Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hanna Greń „Wioska kłamców”. Recenzja kryminału: zbrodnia w maleńkiej wiosce, legendy i nieoficjalne śledztwo Dionizy Remańskiej

Maria Olecha-Lisiecka
Maria Olecha-Lisiecka
Hanna Greń „Wioska kłamców”
Hanna Greń „Wioska kłamców” Mat. pras. wydawnictwa Czwarta Strona
Wielu recenzentów i blogerów „Wioskę kłamców” Hanny Greń poleca. Książka ma dobrą promocję, więc skusiłam się i… z trudem przeczytałam te ponad 330 stron. Im jestem starsza i więcej w swoim życiu przeczytałam książek, tym częściej dochodzę do wniosku, że jeśli ktoś potrafi pisać, to napisze świetną książkę na pozornie mało istotny temat i zachwyci czytelnika. Styl jest tym, co wyróżnia pisarzy i pisarki na rynku. Dlatego np. piszącej dotychczas powieści obyczajowe Katarzynie Grocholi kryminał „Zranić marionetkę” udał się wybornie, a Zygmuntowi Miłoszewskiemu odejście od kryminału zupełnie nie zaszkodziło w napisaniu dobrej powieści „Jak zawsze”. Bo oboje mają swój styl wyróżniający ich na polskim rynku.

Hanna Greń napisała kilka kryminałów. Dla mnie było to pierwsze spotkanie z jej twórczością. I raczej ostatnie. Książkowemu debiutowi wybaczyłabym mankamenty licząc, że kolejny kryminał będzie lepiej napisany. Najwidoczniej jednak autorka ma taki, a nie inny styl i się go trzyma.

Dioniza Remańska: była policjantka po rozwodzie

Główną bohaterką „Wioski kłamców” jest Dioniza Remańska, którą poznajemy krótko po tym, jak rzuciła pracę w policji. Jest bezrobotna i rozwiedziona. Ma dwadzieścia osiem lat, wie, czego chce w życiu i nie daje sobie w kaszę dmuchać.

Diona jest córką policjanta, który został zamordowany. Sprawcy zostali złapani i odsiadują wyrok, ale ta sprawa nie daje kobiecie spokoju. Im więcej myśli o śledztwie w sprawie zabójstwa swojego ojca Piotra Roszaka, tym więcej pytań rodzi się w jej głowie. Diona ma wątpliwości, czy w więzieniu siedzą prawdziwi mordercy jej ojca. A może komuś zależało na tym, aby skierować tory śledztwa na ślepy trop?

Przeczytajcie koniecznie

Kobieta jedzie do Strzygomia, gdzie mieszkał Roszak, maleńkiej wioski w górach, gdzie wszyscy wszystkich znają i wszystko o wszystkich wiedzą, aby rozwiać swoje wątpliwości przeprowadzając własne śledztwo. Komu może zaufać w wiosce, w której kłamstwa i plotki żyją własnym życiem? Czy szukając mordercy ojca sama nie narazi się na niebezpieczeństwo?

Legendy i dulszczyzna w Strzygomiu

W „Wiosce kłamców” Hanna Greń przenosi czytelników do hermetycznej społeczności, do wioski, której próżno szukać na mapie. Autorce udało się zbudować specyficzny klimat, jaki panuje w takich małych miejscowościach – z jednej strony jest sąsiedzka pomoc i wsparcie, a z drugiej dulszczyzna. Ciekawym pomysłem dla wykreowania Strzygomia było wykorzystanie legend, ludowych wierzeń i przesądów.

„Wioska kłamców” jest powieścią o prostej, jednowymiarowej konstrukcji. Nawet wątki obyczajowe nie są specjalnie rozbudowane, ale pewnie autorka zostawiła sobie furtkę do kolejnych części z Dionizą Remańską. Sama bohaterka jest tyleż oryginalną, co momentami irytującą postacią. Empatia i subtelność są jej obce. Diona mówi, co myśli, nie przebiera w słowach. Jest krnąbrna, bardzo niecierpliwa i znacznie bardziej dojrzała niż wskazuje jej metryka. Ba, momentami miałam wrażenie, że ta postać ma dość starą duszę.

Bez wątpienia jednak Dioniza jest bohaterką wyrazistą, jakiej próżno szukać w polskich kryminałach. To, czy wzbudzi w czytelnikach sympatię czy nie, to inna sprawa. Mnie momentami irytowała, bo choć rozumiem, że autorka celowo tę postać nakreśliła grubą kreską, to jednak przerysowanie sprawiło, że kibicowanie Dionie okazało się dla mnie trudne.

Fatalny styl autorki psuje odbiór książki

Nie ukrywam, że mam duży problem z tą powieścią, bowiem styl autorki zupełnie mi nie odpowiada, co oczywiście wpływa na mój odbiór książki. Kwadratowe zdania, momentami brzmiące jak fragmenty komunikatów ze strony internetowej policji albo do złudzenia przypominające urzędowy język, błędy językowe, nadmiar imiesłowów, zwroty typu „jej osoba”, „na ten moment”, sztuczne dialogi - to wszystko sprawiało, że zgrzytałam zębami czytając „Wioskę kłamców”.

Naprawdę boli mnie, kiedy czytam kryminał z niezłą zagadką, osadzony w miejscowości idealnie nadającej się na przestrzeń dla takiej powieści, z wyrazistą i nieszablonową główną bohaterką, napisany tak kiepsko pod względem języka i stylu. Kryminał może być kawałkiem literatury i świetną powieścią, pod warunkiem, że autorka lub autor mają pojęcie o pisaniu, mają swój oryginalny styl i do tego opowiadają czytelnikowi historię o czymś więcej. Przecież morderstwo jest pretekstem do głębszej opowieści o żyjących ludziach. W tej książce tego wszystkiego zabrakło.

Hanna Greń, „Wioska kłamców”, Czwarta Strona, 2020, 336 stron

Nie przegap

Zobacz koniecznie

Bądź na bieżąco i obserwuj

od 7 lat
Wideo

Jak wyprać kurtkę puchową?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera