Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Armatki wodne gazy łzawiące i broń gładkolufowa. Jastrzębska bitwa o górnictwo

Jędrzej Lipski
Wideo
od 16 lat
Dokładnie 9 lat temu, za czasów rządców PO-PSL, dla stłumienia protestów górniczych w Jastrzębiu-Zdroju policja użyła armatek wodnych i broni gładkolufowej. W wyniku postrzałów 20 osób zostało rannych, a kilku górników ciężko rannych. Do dzisiaj, za użycie broni nikt z wówczas rządzących nie poniósł prawnych konsekwencji.

Początek roku 2015 nie należał w Polsce do najspokojniejszych. Zwłaszcza na Śląsku. W styczniu tego roku premier Ewa Kopacz pod naciskiem biurokracji UE podejmuje decyzję o wygaszaniu polskiego górnictwa, co w efekcie miało doprowadzić do fizycznej likwidacji części kopalń i masowych zwolnień z pracy. Na śląskich kopalniach zawrzało. Błyskawicznie zostało ogłoszone pogotowie strajkowe, po kolei stawały kopalnie, górnicy przerywali prace wydobywcze. Na kopalniach proklamowano strajki okupacyjne. Ponad dwa tysiące górników z 12 kopalń zjechało pod ziemię i zastrajkowało. Mieszkańcy górniczych miast masowo protestowali na ulicach. Tak było w Rudzie Śląskiej, Bytomiu, Gliwicach i Zabrzu, Jankowicach, Rydułtowach oraz Jastrzębiu Zdroju.

W kopalni Makoszowy górnicy prowadzili głodówkę. W większości przypadków protesty przebiegały spokojnie. Wyjątkiem były dwie miejscowości, Zabrze i Jastrzębie Zdrój. W kopalni Makoszowy górnicy prowadzili głodówkę. Po wielu dniach strajków i protestów doszło do negocjacji pomiędzy strajkującymi górnikami, a stroną rządową. W rozmowach uczestniczyła ówczesna premier rządu koalicji PO-PSL Ewa Kopacz. Protesty zakończyło podpisanie porozumienia, 17 stycznia 2015 r. w wyniku którego zamknięto na razie jedynie kopalnię Centrum, a górnicy otrzymali gwarancje utrzymania miejsc pracy. W tym czasie, gdy podpisywano porozumienie w Zabrzu, miała miejsce wielotysięczna demonstracja poparcia dla broniących przed likwidacją polskich kopalń górników. I ta manifestacja, niestety, przekształciła się w Zabrzu w walkę z policją. Do zamieszek doszło pod budynkiem Domu Muzyki i Tańca, gdzie miał przybyć Bronisław Komorowski. Policja wówczas użyła siły, pałek i gazów łzawiących, atakując manifestantów, tłum odpowiedział tym, co było pod ręką, kostką brukową i kamieniami.

od 16 lat

28 stycznia 2015 r. w Jastrzębskiej Spółki Węglowej wybuchł bezterminowy strajk polegający na wstrzymaniu wydobycia. Związki zawodowe zażądały m.in. odwołania zarządu JSW a w szczególności prezesa Jarosława Zagórowskiego, któremu zarzucają nieudolność i niegospodarność. Zdaniem związkowców zarząd, który wpędził spółkę w gigantyczne długi, ponosi całkowitą odpowiedzialność za obecną sytuację ekonomiczno-społeczną w JSW SA.

Górnicy nie tylko okupowali kopalnie. Przez miasto przechodziły wielotysięczne manifestacje kierując się pod siedzibę Zarządu JSW. Bardzo szybko budynek Zarządu został odgrodzony barierkami, a drogę manifestantom zablokowały szeregi policji. PO raz pierwszy policja zaatakowała protestujących już 3 lutego, obrzucając tłum petardami, używając gazów łzawiących i oddając strzały z broni gładkolufowej. Do podobnej sytuacji doszło sześć dni później. 9 lutego dla rozpędzenia gęstniejącego tłumu użyto gazów łzawiących, armatek wodnych i petard, a w końcu oddano kilka salw z broni gładkolufowej.

Świadkowie tamtych wydarzeń uważają, że użycie broni było nieadekwatne w stosunku do rozwijającej się sytuacji. W relacjach uczestników zajść, przewija się jeden wniosek, że zachowanie i brutalność policji była nieuzasadniona, że nie trzeba było używać broni. W wyniku agresji sił policyjnych niepotrzebnie ucierpiało wiele osób.

– Jestem uczestnikiem tych strajków, byłem pracownikiem JSW, jestem na emeryturze. Zostałem potraktowany przez policję gazem, gdyby nie moi koledzy, którzy mnie wyciągnęli, nie wiem, jakby się to skończyło – mówił jeden z poszkodowanych wówczas górników.

– Doznałem ciężkich obrażeń, prawie mnie zabito. Zostałem postrzelony w skroń z czterech może pięciu metrów. Leżałem prawie dwa miesiące w szpitalu. Same traumatyczne wspomnienia. Wiem o trzech bardzo ciężko rannych osobach – mówił kolejny.

Dwa dni po wydarzeniach górnicy podjęli strajk głodowy. Protestowali górniczy związkowcy. Do żądań odwołania zarządu spółki dołożyli jeszcze postulaty wyjaśnienia nieuzasadnionego użycia broni przez policję. Ówcześni działacze związkowi jednoznacznie oceniali sytuację.

- Interwencja policji była absolutnie nieuzasadniona. Nie było zagrożone zdrowie ani życie funkcjonariuszy policji, a interwencja nastąpiła, gdy ludzie zaczęli się rozchodzić. Nie było żadnego uzasadnienia, aby do nich strzelać i polewać ich wodą. To jest po prostu zezwierzęcenie - mówił wówczas szef związku Sierpień 80 Bogusław Ziętek.

- Użycie broni to jest najzwyczajniejszy w świecie skandal - mówił szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz i dodał, że użycie broni w Jastrzębiu Zdroju kojarzy się wydarzeniami z okresu stanu wojennego.

Związkowcy pokazywali fotografie rannych manifestantów. Poszkodowanych zostało wówczas ponad 20 osób, niektórzy zostali ciężko ranni. Ówczesne władze MSW i policji nie miały sobie nic do zarzucenia. Gliwicka prokuratura wszczęła śledztwo, ale w maju 2016 r. umorzyła postępowanie. Nikt nie poniósł konsekwencji.
W piątek 13 lutego prezes Jerzy Zagórowski zadeklarował chęć odejścia pod warunkiem przystąpienia załogi do pracy. Wieczorem zapadła decyzja o zawieszeniu strajku.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera