Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ZAZDROŚĆ: Z Bagna można wyjść bez zmiany adresu [WYZNANIA GRZESZNIKÓW]

Monika Chruścińska
Barbara Wocław to dziś liderka społeczności Bagna.  Zamiast zazdrościć innym, zaczęła działać
Barbara Wocław to dziś liderka społeczności Bagna. Zamiast zazdrościć innym, zaczęła działać Marzena Bugała-Azarko
Kiedy za oknem jest tylko szare błoto, za drzwiami płatami odchodzi tynk z klatki schodowej, a na placu przed blokiem na dzieci czekają jedynie dwie zepsute huśtawki - każde osiedle ocieplonych budynków z własnym placem zabaw i wyłożonym brukiem chodnikiem wydaje się być niczym Manhattan. I właśnie tych nowych karuzel, czystej piaskownicy i wyasfaltowanych alejek Barbara Wocław z osiedla Bagno zazdrościła ludziom najbardziej. I to jeszcze pięć lat temu. Jeszcze nim ktoś w nią uwierzył i przekonał, że z Bagna można wyjść. I to nie zmieniając przy tym nawet adresu zamieszkania.

Bagno to trzy bloki pośród ruin Huty Szopienice i kilku prywatnych firm. Termomodernizacja to tutaj nadal marzenie. Tak samo jak asfalt, bo na osiedlu dróg nie ma i nigdy nie było. Jest tylko utwardzona ziemia, a po deszczu błoto. - Sądziłam, że to właśnie stąd wzięła się nazwa osiedla - śmieje się pani Basia. Ale potem przeczytała, że Bagno to dawna kolonia na terenie Katowic, powstała w XIX wieku w rejonie bagnistych terenów wsi Roździeń. Pani Basia mieszka tu od urodzenia i dzisiaj właściwie już nie wyobraża sobie, aby mogła żyć gdziekolwiek indziej.

- Kiedy byłam młodsza, chciałam się stąd wyprowadzić - wspomina pani Basia. Najbardziej przeszkadzało jej to, że wszędzie jest daleko. Nie ma sklepu ani apteki. Do najbliższego spożywczego trzeba iść pół godziny. Daleko jest też do przystanku i do kościoła. - Czułam się, jakbym mieszkała na końcu świata, w zapomnianej przez Boga dzielnicy - opowiada.

Na placu przed blokiem były jedynie dwie stare huśtawki i zdewastowane piaskownice. Dookoła brudno i szaro. - Dzieci się bez przerwy o te huśtawki kłóciły, albo rodzice przyłapywali je, jak bawią się na torowisku - wspomina.

Dlatego nieraz, kiedy wyjrzała przez okno na osiedle, w którym w nowiuteńkim mieszkaniu żyła sobie jak w raju jej kuzynka, czuła niepohamowaną zazdrość.

- Dookoła wybrukowane chodniki, wyasfaltowane drogi, pomalowane i ocieplone budynki, plac zabaw - wymienia. - Mnie też marzyło się mieszkanie w nowym bloku, centralne ogrzewanie, oddzielna łazienka i własny, choć mały balkon.

Chwilę później pani Basia sama sprowadzała się na ziemię. Tłumaczyła sobie: na osiedlu u kuzynki wszyscy sąsiedzi opłacają regularnie czynsze, mają pracę, są lepiej sytuowani finansowo. A bloki na Bagnie - są takie, a nie inne, bo i sytuacja ich lokatorów jest inna. Wielu nie pracuje, miasto przez lata wprowadzało tutaj eksmitowanych.
Ale na Bagnie mieszkają z kolei najbliżsi pani Barbary. W klatce obok - ojciec, w tej samej - syn, w sąsiedniej - córka, a piętro niżej - chrześniak. Pani Basia jest tu dozorczynią Hutniczo-Górniczej Spółdzielni Mieszkaniowej. W głębi duszy zawsze wiedziała, że właśnie na Bagnie jest potrzebna.

Wszystko zaczęło się od wizyty na tym osiedlu Agnieszki Rzepeckiej z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. MOPS w Załężu, Szopienicach i Nikiszowcu realizuje Program Centrum Aktywności Lokalnej. Pani Agnieszka poprosiła spółdzielnię, żeby wytypowała spośród lokatorów kogoś, kto koordynowałby projekt na Bagnie. Padło na Barbarę Wocław, bo zna tu ludzi, jak nikt inny. Potrafi ich mobilizować, wie, na kim można polegać. Więcej pani Basia nie potrzebowała. - To był impuls, który pobudził mnie do działania. Nie sądziłam, że ktoś tak we mnie uwierzy - mówi.

I zamiast zazdrościć innym, że mają lepiej, sami wzięli się do roboty. Na początek tylko ona i pięć koleżanek. Potem dołączyli ich mężowie i sąsiadki sąsiadek. Ile razem zrobili dla osiedla, widać gołym okiem. Wszystko udokumentowali w opasłej kronice. Pierwszy wpis jest z października 2007 r.

Zaczęło się od upragnionego placu zabaw. 4 tys. zł na huśtawki i karuzele mieszkańcy wygrali w konkursie "Tak pomagam" Centrum Wolontariatu w Warszawie. Okoliczne firmy dały pieniądze na piasek, farbę, drzewa i kwiaty. Pracował, kto chciał i mógł. Na placu postawili też ławę, stół, miejsce na grilla, nawet minifontannę. Tu też organizują festyny i pikniki sąsiedzkie. Spółdzielnia zasponsorowała też stół do ping-ponga, a wiosną lokatorzy kończą pracę przy budowie boiska do siatkówki. Malują swoje klatki schodowe, organizują Dni Dziecka i Mikołaje.

Teraz pani Basi ani w głowie nowe osiedla. - Nie wiem, czy potrafiłabym się tam odnaleźć - mówi. - W dużych blokowiskach ludzie mówią sobie tylko "dzień dobry", "do widzenia" i na tym się kończy. A tu u nas, na Bagnie, wszyscy się znamy, jesteśmy jak rodzina. Mój Boże, i czego ja im tak zazdrościłam?


*Strajk generalny 26 marca w woj. śląskim
*Bandycki napad na sklep w Mysłowicach ZOBACZ WIDEO
*ZOBACZ luksusowe samochody prezydentów miast. Po co im to? ZOBACZ ZDJĘCIA
*Serial Anna German [STRESZCZENIA ODCINKÓW]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!