lat, a Tarnów 5 do 7.

Skąd mamy wiedzieć, do którego sądu kościelnego trzeba się udać?

Tak jak w przypadku sądów powszechnych mamy przepisy dotyczące właściwości sądowej, a więc tego, który sąd jest właściwy do rozpatrzenia jakieś sprawy. Mamy cztery właściwości miejsca. To może być diecezja, w której zawarto małżeństwo, diecezja będąca miejscem zamieszkania strony powodowej lub diecezja będąca miejscem zamieszkania strony pozwanej. Czwarta właściwość to jest miejsce, w którym faktycznie będziemy zbierać większość dowodów, co w praktyce przekłada się na miejsca zamieszkania większości świadków.

Dziękuję za rozmowę.

dr Bolesław A. Dùllek - kanonista, prawnik, adwokat kościelny.

Nie przeocz

Zobacz także

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera