Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PRZEMYSŁAW MIŚKIEWICZ "Precz z komuną”: To już dwa lata

Przemysław Miśkiewicz
Dwa lata temu, wczesnym rankiem, stało się to, czego jedni spodziewali się od dawna, a inni uważali za bezsensowne i niemożliwe. Rosja zaatakowała Ukrainę. Zaczęła się walka Dawida z Goliatem. Wszyscy słuchaliśmy co godzinę wiadomości i z czasem, z niedowierzaniem uwierzyliśmy, że Ukraina, wbrew logice, może wygrać. Przyjęliśmy miliony uchodźców, widzieliśmy przerażenie matek, płacz dzieci i zagubienie ludzi, którzy nagle, nie ze swojej winy, znaleźli się w obcym kraju. Robiliśmy wszystko, żeby nasza ziemia nie była im obca, żeby stała się ich drugą ojczyzną. Żeby była im nową, choćby tymczasową matką, a nie złą macochą. Naprawdę liczyliśmy na nowe otwarcie i na stworzenie nowej jakości we wzajemnych relacjach. Zresztą, tak to też chyba widziało ukraińskie społeczeństwo, według wszystkich badań byliśmy na pierwszym miejscu, jeżeli chodzi o sympatię wobec innych narodów. Większość Polaków uznała, że to też jest nasza wojna, i szczerze pomagała Ukraińcom i Ukrainie.

Sam wielokrotnie pisałem o międzymorzu i o wspólnej przyszłości. No bo cóż mogłoby stać na przeszkodzie? Przecież Polska stała się hubem przerzutowym dla Ukrainy i praktycznie bez nas trudno byłoby Ukraińcom dalej walczyć. Byliśmy i nadal w większości jesteśmy pełni podziwu dla walki i odwagi naszych przyjaciół. Ale z czasem zaczęły dziać się rzeczy mało zrozumiałe. Korupcja na Ukrainie zamiast maleć wciąż rosła. Zełenski, najprawdopodobniej pod wpływem Niemiec, wypowiedział się kilka razy o Polsce mało przychylnie. A trzy tygodnie przed wyborami, podczas przemówienia w ONZ, praktycznie zaangażował się w kampanię wyborczą, czego absolutnie robić nie powinien.

Wypowiedzi Sadowego sprzed kilku dni to już zupełny absurd. Ja rozumiem frustrację strony ukraińskiej i dla mnie to nadal jest moja wojna, jednak jest ona teraz moją bardziej z rozsądku, a nie jak wcześniej, głównie z wielkiej miłości, która niestety nie zawsze bywała odwzajemniona. Mam po stronie ukraińskiej wielu przyjaciół i ludzi, którym zawsze pomogę, jak tylko będę mógł. Wcale nie oczekuję od nich, że będą mnie przepraszać za Wołyń. Chciałbym usłyszeć cokolwiek na ten temat ze strony polityków ukraińskich. Ale skoro nie słyszę, to chętnie bym posłuchał tak zwyczajnie, co inni na ten temat myślą. Może niekoniecznie ci, którzy walczą, ale będący od kilku lat w Polsce, z dala od strzałów i bomb.

Zbiera się we mnie frustracja, a przecież naprawdę jestem ukrainofilem. Co w takim razie mówić o ludziach, którzy pomagali z potrzeby serca, ale kiedy emocje zaczęły opadać, zaczęli się zastanawiać, czemu tylu zdolnych do walki Ukraińców bawi się do późnej nocy w klubach? Czemu tak dużo jest postaw roszczeniowych i tak rzadko można usłyszeć „dziękuję”, a tak często: „dajcie nam jeszcze”? To są realne problemy i od nich nie uciekniemy. Zresztą nie o to chodzi, żeby uciekać. Jestem absolutnie przekonany, że musimy pomagać i szykować się do tego, że będziemy za kilka lat razem w okopach.

Nie piszę o problemach po to, żeby dyskredytować Ukraińców. Uważam, że Ukrainiec powinien być moim bratem, ale czy on chce nim być? To już inny temat, mam nadzieję, że duża część Ukraińców, Polaków za braci uważa. Obecnie mają miejsce protesty rolników i niektórzy budują do tego teorię o działaniach rosyjskich. Oczywiście, czasami może to być także inspiracja postsowiecka, transparent z przejścia w Gorzyczkach jest nie do przyjęcia i kompromituje demonstrantów. Jednak problem jest realny i bynajmniej nie tylko lokalny. Rok temu, w kwietniu, nie mogłem przejechać granicy między Bułgarią i Rumunią ze względu na blokadę rolników po obydwu stronach, u nas był w tym czasie spokój.

Wiem, że niektórzy z moich kolegów uznają to, co piszę, za kapitulację, inni z kolei za przejście na stronę antyukraińską. Odpowiem wszystkim jednakowo. Pomoc dla Ukrainy jest polską racją stanu. Wojna z Rosją jest nieunikniona i Ukraina kupuje dla nas czas, za co należy się wszystkim walczącym i cierpiącym ogromny szacunek. Wszystkie akcje pomocowe, które robiłem w ramach Stowarzyszenia Pokolenie, powtórzyłbym raz jeszcze. A narodowi ukraińskiemu jestem dozgonnie wdzięczny za walkę i odwagę. Dla mnie zwrot „Sława Ukrainie” nie ma negatywnej konotacji - zyskał nowe życie i znaczenie podczas Majdanu, w którym miałem zaszczyt uczestniczyć. Wojna na wschodzie Ukrainy w latach 2014-2022, a od lutego 2022 pełnoskalowa, przyswoiła sobie ten zwrot, który całkowicie oderwał się od pierwowzoru banderowskiego.

Jedynie prawda jest ciekawa - to słowa wspaniałego Józefa Mackiewicza. Mógłbym w tę drugą rocznicę napisać to, co na ogół przy okazji rocznic się pisze. Uznałem jednak, że trzeba pisać prawdę, choćby była nie do końca poprawna politycznie. Zwłaszcza że kwestie, o których piszę, są raczej ostrzeżeniem na przyszłość i zwróceniem uwagi na niebezpieczeństwa we wzajemnych relacjach. To, że myśleliśmy, że będzie cudownie, nie oznacza, że tak mogło być. Może obydwie strony nie potrafiły odpowiednio tego wzbudzonego uczucia pielęgnować? Nie możemy mieć pretensji do umęczonego wojną kraju, że nie śpiewa tylko hymnów pochwalnych na naszą cześć. Ja wiem, że byłoby bardzo miło, ale tak nie jest. I trzeba się w tej sytuacji odnaleźć.

I na koniec chciałbym zwrócić się do moich braci Ukraińców.

Nie napisałbym tych słów, gdybym nie znał i nie kochał szczerze Ukrainy. Jeździłem do Was od lat 90. Wielokrotnie byłem na wakacjach na Krymie i koło Odessy. Kąpałem się w Morzu Czarnym i Azowskim, jadłem sało, suszone ryby, piłem piwo i samogonkę. Nigdzie nie czułem się tak bezpiecznie i dobrze jak u Was. We Lwowie byłem ponad sto razy, w Kijowie kilkadziesiąt. Marzyłem i marzę o przyjaźni i wspólnym przywództwie w międzymorzu. To jest nadal możliwe. Zrobię wszystko, na miarę moich skromnych możliwości, żeby pomóc Wam tę wojnę wygrać. Na mnie i moich przyjaciół możecie zawsze liczyć. Tylko proszę o jedno - uszanujcie też naszą wrażliwość. Tu nie chodzi o to, że macie nam dziękować na każdym kroku. Szanujmy się, bo to jest podstawa we wzajemnych relacjach. Mamy jednego wroga i musimy być przyjaciółmi. Jeżeli Wasze władze uważają, że ugrają coś ponad nami, to im na to nie pozwalajcie, bo to się źle skończy i dla Was, i dla nas. Jesteśmy na siebie skazani. Jeżeli Wy przegracie, to z czasem my też przegramy. Sława Ukrainie. Niech żyje Polska.
Precz z komuną!!

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera