Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z tarczą czy na tarczy - polskie filmy na 75. Festiwalu Filmowym w Cannes

Adam Pazera
Charlbi Dean Kriek z filmu ze Złotą Palmą
Charlbi Dean Kriek z filmu ze Złotą Palmą arc
Warto było przespać tylko kilka godzin, aby móc sobie powiedzieć: Bingo! Widziałem film, który otrzymał Złotą Palmę! Nie da się obejrzeć wszystkich filmów, raczej nie ma też możliwości otrzymania zaproszenia na dwa wieczorne pokazy filmów z Konkursu Głównego.

Toteż w sobotę, 21 maja obejrzałem późnym wieczorem nieudany film Cristiana Mingiu „R.M.N”, zaś „Triangle of Sadness” przełożyłem na poranną – 8.30 - godzinę następnego dnia. W Cannes, podczas festiwalu taka godzina to rzeczywiście niemal świt, skoro po powrocie późną nocą dnia poprzedniego (a właściwie już bieżącego) na sen muszą wystarczyć 3-4 godziny! I trafiłem, Szwed Ruben Östlund, po raz drugi, w przeciągu 5 lat (w 2017 roku za „The Square”) otrzymał główną nagrodę Festiwalu Filmowego w Cannes – Złotą Palmę! W poprzedniej relacji zwróciłem na niego uwagę, choć w festiwalowym „Le film français” otrzymał od krytyków aż pięć wykrzywionych buziek (emotikonów), czyli „pas du tout”, co w dowolnym przekładzie oznacza – „absolutnie do niczego!” Jury pod przewodnictwem francuskiego aktora Vincenta Lindona dostrzegło więc w tym filmie coś, iż uznano, że zasługuje na najwyższy laur.
W podzielonym na trzy części „Trójkącie smutku” (tak można dosłownie przetłumaczyć tytuł) akcja rozgrywa się głównie na luksusowym jachcie. Choć główni bohaterowie to młoda para – próżna modelka i jej chłopak - w tle znajdują się też inne postaci, wśród nich bogaci oligarchowie rosyjscy (obsługa jachtu dla pewnej rozkapryszonej damulki musi spełniać wszelkie jej zachcianki) i przede wszystkim załoga, która też ma swoją gradację społeczną oraz wiecznie „nawalony” kapitan jachtu (świetna rola Woody Harrelsona!). Katastrofa jachtu, do której niebawem dojdzie, zmieni całkowicie relacje wśród nielicznych ocalałych pasażerów. Kto okaże się ważniejszy na „bezludnej” (cudzysłów świadomy!) wyspie: czy sprzątaczka jachtowa czy wszechwładny milioner i kto jakimi atutami dysponuje?
Trzymałem mocno kciuki za „Eo” Jerzego Skolimowskiego. Skoro reżyser pojawił się (mimo wcześniejszych, pewnych problemów zdrowotnych) i gdy zobaczyłem go idącego po czerwonym dywanie, było wiadomym, że nie przyleciał na próżno. Pan Jerzy otrzymał Prix du Jury, ale uważam, że to za mało! To taka nagroda pocieszenia i jeszcze ex aequo z przeciętnym włosko-francusko-belgijskim filmem filmem Felixa van Groeningena i Charlotte Vandermeersch „Le otto montagne”. Film Skolimowskiego był na ustach wszystkich, olbrzymia kolejka stała w sobotę na powtórkowy seans „Eo” na godz. 14.15 do Sali Debussy’ego (ostatniego dnia festiwalu powtarzane są wszystkie filmy konkursowe) więc liczyłem na… wiadomo na co! Niezwykły film, którego bohaterem jest osiołek przemierzający nasz kraj, patrzący na wszystko swymi smutnymi oczyma, wzruszył wielu. Bo jeśli ma zakończyć swój żywot we włoskiej rzeźni, to…chyba nie ma naszej zgody na to!? Reżyser w kilku słowach podziękował za nagrodę i na koniec rozbawił publiczność – przepraszam za wyrażenie – kiedy to zarżał „po oślemu”: iooohhhooo. Ale nie ma co żartować, Skolimowskiemu leży głęboko na sercu los nieludzko traktowanych zwierząt.
Bez żadnej nagrody wyjechała z festiwalu Agnieszka Smoczyńska, która w sekcji „Certain regard” zaprezentowała z wielką fantazją zrealizowany film „The Silent Twins”. Historia dwóch czarnoskórych sióstr bliźniaczek, które oddzieliły się od świata i porozumiewały się wyłącznie ze sobą określnymi znakami nie znalazła uznania w oczach jurorów tej sekcji, której przewodniczyła Valeria Golino, a członkinią była Joanna Kulig. Szkoda, bo film zachwyca różnorodnością gatunków filmowych - jest tam i dramat, musical, animacja kukiełkowa i przede wszystkim wielka wyobraźnia reżyserki.
Ja natomiast osobiście żałuję, że nie udało mi się wylobbować do sekcji filmów archiwalnych (CannesClassic) „Soli ziemi czarnej” Kazimierza Kutza. Okazja ku temu byłaby akuratna: dopiero co minione setne rocznice Powstań Śląskich, takaż rocznica powrotu części Górnego Śląska do Macierzy, istotna rola Francuzów podczas powstań na czele z gen. Henri Le Rondem. Właściciel praw do filmu czyli Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych w Warszawie wiele miesięcy wcześniej dostarczyła mi link z filmem i opracowanymi napisami obcojęzycznymi, które przesłałem do biura festiwalowego z argumentami historycznymi. A szkoda, że tym razem nie wyszło, bo okazja promocji naszego regionu byłaby znakomita. Bo przecież gdyby się udało, to przy pomocy instytucji kulturalnych województwa być może mogłoby być osobne stoisko z degustacją potraw, śląskimi strojami i muzyką, z prezentacją filmowych lokacji industrialistycznych, ba! z grupą rekonstrukcyjną powstańców śląskich. Ho, ho, mogłoby się dziać!
Zakończenie festiwalu odbywało się tym razem wyjątkowo późno, bo o 20.30, gdyż zrezygnowano z projekcji filmu na zakończenie. I bardzo dobrze, bo zawsze, po ogłoszeniu wyników ok. ? publiczności wychodziło z sali, co musiało być przykre dla twórców tego ostatniego (oczywiście pozakonkursowego) filmu. Zgodnie z planem uroczystość zamknięcia festiwalu zakończyła się o 21.50, jedni nagrodzeni przemawiali dłużej, inni krócej, laureaci
z Azji Wschodniej (a było parę nagród dla tych nacji) tradycyjnie mówią jedynie we własnym języku, toteż konieczna była tłumaczka „obok” (francuski lub angielski). Wychodząca na scenę w bardzo wąskiej, przylegającej do ciała sukni, członkini jury, włoska aktorka Jasmine Trinca potknęła się i omal nie przewróciła wychodząc na scenę, bardzo długo przemawiała Iranka Zahra Amir Ebrahimi (główna nagroda za rolę żeńską w filmie „Holy Spider”), mocno przytył bożyszcze kobiet, hiszpański aktor Javier Bardem, który przybył na galę zamknięcia w białej marynarce i czarnych spodniach (wręczał nagrodę Grand Prix ex aequo filmom „Close” i „Stars at Noon”). Natomiast pięknie i z klasą dojrzewają z wiekiem siwiejąca Andie McDowell i Carole Bouqet. Tarik Saleh – Szwed egipskiego pochodzenia (nagroda za scenariusz) był tak wzruszony, że telefonem zaczął nakręcać reakcję widowni dla swojej matki. Galę zamknięcia prowadziła ponownie (jak i rozpoczęcie festiwalu) aktorka Virginie Efira, po ogłoszeniu wszystkich wyników wszyscy nagrodzeni pojawili się na scenie do wspólnego zdjęcia.
A widownia pospiesznie opuszczała Salę Lumi?re, aby udać się na rozpoczynające się bankiety, na konferencję prasową, albo po prostu do wynajętych mieszkań, aby następnego dnia wracać do swego miejsca zamieszkania. Ja nie spieszyłem się, bo powrót miałem zaplanowany dopiero na poniedziałek. Tymczasem pogoda jakby umówiła się z festiwalem: niedziela nie była już tak upalna, przez większość dnia słońce zachodziło za chmury, ale przyjemny wietrzyk umilał ten po-festiwalowy już dzień. Jednocześnie niedziela w Cannes zrobiła na mnie… przygnębiające wrażenie. Gdzie ci biegający z szaleństwem w oczach uczestnicy, z dyndającymi na smyczy badge’ami (identyfikatory), gdzie te tłumy fanów czekających godzinami na wymarzone gwiazdy, gdzie te zatłoczone kafejki? Cannes wróciło do normalnego, może i trochę turystycznego trybu życia. A przecież dzień wcześniej, w sobotni wieczór, 28 maja wszyscy żegnaliśmy się tradycyjnym zwrotem: a l'année prochaine (do zobaczenia za rok!). Bo ja wiem…?

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera