Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Dziekański z Gliwic bohaterem Kanady. Jest opera I Will Fly Like a Bird

Aldona Minorczyk-Cichy
13-14 października 2007Dziekański wylatuje wieczorem z Pyrzowic. Po przesiadce w Niemczech dolatuje do Vancouver w Kanadzie. Nie zna języka, jest zmęczony. Nikt z pracowników lotniska nie umie mu pomóc. Denerwuje się. Policjanci wezwani na miejsce kilkakrotnie rażą go paralizatorem. Robert umiera.
13-14 października 2007Dziekański wylatuje wieczorem z Pyrzowic. Po przesiadce w Niemczech dolatuje do Vancouver w Kanadzie. Nie zna języka, jest zmęczony. Nikt z pracowników lotniska nie umie mu pomóc. Denerwuje się. Policjanci wezwani na miejsce kilkakrotnie rażą go paralizatorem. Robert umiera.
"Zostawcie mnie... Czy wyście zwariowali?" - takie były ostatnie słowa Dziekańskiego na kanadyjskiej ziemi. Wymarzony raj stał się dla niego miejscem śmierci. Historia imigranta z Gliwic stała się tematem kanadyjskiej opery. Premiera "I Will Fly Like a Bird" odbyła się wczoraj.

Rok temu policja publicznie przeprosiła jego matkę Zofię Cisowską. Obiecała jej też wypłatę odszkodowania. Jednak proces czterech policjantów, którzy przyczynili się do śmierci gliwiczanina nawet się nie rozpoczął. Nie odpowiedzą za jego śmierć, tylko za mataczenie i składanie fałszywych zeznań. Poniewaź Kanada odmówiła prokuratorom z Gliwic pomocy prawnej, także u nas śledztwo umorzono.

Historia Roberta Dziekańskiego, imigranta z Gliwic, który w 2007 roku zmarł na lotnisku w Vancouver po użyciu przez policjantów paralizatorów, stała się tematem kanadyjskiej opery. Premiera "I Will Fly Like a Bird" odbyła się wczoraj. Tymczasem kilka dni temu w Gliwicach ostatecznie umorzono śledztwo w sprawie jego śmierci. CZYTAJ WIĘCEJ

- Sąd odrzucił skargę pełnomocnika rodziny zmarłego na umorzenie śledztwa. Nie mogliśmy postanowić inaczej. Kanada odmówiła nam pomocy prawnej. To zaś uniemożliwiło nam zebranie dowodów w tej sprawie - podkreśla prok. Michał Szułczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.

ZOBACZ WSTRZĄSAJĄCE NAGRANIE OSTATNICH CHWIL ŻYCIA ROBERTA DZIEKAŃSKIEGO

Śmierć Dziekańskiego z rąk policjantów, którzy kilkakrotnie razili go taserem - wywołała wstrząs. Kanadyjczycy ogranizowali marsze protestacyjne w tej sprawie. Wyjaśnienie jej okoliczności stało się dla nich sprawą honoru.

Operę, która wczoraj została wystawiona podczas Scotia Festival of Music w Halifaksie, napisali - J.A. Wainwright (libretto) i John Plant (muzyka).

Plant, który muzykę do opery pisał przez ostatnie 2 lata w rozmowie z kanadyjskim portalem metronews.co powiedział: - To był ogromny uraz ... nie tylko dla osób zaangażowanych bezpośrednio w tę sprawę, ale dla wszystkich Kanadyjczyków. Oni nie mieli pojęcia, że coś takiego może się zdarzyć.

Wainwright także dla metronews.co stwierdził, że postanowił dać Robertowi i jego matce: - Opera może to zrobić bardzo mocno.

Wainwright powiedział, że rozmawiał z ludźmi o życiu Dziekańskiego i o tym dlaczego zdecydował się na zamieszkanie w Kanadzie: - Był to człowiek pełen nadziei i aspiracji, przybywających do nowego kraju, gdzie mieszkała jego matka. Te marzenia zostały zniszczone.

Jak podają kanadyjskie media, Wainwright zdecydował się napisać libretto pod wpływem wielokrotnie powtarzanego przez telewizję nagrania, na którym jeden z podróżnych na lotnisku w Vancouver udokumentował ostatnie chwile Dziekańskiego. Autor libretta powiedział, że miał już dość oglądania, jak umierał Polak, chciał "ujrzeć go żywego".

Opera pokazuje nam wieczór przed wyjazdem Dziekańskiego z Gliwic. Jesteśmy świadkami ostatnich rozmów z przyjaciółmi, następnie godzin spędzonych w samolocie, problemów z komunikacją na lotnisku w Vancouver.

Narratorami są Dziekański i jego matka, mieszkająca w Kanadzie Zofia Cisowska, która była obecna na premierze. Do śmiertelnej w skutkach konfrontacji z oficerami policji nawiązuje tylko muzyka.
Czterej policjanci, którzy użyli paralizatorów do obezwładnienia Polaka są oskarżeni o składanie fałszywych zeznań. Ich proces miał się rozpocząć w maju 2011 roku, jednak termin ten wielokrotnie przesuwano. Cztery odrębne procesy zaplanowane są na ten rok.

Prokurator Richard Peck, autor aktu oskarżenia został specjalnie oddelegowany do zajęcia się sprawą policjantów z Kanadyjskiej Królewskiej Policji Konnej (RCMP). Peck uznał,że prawdopodobieństwo skazania policjantów w związku z innymi potencjalnymi zarzutami jest małe.

Robert w chwili śmierci miał 43 lata. O z nich spędził w Gliwicach. Mieszkał tam ze swoją partnerką. Pracował dorywczo. W młodości miał problemy z prawem. Pasjonował się geografią i podróżami. Marzył o wyjeździe do Kanady. Kiedy w końcu jego matka była w stanie go do siebie ściągnąć - te marzenia odebrali mu kanadyjscy policjanci. Polak po kilkunastu godzinach podróży i kolejnych 10 godzinach spędzonych na lotnisku w Vancouver zdenerwował się. Wezwani na pomoc policjanci - mimo braku agresji ze strony Polaka - kilkakrotnie razili go prądem. Serce Roberta nie wytrzymało.

Nie przekroczył drzwi swojego raju

Opera "I Will Fly a Bird" nie jest jedynym artystycznym przedwsięwzięciem w Kanadzie, które nawiązuje do śmierci Roberta Dziekańskiego. Po tej śmierci na lotnisku za oceanem zapanowała histeria. Tłumy wyszły na ulicę. Protestowano przeciwko brutalności policji i używaniu taserów, które od 2003 roku miały w Kanadzie zabić 13 osób.

Wytwórnia Utopia Pictures Ltd przygotowuje film "TAZED", który ma pokazać historię polskiego emigranta, jak i nawiązać do potęgi "dziennikarstwa obywatelskiego", czyli m.in. możliwości rejestrowania wydarzeń kamerą w telefonie komórkowym. Bez takiego nagrania nie byłoby możliwe odtworzenie rzeczywistego przebiegu wydarzeń na lotnisku w Vancouver. Producenci zbierają obecnie fundusze na realizację filmu.

W 2009 roku piosenkarka country Suzanne Gitzi z muzykiem Milesem Backiem napisali balladę "He waits" ("On czeka").
Wcześniej utwr "Don't Want to Live on a Street" skomponowali kanadyjska artystka artystka Kendel Carson oraz Chip Taylor. W 2010 kanadyjski zespół thrash metalowy Annihilator, poświęcił Dziekańskiemu utwór "25 seconds to die" (album studyjny - Annihilator).

Wcześniej powstała gra komputerowa, która zbulwersowała opinię publiczną, bo pokazywała śmierć Polaka. Na ten temat rozpisywały się wszystkie kanadyjskie gazety. Ją i prace komisji śledczej relacjonowały też wszystkie tamtejsze stacje telewizyjne.

Kiedy niedługo po śmierci Roberta rozmawialiśmy z jego matką Zofią Cisowską, powiedziała: - Zabili moje jedyne dziecko. Nie spocznę, póki winni nie zostaną ukarani. Siedem lat czekał, by móc do mnie dołączyć. Jechał do raju, a nawet nie przekroczył jego drzwi.


Euro 2012 w Dzienniku Zachodnim SPORT, ZABAWA i...
SERWISY SPECJALNE DZIENNIKA ZACHODNIEGO
* WEŹ UDZIAŁ W PLEBISCYTACH:
CHUDNIESZ - WYGRYWASZ ZDROWIE
NAJSYMPATYCZNIEJSZY ZWIERZAK ŚLĄSKIEGO ZOO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera


* BUDYNEK JAK TITANIC? JEDNA Z NAJWIĘKSZYCH ZABRZAŃSKICH TAJEMNIC ODKRYTA [ZDJĘCIA + FILM]
* OSTATNI CASTING MISS ZAGŁĘBIA 2012 [ZOBACZ ZDJĘCIA!]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo