Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagadka ppor. Zajączka. Czy w Bielszowicach jest grób bohatera, który w ogóle nie istniał? Nikt o nim nic nie wie

grażyna kuźnik
for.Arkadiusz Gola
Ppor. Zajączka nie wymieniają żadne dokumenty. Na tablicy pamięci na bielszowickim grobie, jako jedyny z sześciu obrońców Śląska we wrześniu 1939 roku, nie ma imienia. Może w ogóle nie istniał, a chodzi o ppor. Józefa Gajdaczka? A jeśli tak, to którego? Według źródeł, Gajdaczek zginął w Bielszowicach, ale także w dwóch innych miejscach, chociaż datę urodzenia podaje się taką samą. O ppor. Zajączku jednak nic nie wiadomo.

Na to ten dzielny człowiek nie zasłużył

Zagadkę próbuje rozwikłać Czesław Gawęda z Rudy Śląskiej, od lat tropiący historię swojej rodziny. Po wybuchu wojny od zabłąkanej kuli zginęła w Bielszowicach jego krewna. Kiedy chciał wyjaśnić, czyja to była kula, trafił na opisy walk w pasie przygranicznym, pod Rudą Śląską i w okolicach. Zastanowiło go, że nigdzie nie trafił na wspomnienie o ppor. Zajączku, a przecież ktoś pod tym nazwiskiem został pochowany na bielszowickim cmentarzu. Tablica upamiętnia walczących w obronie Polski powstańców Pawła Cierlickiego, Józefa Strzódkę, Albina Kowaczka, Ignacego Trontę, Emanuela Lisa, znanych miejscowej społeczności. Ostatni na tej liście jest ppor. Zajączek, który zamiast imienia ma stopień wojskowy. Jego nikt nie znał.

- Moim zdaniem nie było żadnego ppor. Zajączka, nie walczył tutaj, zresztą w ogóle nie istniał - mówi z naciskiem Czesław Gawęda. - Chodziło o ppor. Gajdaczka, pracownika magistratu w Świętochłowicach, rodem z Zaolzia. Nie wiem, jak doszło do pomyłki, pewnie w wojennej gorączce ktoś źle zapisał nazwisko, żeby jakieś było. I już nie miał kto sprostować.

Rudzianin żałuje, że nazwisko ppor. Józefa Gajdaczka, urodzonego 27 X 1911 roku, który dowodził plutonem i zginął w zaciętej walce w Bielszowicach, jest na jego grobie przeinaczone. Wymazano go z pamięci. Na to ten dzielny człowiek nie zasłużył.

Ale jeśli to on spoczywa na miejscowym cmentarzu, to kto w takim razie leży w wojskowej nekropolii w Łosińcu w woj. lubelskim? Opracowania wojskowe podają, że Józef Gajdaczek poległ 17 września 1939 roku w walce z Niemcami w rejonie Józefowa (woj. lubelskie), a jego mogiła znajduje się w Łosińcu; te dwie miejscowości dzieli około 20 km. Odległość między Bielszowicami a Łosińcem to ponad 400 km, gdyby zginął na Śląsku, kto by wiózł ciało tak daleko. Problem w tym, że data urodzenia tego Gajdaczka, który zginął w Bielszowicach, i tego, który zginął w Józefowie, jest jednakowa - 27 X 1911 roku.

- W aktach parafii w Bielszowicach znalazłem wpis, że zastrzelony polski żołnierz Józef Gajdaczek został tutaj pochowany 4 września - mówi Czesław Gawęda. - W tym samym dniu i grobie pochowano również młodego ochotnika z Młodzieży Powstańczej Albina Kowaczka, którego nazwisko znajduje się na tablicy pamiątkowej. Zajączek nie jest w ogóle wspomniany.

Karabin maszynowy na wieży zamilkł

Śmierć ppor. Gajdaczka z 73 Pułku Piechoty w Bielszowicach pamiętali też świadkowie. Walenty Kulawiak spisał swoje wspomnienia żołnierza Chorzowskiej Kompanii Obrony Narodowej, skierowanej przed wybuchem wojny pod samą polsko-niemiecką granicę. Pisał, że już 30 sierpnia Freikorps opanował szyb kopalni Bielszowice: „Celnym ogniem cekaemu z wieży wyciągowej udaremniał wszelkie ruchy w otoczeniu naszych pozycji. Pod osłoną ognia z wieży wyciągowej posuwała się w kierunku polskich okopów bojówka Freikorpsu, wykorzystując rowy przydrożne przy szosie. Należało jak najrychlej oczyścić przedpole i unieszkodliwić nieprzyjacielski cekaem”. Tego zadania podjął się właśnie ppor. Gajdaczek.

Kulawiak: „Do przeciwuderzenia wyruszył III pluton pod dowództwem ppor. Józefa Gajdaczka. Wywiązała się zacięta walka, w której niestety, poległ wspomniany dowódca plutonu i dwóch strzelców. Pod naszym śmiałym uderzeniem oddział Freikorpsu wycofał się jednak z poważnymi stratami, zostawiając jeńca. Karabin maszynowy na wieży zamilkł!”. Według tej relacji, ppor. Gajdaczek zginął 31 sierpnia.

Mamy problem, bo Gajdaczków jest trzech

Ppor. Zajączek pozostaje cieniem, ale Józef Gajdaczek pojawia się również w innych wrześniowych sprawozdaniach. Pod hasłem Grupa Forteczna Obszaru Warownego „Śląsk” w Wikipedii można przeczytać, że nocą z 31 sierpnia na 1 września zaatakowani przez Niemców polscy żołnierze, powstańcy śląscy i harcerze zostali wyparci do Bielszowic, gdzie oddział niemiecki zajął kopalnię Skarbofermu (czyli Bielszowice), ustawiając broń maszynową na wieży wyciągowej. „Od jej ostrzału poległ dowódca plutonu ppor. Gajdaczek”.

Stowarzyszenie na Rzecz Zabytków Fortyfikacji Pro Fortalicium z Bytomia, na swojej stronie także relacjonuje wydarzenia w Bielszowicach. 10 kompania strzelecka „Świętochłowicka” kpt. Marcelego Michalskiego przydzielona została ze składu batalionu Obrony Narodowej „Chorzów” w okolice Rudy. „Dowódcami plutonów byli: por. Mieczysław Raszewski, ppor. Stanisław Batko i ppor. Józef Gajdaczek. Szefem kompanii był sierż. Walenty Kulawiak”.

Polacy odnieśli mniejsze straty „dzięki dobremu wyszkoleniu, organizacji i dowodzeniu. Ale zginął m.in. ppor. Józef Gajdaczek, sierż. Stefan Ziemniak i kilku strzelców”.

Równocześnie jednak lokalny historyk Bernard Kopiec w książce „Ruda Śląska zarys dziejów”, wydanej nakładem autora w 2007 roku, pisze o wrześniu 1939 roku: „Po polskiej stronie poległ ppor. Zajączek”. Imienia znowu brak.

- Kopiec nie podaje również szczegółów ani źródła, z którego zaczerpnął taką informację - zaznacza Czesław Gawęda. - Nie wiadomo, skąd ją wziął.

Może właśnie z tablicy pamiątkowej, która według ,,Karty adresowej zabytku” powstała w drugiej połowie XX wieku, kiedy pamięć o poległym poruczniku, który nie pochodził z okolicy, już zblakła. Nie miał tutaj rodziny. Według Karty, podpisanej przez miejskiego konserwatora zabytków, płyta nagrobna wykonana jest z granitu, a tablica z marmuru, ale nie wiadomo, kto ją ufundował. Nie ma też żadnych uwag co do nazwisk pochowanych osób. Rzecznik Rudy Śląskiej Adam Nowak stwierdza tylko, że miasto nie zarządza cmentarzem w Bielszowicach.

Niektórzy archiwiści zdają sobie sprawę, że jest problem z ppor. Gajdaczkiem. W „Księdze pochowanych żołnierzy polskich” jest ich po prostu trzech, urodzonych tego samego dnia i miesiąca, o tym samym imieniu, ale gdzie indziej poległych. Jeden to „Gajdaczek Józef, ur. 27 października 1913 roku, zmarły 1 września 1939 roku w Bielszowicach (mogiła zbiorowa)”. Drugi to „Gajdaczek Józef Franciszek, ur. 27 października 1911 roku, ppor. 73pp, zmarły 19 września 1939 roku w Łosińcu (cmentarz wojenny)”. Trzeci to „Gajdaczek Józef Franciszek, urodzony 27 października 1911 roku, ppor. rez. 73pp, zmarły 2 września 1939 roku w Nowym Bytomiu”. A ppor. Zajączka nie ma wcale.

Znalazły się także dwie różne relacje o śmierci ppor. Gajdaczka. Jan Przemsza-Zieliński w „Księdze wrześniowej, chwale pułków śląskich” pisze o Bielszowicach: „Niemcy podjęli walkę, w której poległ ppor. Gajdaczek”. Ale potem opisuje bitwę pod Tomaszowem Lubelskim, gdzie znowu zginął dowódca plutonu ppor. Józef Gajdaczek. W tym drugim przypadku brakuje mu jednak wiarygodnego źródła.

- Trafiłem kiedyś na rzeczową pracę por. Jana Oleksego, gdzie podawał, że poległego ppor. Gajdaczka 5 września zastąpił ppor. Antoni Czepiel - dodaje kolejny argument Czesław Gawęda. - Czepiel w 1939 roku był dowódcą rejonu „Nowa Wieś”, miejscowość obecnie jest w granicach Rudy Śląskiej.

Urodzeni w Ropicy dzielni Polacy

Poszukiwanie wiadomości o życiu Gajdaczka przed wojną było trudne. Jan Oleksy wspominał go jako referenta Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego, nazwisko znalazło się w wykazie pracowników starostwa w Świętochłowicach, gdzie odbywał praktykę. Skończył studia z tytułem magistra. Pochodził z Zaolzia, wymienia go Jerzy Klistała w „Martyrologium mieszkańców Zaolzia w latach 1939-1945”. Józef Gajdaczek figuruje tam jako urodzony w Ropicy, obecnie w Czechach, poległy 2 września 1939 roku.

Gajdaczkowie z Ropicy, deklarujący polskość, bardzo ucierpieli w czasie okupacji. Urzędnik Alojzy angażował się w ruch oporu, zginął w Auschwitz. Jadwiga podzieliła jego los. Józef urodzony w 1883 roku, zamieszkały w pobliskich Oldrzychowicach, działacz Związku Polaków w Czechosłowacji, zginął w Buchenwaldzie. Starsza od niego Maria została aresztowana z synem Janem i Alojzym, z dwiema synowymi i zginęła w obozie karnym w Piotrowicach. Michalina zginęła w Auschwitz. Nie wiadomo, jak bliska to była rodzina podporucznika, ale na pewno łączyło ich pokrewieństwo.

Tymczasem sam ppor. Gajdaczek spoczywa w Bielszowicach jako Zajączek. Czesław Gawęda uważa, że ten groteskowy błąd trzeba szybko naprawić: - Nie było dwóch ani trzech Gajdaczków, nie było również żadnego ppor. Zajączka. Józef Gajdaczek jest pochowany na cmentarzu w Bielszowicach pod zmienionym nazwiskiem, a w Łosińcu ma tylko swoją tablicę.

Podczas śledzenia losów podporucznika, trochę zapomniał o krewnej, która zginęła od zabłąkanej kuli. Czyja to była kula, nie udało mu się ustalić. Na razie.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera