To niezwykła chwila nie tylko w wymiarze parafii, ale w wymiarze światowym. Zgromadziła nas tu miłość i wdzięczność - takimi słowami w imieniu swoim i parafian żegnał zmarłego 29 grudnia wybitnego kompozytora i Ślązaka z wyboru Wojciecha Kilara, ks. Jarosław Paszkot, proboszcz parafii pod wezwaniem Najświętszych Imion Jezusa i Maryi w Katowicach-Brynowie.
Na piątkowe uroczystości w parafii, do której przez lata należał śp. Wojciech Kilar, przybyli bliscy kompozytora, przedstawiciele władz Katowic: prezydent Piotr Uszok, wiceprezydent Krystyna Siejna, ale także parafianie oraz liczne grono znajomych i przyjaciół wybitnego Ślązaka.
ZOBACZ TAKŻE:
Wojciech Kilar: Ostatnie pożegnanie w Katowicach-Brynowie [ZDJĘCIA]
Pogrzeb Wojciecha Kilara: Oto ostatni Ślązak, którego żegna cały świat. Maestro Kilar
Pogrzeb Wojciecha Kilara w Katowicach: Utrudnienia w ruchu, miejsca parkingowe
Msza w intencji zmarłego rozpoczęła się w samo południe. Godzinę wcześniej w kościele wystawiono trumnę z ciałem kompozytora. Gromadziły się przed nią tłumy ludzi, by oddać hołd zmarłemu twórcy.
Zwykły niezwykły parafianin i sąsiad
Wojciech Kilar był podczas wczorajszej uroczystości wspominany z wielkim szacunkiem. Nikt w kościele nie krył wzruszenia. Przywoływano wspomnienia człowieka cichego, serdecznego i pokornego. Obrazu właściwie nieprzystającego do człowieka znanego, cenionego i rozpoznawanego na całym świecie.
- Osobiście nie znałam pana Wojciecha, ale przyszłam tu, żeby oddać mu hołd. Sprawiał wrażenie bardzo skromnej osoby. Gdy się modlił, nie przypominał wielkiej sławy. Wobec pana Boga wszyscy jesteśmy tacy sami - mówiła nam pani Jadwiga, parafianka brynowskiego kościoła.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Pogrzeb Wojciecha Kilara w Katowicach: Homilię wygłosi abp Skworc. W kondukcie pójdą ministrowie
- Poznałem pana Wojciecha. Superczłowiek i wspaniała postać. Najwybitniejszy Polak ostatnich lat. Niestety, coraz mniej jest takich postaci - mówił z kolei parafianin, który już pół godziny przed rozpoczęciem mszy przyszedł pochylić głowę nad trumną zmarłego.
Zaskakująca była prostolinijność, z jaką wypowiadali się parafianie o swoim znajomym.
- Znałam pana Wojciecha, dlatego przyszłam. Nie z ciekawości. Na muzyce się nie znam, ale zmarłego znałam. Był bardzo uprzejmy i otwarty - powiedziała kolejna z osób.
- Wojciech Kilar był parafianinem zwyczajnym i nadzwyczajnym. Zwyczajnym, bo po prostu przychodził na msze święte w naszym kościele, uczestniczył w obrzędach. Nad-zwyczajnym nie tylko przez to, że ufundował parafii dzwony, ale przez taką wieloletnią przyjaźń ze zmarłym przed 10 laty księdzem kanonikiem Kocurkiem, budowniczym tego kościoła i wszystkimi kolejnymi proboszczami - mówił proboszcz parafii ks. Jarosław Paszkot.
Oddany Matce Bożej, żonie Barbarze i Śląskowi
Główne uroczystości rozpoczęły się w wypełnionym po brzegi kościele. Trumnę z ciałem kompozytora ustawiono przed ołtarzem, pod ekranem, na którym wyświetlono zdjęcie zmarłego stojącego obok obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Pod zdjęciem napisano "Dziękujemy, Maestro".
Celebrujący mszę księża, wspominając wybitnego Ślązaka, dużo mówili o jego silnej więzi z Kościołem katolickim i wielkiej miłości do żony Barbary. Duchowni dziękowali kompozytorowi "za głęboką wiarę, wspaniałą muzykę, świadectwo chrześcijańskiego życia artysty oddanego Bogu, Matce Bożej, śp. żonie Barbarze, Ojczyźnie, w tym w szczególny sposób Śląskowi i parafii". Wskazywano też na jego skromność jako na cechę, która charakteryzuje tylko największych i najwspanialszych ludzi.
- Miałem zaszczyt uczestniczyć w niektórych uroczystościach, na których go wyróżniano. Był to człowiek niezwykłej skromności - mówił ks. Jarosław Paszkot. - Kropka nad "i" to skromność, która kazała mu stawiać na świeczniku innych, a nie siebie - dodał.
Wybitny kompozytor w swoim parafialnym kościele na niedzielną mszę przychodził na godz. 12.
- Siadał sobie z tyłu, pod chórem, obok konfesjonału, co też świadczyło o jego ogromnej skromności - podsumował proboszcz parafii.
Ważne miejsce we wspomnieniach wielkiego Ślązaka zajmuje zmarła kilka lat wcześniej małżonka artysty, Barbara. Kapłan przypomniał, że od momentu śmierci ukochanej Kilar nosił na palcach dwie obrączki. Wspominając prywatne rozmowy z mistrzem, duchowny przywołał słowa, które powiedział po śmierci żony: Tak mi źle, że wstyd mi wyjść z domu na ulicę - miał powiedzieć niepogodzony ze śmiercią żony Wojciech Kilar.
Mimo uroczystego charakteru, podczas mszy dawało się wyczuć niemal domową, pełną ciepła i szacunku atmosferę.
Wybrał Katowice, nie chciał do Hollywood
Wojciech Kilar zmarł w Katowicach w niedzielę, 29 grudnia, po ciężkiej chorobie nowotworowej. Miał 81 lat.
Od ponad 60 związany był z Katowicami, kilka lat temu został honorowym obywatelem tego miasta.
KLIKNIJ I PRZEJDŹ DO GŁOSOWANIA NA:
WYDARZENIE ROKU 2013 W WOJEWÓDZTWIE ŚLĄSKIM
*Filmy erotyczne z początku XX w. to nie porno, a sztuka ZOBACZCIE
*Głośni Ludzie 2013 Roku woj. śląskiego [ODDAJ GŁOS W PLEBISCYCIE]
*Abonament RTV 2014 [OPŁATY, TERMINY, ULGI]
*Orszaki Trzech Króli idą przez nasze miasta [ZDJĘCIA + WIDEO]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?