Rafał Musioł: Nasze najdroższe śląskie derby. Niestety, także w sensie dosłownym

Derby, derby i po derbach. Piętnaście lat czekania na mecz Ruchu z Górnikiem na Stadionie Śląskim, blisko czterdzieści tysięcy kibiców, ponad sto minut gry i trzy gole.Do tego najkrótszego i nie oddającego emocji bilansu trzeba jednak dopisać rachunki jeżące włos na głowie.,

O pierwszym z nich DZ poinformował jako pierwszy. To efekt absurdalnego wandalizmu w wykonaniu fanów z Zabrza, którzy zniszczyli wszystko, co znalazło się na ich drodze, nie bacząc nawet na to, że stadion leży co prawda w Chorzowie, ale przede wszystkim jest to obiekt z nazwy i duszy Śląski. I to taki, na którym także dawny wielki Górnik odnosił swoje historyczne zwycięstwa. O tym, że ten dzisiejszy, bynajmniej nie pachnący groszem, będzie musiał za te straty zapłacić, chyba nie warto nawet wspominać, trzeba natomiast dodać, że także fani Niebieskich dołożyli do tego dzieła zniszczenia więcej niż trzy grosze...

Drugi z pokaźnych rachunów zostanie zapewne objęty klauzulą tajności. Leży bowiem (zapewne) na biurkach najważniejszych policjantów w tym kraju. Kto w sobotę miał okazję przebywać w Parku Śląskim i jego okolicach, ten wie o co chodzi: takiej mobilizacji mundurowych jeszcze tam nie widziano. Siły piesze i zmotoryzowane, funkcjonariusze z psami i na koniach, z długą bronią i pojemnikami z gazem na plecach, śmigłowce na niebie i polewaczki na ziemi, drogówka blokująca ulice, a wszystkie pojazdy mrugające i od czasu do czasu wyjące. Co jednak najciekawsze - spora część sił ściągnięta spoza Śląska, o czym mówili sami policjanci mający spore problemy z topografią stadionowej okolicy.

Rzecznicy komend w niedzielę nie byli skłonni, by dzielić się jaskimikolwiek podsumwaniami tych działań. Może dlatego, że sami nie mogli uwierzyć w to, co zobaczyli w raportach?