Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

List do DZ: Życie pokazało, do czego bywają zdolni posłowie

Redakcja
To, że PiS ma większość w Sejmie, jest niepodważalne, a może jeszcze pozyskać dodatkowych posłów z innych partii, gdy Jarosław Kaczyński przyobieca i zaproponuje posadki w rządzie - pisze nasz Czytelnik
To, że PiS ma większość w Sejmie, jest niepodważalne, a może jeszcze pozyskać dodatkowych posłów z innych partii, gdy Jarosław Kaczyński przyobieca i zaproponuje posadki w rządzie - pisze nasz Czytelnik Piotr Smoliński
Politycy PiS-u zachowują się tak, jakby prawo ich nie dotyczyło. Posadki w rządzie i stanowiska mogą skusić nie tylko ludowców

Pretensje o tytuły

Nie tylko prezes PiS-u Jarosław Kaczyński uważa, że jest ponad prawem, ale także cała jego „drużyna”. Zresztą nie tylko ponad prawem, ale także ponad normami cywilizowanego sposobu bycia i zwykłej kindersztuby. Słyszę oto, jak np. pani rzecznik PiS-u Elżbieta Witek zgłasza publicznie pretensje, bo jej koleżanki i koledzy z partii nie są dostatecznie godnie tytułowani przez ludzi z Platformy Obywatelskiej.

W jednej z telewizji poskarżyła się, że pani premier Ewa Kopacz podczas swojego wystąpienia w Sejmie - kończącego jej urzędowanie jako premiera rządu - nie zwracała się do pana Macierewicza per „panie minis-trze”. Ponieważ oglądałem transmisję z Sejmu, a potem jeszcze kilka powtórek z wystąpienia pani premier, chcę zaprotestować.

Po pierwsze dlatego, że zwracała się do Antoniego Macierewicza per „panie ministrze”, a pani Witek albo nie raczyła tego zauważyć i rozsiewa nieuzasadnione pretensje, albo robi to świadomie, czyli kłamliwie. Po drugie, podczas czwartkowej inauguracji VIII kadencji Sejmu pan Macierewicz jeszcze nie był ministrem, lecz członkiem PiS-u desygnowanym na to stanowisko. Zatem nawet jeżeli Ewa Kopacz nie nazywała go ministrem, wszystko byłoby w porządku. A po trzecie - chciałoby się zawołać: „I kto to mówi?! Przecież to PiS-owcom nie przechodziły przez gardła takie słowa, jak prezydent - w stosunku do Bronisława Komorowskiego, premier - wobec Ewy Kopacz, marszałek - zarówno wobec Radosława Sikorskiego, jak i Małgorzaty Kidawy-Błońskiej itd.

Na własne uszy słyszałam, jak w czasie kampanii wyborczej Ewę Kopacz nazywano „posłanką”, a Beatę Szydło „panią premier”, choć mieliśmy wtedy tylko sondażowe wyniki wyborów. Prezydenta Komorowskiego nazywano „Komoruskim”, a jeżeli już padało słowo „prezydent”, to razem z określeniem „przypadkowy prezydent”. Dlatego teraz ja będę nazywał „przypadkowym prezydentem” Andrzeja Dudę, bo to on został przypadkowo wyciągnięty z trzeciego rzędu mało znanych działaczy PiS-u i podczepił się do hasła Pawła Kukiza o potrzebnej zmianie. W ten sposób - przypadkowo - został prezydentem. Gdyby Jarosław Kaczyński przewidział, że Andrzej Duda wygra te wybory, być może wcale nie wybrałby go na kandydata.(JJ)

Janusz S. z Katowic

CZYTAJ WIĘCEJ LISTÓW DO REDAKCJI DZIENNIKA ZACHODNIEGO

Nasz adres: "Dziennik Zachodni" Media Centrum, ul. Baczyńskiego 25a, 41-203 Sosnowiec
Adres mejlowy: [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!