Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PRZEMYSŁAW MIŚKIEWICZ "Precz z komuną”: Życiorysy równoległe

Przemysław Miśkiewicz
„Nie zajmą swoich miejsc na sali sejmowej, bo nie są posłami od momentu kiedy sąd wydał wyrok i stwierdził, że są przestępcami”. Któż to takie kategoryczne słowa wygłasza i komu one są poświęcone? Otóż ci „nie-posłowie” to były szef Ligi Republikańskiej z lat 90., aktywny działacz podziemia, wielokrotnie zatrzymywany i przesłuchiwany przez SB w latach 80. Mariusz Kamiński oraz Maciej Wąsik, również działacz Ligi. Dwaj ideowi antykomuniści, w ostatnim czasie ministrowie, ludzie, którzy w latach 90. walczyli z postkomuną, a z czasem z wszelkimi przejawami korupcji.

Znam obydwóch bardzo dobrze od blisko trzydziestu lat. Szczególnie Maria, z którym spotykałem się na comiesięcznych ogólnopolskich spotkaniach ligowych w Warszawie pod koniec lat dziewięćdziesiątych i początkiem dwutysięcznych. Byłem wtedy szefem katowickiego oddziału Ligi.

W ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2019 roku PiS wystawiło swoją listę, natomiast „reszta świata”, czyli wszystkie światłe siły opozycji poszły razem z jednej listy. Do Parlamentu Europejskiego weszli zasłużeni towarzysze z Leszkiem Millerem, Włodzimierzem Cimoszewiczem, Markiem Belką na czele i kilku innych. Wtedy to u części społeczeństwa mogło budzić jeszcze jakieś zdziwienie, ale większość była gotowa nawet na pakt z diabłem, byleby tylko pognębić PiS. Jeszcze się nie udało, PiS miało superwynik. Obecnie po wyborach parlamentarnych mamy koalicję i właśnie w ramach tej koalicji wicemarszałkiem jest obrońca Sejmu, który nie pozwoli się prześlizgnąć bandytom.

Tym superbohaterem jest stary komuch (wiekowo zbliżony do mnie) Włodzimierz Czarzasty. Kiedy 23- letni Włodzimierz Czarzasty wstępował do PZPR w 1983 roku, podczas studiów na Uniwersytecie Warszawskim, Mariusz Kamiński miał już wyrok poprawczaka, który zarobił jako 16-latek w 1981 roku jeszcze przed stanem wojennym. Sprawa dotyczyła malowania napisów na pomniku wdzięczności Armii Radzieckiej. Myślę, że Czarzasty jako aktywista młodzieżowy pod takimi pomnikami raczej składał wdzięcznie kwiaty, a napisy, jeżeli jakieś malował, to przed pochodami 1-majowymi na transparentach i nie były one antypaństwowe.

Mariusz zaczął studia na tej samej uczelni w 1985, być może gdzieś się z Czarzastym spotkał. To nawet prawdopodobne, bo byli dokładnie po przeciwnych stronach barykady, jeden był z czasem szefem podziemnych struktur NZS, a drugi hołubionego przez władzę ZSP, więc powinni o sobie wiedzieć. Czarzasty był na początku lat 80. członkiem Socjalistycznego Związku Studentów Polskich, ale po wprowadzeniu stanu wojennego szybko został przewodniczącym ZSP UW, dalej wice Rady Okręgowej ZSP w Warszawie i wice na całą Polskę. Piękna kariera polityczna i zachodzące zmiany bardzo się panu Czarzastemu przysłużyły.

Minister ds. młodzieży Aleksander Kwaśniewski (obecnie doradzający zrobienie przyśpieszonych wyborów, aby po pełnym zwycięstwie móc przegłosowywać veta prezydenckie) pod koniec lat 80. bardzo dbał o młodych towarzyszy. Nie wiem, czy akurat towarzysz Włodzimierz dzięki towarzyszowi Aleksandrowi dostał dobre fuchy, czy też doszedł do tego własnym sprytem. Tak czy inaczej został w 1988 szefem Alma-Art-u, a w niedługim czasie uwłaszczył się wraz z żoną przy pomocy kapitału ze spółki należącej do PZPR, zostając właścicielem wydawnictwa Muza. Akurat jako kolporter podziemia i założyciel w 1990 roku legalnej księgarni wiem, co piszę. Jeździłem do Muzy i do innych wydawnictw, na których pouwłaszczały się komuchy. Widziałem, za jakich idiotów uważali nas wtedy ich właściciele. Wielokrotnie słyszałem w Muzie, jak nawet w magazynie mówiono: Olek to załatwi, a Włodek tamto. Muszę przyznać, że panowały tam stosunki familiarne, i to muszę docenić. Tam nikt się nie krył z poglądami, zresztą co te głupki z dawnego podziemia mogły im zrobić. Tygodnik „Nie” leżał na wierzchu. My przyjeżdżaliśmy starymi, zdezelowanymi samochodami, do których ich magazynier by nawet nie wsiadł. Książki przynosiły nieprawdopodobny dochód, sprzedawały się w setkach tysięcy egzemplarzy, a ci, którzy wcześniej stali na straży cenzury, teraz na jej zniesieniu najbardziej korzystali i robili fortuny.

Mariusz w tym czasie fortuny nie robił, zresztą średnio pamiętam, żeby ktokolwiek z moich znajomych z tamtego czasu mógł sobie pozwolić na jakiekolwiek ekstrawagancje. Myślę, że jeżeli panowie Mariusz i Włodzimierz nie trafili na siebie wcześniej, to mieli okazję spotkać się na zebraniach ROAD, z którą to organizacją mieli krótki romans. Mariusz szybko poszedł na prawo, a Czarzasty poczekał, gdzie będą lepsze profity i jak się upewnił, że na lewo, to radośnie tam pobiegł. Potem Mariusz został szefem stworzonej przez siebie antykomunistycznej Ligi Republikańskiej, która walczyła z patologiami Włodków i Olków. I tyle w temacie.

Mógłbym się rozpisywać, ile intratnych stanowisk w III RP zajmował Czarzasty, ale nie o to chodzi. Wspomnę tylko, że znajdował się w osławionej „grupie trzymającej władzę” z afery Rywina, ale kogo to dziś obchodzi. W rozmowach z niektórymi osobami, z którymi byłem na strajkach w Jastrzębiu czy później w Lidze, słyszę stwierdzenia, których bym się nigdy nie spodziewał. A skąd wiesz, że Czarzasty zrobił coś nieuczciwie, może tylko wykorzystał sytuację. Albo z drugiej strony: dobrze, że zamknęli Maria - miejsce bandytów jest w więzieniu. Teraz ja czegoś nie rozumiem. To nasza przeszłość się nie liczy, to teraz standardy wyznacza Czarzasty? To może naszej przeszłości z lat 80. powinniśmy się wstydzić, skoro oni się wstydzić nie muszą? Kiedy wyszły na jaw nagrania z Magdalenki, na których Michnik przepijał do Kiszczaka, wszyscy byliśmy oburzeni: „Panie ministrze, ja wypiję za taki rząd, w którym Lech będzie premierem, a pan ministrem spraw wewnętrznych”. To było obrzydliwe. Teraz mamy twórcze rozwinięcie toastu.

Duża część społeczeństwa cieszy się z rządu, w którym są postkomuniści, wicemarszałkiem Sejmu jest komuch Czarzasty, oczywiście bardzo europejski i światły. A były minister spraw wewnętrznych, antykomunista Mariusz Kamiński zostaje wypuszczony z więzienia po dwutygodniowej głodówce po ułaskawieniu przez prezydenta. Czy na pewno o taką Polskę chodziło? Czy to nie jest największy chichot historii po 1989 roku?
Precz z komuną!!

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera